Przykładowo, wysokość średniego wynagrodzenia pracownika ochrony w Czechach wynosi 3,238 zł, podczas gdy minimalna miesięczna płaca kształtuje się na poziomie 1.414 zł. Nawet w Rumunii, jednym z biedniejszych europejskich państw, standardem jest płacenie pracownikom pensji przewyższającej minimalne wynagrodzenie.

Niestety, w Polsce pracownicy sektora usług ochroniarskich oraz sprzątania otrzymują zarobki, których wysokość na ogół nie osiąga nawet poziomu minimalnego wynagrodzenia, a zatrudnienie w oparciu o umowę o pracę należy do rzadkości. Bardzo często wynika to z nieodpowiedzialnego rozstrzygania przetargów przez Zamawiających na rynku publicznym, którzy nie respektują zaleceń dotyczących zatrudniania na umowę o pracę i opierają się praktycznie wyłącznie na kryterium najniższej ceny.

Czytaj: W przetargach publicznych wciąż nie liczy się płaca minimalna

– Mimo tego, że poziomy wynagrodzeń w poszczególnych krajach – z uwagi na zróżnicowany poziom rozwoju gospodarczego – kształtują się w odmienny sposób, to w każdym z wymienionych przypadków sytuacja jest zdecydowanie bardziej korzystna niż w Polsce. Oczywiście nie można stwierdzić, że przeciętne wynagrodzenie np. pracownika ochrony w Rumunii, które wynosi 1,274 zł, jest wysokie. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że zarobki w tym zawodzie przekraczają ustawowe minimum, co w Polsce należy do rzadkości. To powód do ogromnej refleksji – tym bardziej, że nasza gospodarka jest obecnie zdecydowanie silniejsza od rumuńskiej – mówi Marek Kowalski, Przewodniczący Rady Zamówień Publicznych przy Konfederacji Lewiatan.

Z perspektywy polskiego pracownika zatrudnionego w sektorze usług utrzymania czystości bądź ochrony, zarobki w Rumunii z pewnością nie należą do korzystnych. Sytuacja zmienia się jednak przy zastosowaniu podobnego stosunku wysokości płacy przeciętnej osoby zatrudnionej w branży ochroniarskiej do ustawowej płacy minimalnej. Gdyby zastosować w Polsce ten sam stosunek, który obserwuje się w Rumunii, polski pracownik ochrony zarabiałby około 2,625 zł, a osoba sprzątająca 2,258 zł. Tymczasem osoby zatrudnione w tych sektorach w naszym kraju bardzo rzadko otrzymują płace choćby na poziomie minimalnego wynagrodzenia, które obecnie wynosi 1,750 zł.

– Twarde dane statystyczne pokazują, jak poważna jest sytuacja Polaków zatrudnionych w sektorze usług czystości oraz ochrony. To, że nie mogą liczyć oni nawet na płacę gwarantowaną przez Ustawodawcę, jest absolutnym odejściem od europejskich standardów. Problem  w szerokim zakresie  spowodowany jest niestety nieodpowiedzialnym konstruowaniem przetargów. Sektor zamówień publicznych zatrudnia istotną część osób odpowiedzialnych za czystość i ochronę obiektów takich jak: szkoły, uniwersytety, urzędy miasta czy szpitale. Niestety, poszukując oszczędności, Zamawiający nieodpowiednio kalkulują swoje budżety i doprowadzają do sytuacji, w której przedsiębiorstwa nie są w stanie pokryć kosztów usług. W naturalny sposób odbija się to na standardzie usług, a także poziomie zarobków i bezpieczeństwie pracowników – tłumaczy Marek Kowalski.

Zobacz: Lewiatan: nie wolno oczekiwać, że to pracownicy poniosą koszty ozusowania umów zleceń

W sektorze zamówień publicznych nie zawsze respektowane są zapisy ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, które w przeliczeniu na godzinę wynosi obecnie 13 zł bez VAT. Szereg podmiotów publicznych wciąż nie kalkuluje budżetu w taki sposób, by pracodawcy mieli zagwarantowane środki  na płacę dla pracowników przynajmniej w wysokości minimalnego wynagrodzenia.

W dłuższej perspektywie czasu tego typu praktyki nie mogą przynieść pożądanego efektu, jakim z pewnością są oszczędności budżetowe. Tym bardziej, że w momencie wejścia w życie obowiązku odprowadzania składek do ZUS do wysokości minimalnego wynagrodzenia we wszystkich umowach zlecenia,  zamawiający będzie musiał i tak renegocjować kontrakty z wykonawcami.

Z tego powodu przedstawiciele instytucji powinni jak najszybciej usiąść do rozmów w sprawie waloryzacji, bo taki obowiązek nakłada również znowelizowana ustawa Prawo zamówień publicznych, która weszła w życie 28 sierpnia 2015 roku.

– Waloryzacja umów jest od dawna potrzebna – przedsiębiorcy muszą mieć racjonalne warunki do działania na rzecz pracowników. Przy tak nieracjonalnie skalkulowanych budżetach będzie bardzo trudno, aby Polska dogoniła inne kraje pod względem płac dla pracowników wielu branż – nie tylko tych zatrudnionych w usługach z branży czystości czy sprzątania – dodaje Marek Kowalski.

Przeczytaj: Lewiatan: instytucje publiczne z Małopolski i Podkarpacia nie respektują płacy minimalnej

Podmioty publiczne zamawiające usługi ochrony bądź profesjonalnego utrzymania czystości to nie jedyne podmioty, które w budżetach na usługi nie uwzględniają płacy minimalnej. Przykładów takich przetargów jest niestety więcej:

– Sąd Rejonowy w Legnicy płaci za jedną roboczogodzinę pracownika ochrony tylko 5,79 zł bez VAT. Na niewiele więcej pracowników ochrony wycenił Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim, bo tylko na 7,71 zł bez VAT oraz Sąd Rejonowy w Nysie, który godzinę pracy ochroniarza skalkulował na 8,54 zł bez VAT,

– Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Toruniu za jedną roboczogodzinę pracownika ochrony płaci jedynie od 5,51 do 5,95 zł bez VAT,

– Podlaski Urząd Wojewódzki niewiele więcej, bo 8,17 zł bez VAT,

– Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego podpisał umowę na usługi ochroniarskie, gdzie roboczogodzina została wyceniona na 6,28 złotych bez VAT. Najważniejszym kryterium – o wadze aż 95% – była cena, zamawiający w ogóle nie zastosował klauzul społecznych,

– Narodowy Instytut Audiowizualny wybrał ofertę na usługi kompleksowej ochrony osób i mienia, gdzie roboczogodzina pracownika wynosi 9,83 zł bez VAT. Jednak w tym przypadku zamawiający zawarł wymóg zatrudnienia na umowę o pracę przynajmniej jednej osoby na zmianie,

– Wrocławskie Centrum Badań EIT + zawarło kontrakt na usługi ochrony osób i mienia, w którym roboczogodzina pracownika została wyceniona na 5,91 zł bez VAT. W przetargu nie było wymogu zatrudnienia na umowę i pracę oraz klauzul społecznych,

– Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu zdecydował się na ofertę, w której roboczogodzina pracownika wyliczono na kwotę 87,00 zł bez VAT. Zamawiający nie wymagał zatrudnienia pracowników w oparciu o umowy o pracę, a cena stanowiło 95% wagi przy wyborze wykonawcy,

– Uniwersytet Opolski podpisał kontrakt z firmą ochroniarską, gdzie jedna roboczogodzina pracownika została skalkulowana na 6,79 zł bez VAT. Kryterium ceny miało wagę 97%, nie przewidziano klauzul społecznych,

– Filharmonia Gorzowska za jedną godzinę pracy ochroniarza płaci jedynie 7,35 zł bez VAT,

– Urząd Dozoru Technicznego w Warszawie podpisał kontrakt, gdzie godzinę pracy ochroniarza wyceniono na zaledwie 7,17 zł bez VAT.