Ankieta wśród firm zrzeszonych w Pracodawcy RP została przeprowadzona kilka dni po ogłoszeniu politycznych deklaracji o skokowym wzroście płacy minimalnej.

Rząd zdecydował, iż od 2020 roku minimalne wynagrodzenie za pracę będzie wynosiło 2600 złotych, a minimalna stawka godzinowa 17 złotych. Strona pracodawców zaproponowała podwyżkę pensji minimalnej do poziomu 2387 zł, podczas gdy strona związkowa optowała za podwyżką do 2520 zł.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w ostatnich dniach, że płaca minimalna będzie wzrastać stopniowo i poziom 4 tys. zł ma osiągnąć na koniec 2023 r.

Czytaj też: Minimalna płaca wysoka, ale ustalona w złym stylu >>>

 



 

Pracodawcy nie są przygotowani na wzrost minimalnej pensji

Na pytanie „Czy polska gospodarka jest gotowa na wzrost płacy minimalnej do 3 tys. złotych?” przecząco odpowiedziało ponad 83 proc. respondentów, twierdząco – nieco ponad 10 proc., a „nie wiem” – nieco ponad 6 proc. Ponad 82 proc. negatywnie oceniło perspektywy ich firm w roku 2020 w związku zapowiedziami podniesienia płacy minimalnej, a ponad 15 proc. stwierdziło, że podwyżki nie będą mieć wpływu. 2,3 proc. respondentów stwierdziło, że perspektywy ich firm będą lepsze.

W swojej ankiecie Pracodawcy RP zapytali również, jak zadeklarowane przez polityków podnoszenie płacy minimalnej w przyszłych latach może wpłynąć na plany rozwoju firm. - Wielu odpowiadających zapowiedziało ograniczenie inwestycji lub zatrudnienia. Wśród rozważanych scenariuszy są m.in. przeniesienie działalności za granicę, przebranżowienie w celu zmniejszenia zatrudnienia, czy też robotyzacja i wprowadzenie automatyki. Zwracano ponadto uwagę, że podniesienie płacy minimalnej wymusi podwyżki również dla osób bardziej wykwalifikowanych, których pensje muszą być stosunkowo większe w stosunku do najniższej płacy - czytamy w raporcie.

 


Płaca minimalna rośnie szybko

Związek Pracodawców i Przedsiębiorców zwraca uwagę, że w ciągu pierwszej kadencji rządów Prawa i Sprawiedliwości, wynagrodzenie minimalne za pracę wzrosło o ok. 29 proc. Jeśli zrealizowane zostaną zapowiedzi z konwencji wyborczej, w ciągu drugiej kadencji pensja minimalna wzrośnie aż o 77 proc. Innymi słowy – w ciągu jednej kadencji, wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę wzrośnie w niemal takim samym stopniu, jak w ciągu dwóch kadencji w okresie 2007 – 2015.

- Mowa jest zatem o podwyżce całkowicie bezprecedensowej. Zwłaszcza, że nawet jeśli optymistycznie założymy, że wzrost wynagrodzeń w gospodarce do 2023 roku włącznie, utrzyma roczną dynamikę na poziomie ok. 7 proc., to na koniec drugiej kadencji rządów PiS znajdziemy się w sytuacji, w której minimalne wynagrodzenie za pracę będzie stanowiło równowartość ponad 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia - podkreśla związek.

Według ZPP drastyczne zwiększenie wynagrodzenia minimalnego, a zatem kosztów związanych z zatrudnianiem pracowników najniżej wykwalifikowanych, doprowadzi do wzrostu cen, ponieważ z uwagi na powyższe czynniki firmy nie mają finansowego zapasu wystarczającego do tego, by w takim stopniu zwiększyć pensje bez ingerencji w ceny.

Związkowcy nie widzą jednak istotnego zagrożenia realnym bezrobociem po podwyżce minimalnej płacy. - Sytuacja demograficzna, która z pewnością nie zmieni się w ciągu najbliższych lat, powoduje że na rynku pracy mamy do czynienia z niedoborem pracowników. Niezależnie od poziomu pensji minimalnej – zapotrzebowanie na pracę pozostanie wysokie i niezaspokojone wewnętrznymi zasobami ludnościowymi. Nie oznacza to jednak, że poziom pensji minimalnej pozostanie bez wpływu na rynek pracy jako taki – istnieje bardzo poważne ryzyko wzrostu szarej strefy w zatrudnieniu - wskazują.