Metoda pomocna przy budowaniu osobistej marki, ale także – a może przede wszystkim – przy tworzeniu zespołów i ich integracji. Photocoaching zaspokaja głód nowinek na rynku tzw. team buildingu. Kto nie ma już ochoty strzelać do księgowej albo szefa w wojnie paintballowej, kto ma dość przedzierania się przez krzaki i zarośla podczas zajęć w terenie albo prac z papierem, nożycz-kami i klejem, ten po nowe doświadczenia może zgłosić się do studia fotograficznego.

Z aparatem za pan brat

Podstawą photocoachingu są zdjęcia. Aby je zdobyć, potrzebna jest sesja fotograficzna. Twórcy metody zauważyli, że mało kto lubi być fotografowany, a jeszcze mniej osób lubi siebie samych na zdjęciach. Wszyscy, którzy decydowali się na photocoaching, w pierwszych słowach mówili, że źle wychodzą na zdjęciach. Sama sesja fotograficzna jest już wyzwaniem, wytrąca z codzienności, jest nowym, niecodziennym zdarzeniem, które narusza strefę komfortu. Zdjęcie, które powstanie na sesji, będzie efektem współpracy fotografa, jego modela, a także wcześniejszej sesji coachingowej. Choć początkowo sesja zdaje się prawdziwą męczarnią, to z czasem staje się łatwa i przyjemna, a większość fotografowanych pod koniec sesji nie chce nawet opuszczać planu. Wydają się rozczarowani, że to już koniec. Doświadczenie bycia obserwowanym, i to niezwykle wnikliwie, analitycznie, szczegół po szczególe, przez obiektyw fotografa jest niezwykłym przeżyciem. Z początku trudne, niewygodne, krepujące, nawet zawstydzające wyzwanie okazuje się szczytem do zdobycia. Dla każdego.

Oko w oko ze zdjęciem

Powstałe podczas sesji zdjęcia są podstawą do dalszej pracy. Photocoaching wydobywa z każdego jego silne strony, atuty, czasem jest to wdzięk, czasem sex appeal, czasem charyzma, spokój, wewnętrzna siła. To metoda, która wspiera naturalne predyspozycje, nie oszukuje, nie stara się zmieniać ludzi w kogoś, kim nie są i nie chcą być. Bardzo często nie jesteśmy świadomi własnych zalet i zasobów. A prawdziwą siłę, osobistą markę czy też prawdziwy zespół najłatwiej i najskuteczniej buduje się na tym, co już mamy, czym jesteśmy naturalnie obdarzeni. Zazwyczaj jednak w pogoni za doskonałością zapominamy o własnej naturalności, nie cenimy swojej wyjątkowości. Teraz czasy się jednak zmieniają i na trudnym, pełnym konkurencji rynku trzeba czymś się wyróżniać, trzeba być właśnie wyjątkowym. I powinno nas to cieszyć. Kończy się już świat zuniformizowanych strojów, zachowań i działań. Trudny rynek coraz częściej stawia na indywidualizm. A photocoaching jest znakomitym narzędziem wydobywającym ten indywidualizm na zewnątrz. Jedna z coachingowanych klientek dopiero po zobaczeniu zdjęć uświadomiła sobie, że potrzebuje zmienić swój styl ubierania się. Ta zmiana okazała się początkiem kolejnych, które znacząco wpłynęły na jej życie i karierę. Inny klient schudł 15 kilo, bo po prostu uświadomił sobie, a raczej zobaczył i doświadczył tego, że nadwaga znacząco ogranicza jego ekspresję i swobodę oraz że potrzebuje siebie w szczupłym wariancie.

Fotografia zespołowa

Takie odkrycia dotyczą również zespołów, które mogą dzięki photocoachingowi doświadczyć jak bardzo są barwne, bogate. A doświadczenie, przekonanie się na własnej skórze jest mocnym impulsem do zmian. Sama wiedza nie zawsze odnosi ten skutek. Jedna z firm farmaceutycznych na zakończenie weekendu wypełnionego szkoleniami ufundowała swoim pracownikom photocoaching. Oferta pasowała do wymogów klienta, który chciał zapewnić zespołowi ciekawe przeżycia, twórczo i przyjemnie spędzony czas, team building, ale jednocześnie dobrą, odprężającą zabawę. Klient uznał, ze idealnie byłoby, gdyby każdy z pracowników został z osobna zauważony i obdarzony czymś, co uznałby za prezent od swojej firmy.
Podczas jednego dnia 12 pracowników firmy zostało zaproszonych na indywidualne sesje fotograficzne. Dwóch fotografów pracowało równolegle w dwóch zaaranżowanych studiach fotograficznych. Psycholog-coach prowadził w tym czasie warsztaty z resztą grupy, poświęcone percepcji siebie i innych. Podczas sesji fotograficznej pracownicy doświadczali wielu emocji: od skrępowania, po odprężenie i naturalność. Kluczowym momentem tego programu była prezentacja zdjęć i sesja feedbackowa, moderowana przez coacha. Cała grupa oglądała kolejno wyświetlane zdjęcia, dzieląc się jednocześnie swoimi skojarzeniami, emocjami, fantazjami. Podczas projekcji każdy obserwował, jakie emocje budziło w nim oglądanie własnych zdjęć i jakie emocje budziły jego zdjęcia u innych uczestników, a jakie oglądanie cudzych zdjęć. Taka praca pobudza wyobraźnię, angażuje emocjonalnie, rozwija inteligencję emocjonalną i nikogo nie pozostawia biernym.

Efektem sesji i warsztatów było niezwykłe poruszenie uczestników. Było dużo śmiechu, ale też łzy prawdziwego wzruszenia. Najczęściej powtarzającym się komentarzem było: „Zupełnie nie znałem cię od tej strony”, „Teraz widzę cię inaczej” itp. Efekt integracyjny został osiągnięty w spektakularny sposób, ale zdarzyło się tu jeszcze coś. Uczestnicy zaczęli widzieć u siebie cechy, których wcześniej nie dostrzegali, zaczęli patrzeć na siebie w nowy sposób i zauważać niewykorzystane dotąd zasoby. To pobudziło ich do szukania nowych sposobów pracy, do kreowania nowych teamów zadaniowych. Każdy uczestnik szkolenia zabrał do domu zestaw swoich zdjęć, do których często wracał zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. Uczestnicy używali ich w portalach społecznościowych, a także wykorzystywali do celów zawodowych. Zdjęcia dla każdego z nich stanowiły również zachętę do świeżego spojrzenia na siebie. Szefowa zespołu napisała, że nigdy nie widziała swoich ludzi tak zadowolonych i tak zaangażowanych w warsztaty.

Jak to działa?

Siła photocoachingu tkwi m.in. w mocy obrazów. Oddziaływują one na prawą półkulę mózgu, pobudzają kreatywność, intuicję1. Obraz potrafi dotrzeć bezpośrednio do naszego głębokiego poziomu emocjonalnego, uruchomić specyficzne dla każdego z nas wspomnienia czy skojarzenia. Głębokie znaczenie zdjęcia tkwi mniej w jego wizualnej formie, a znacznie bardziej w reakcjach, jakie ono wzbudza w tych, którzy je oglądają. Patrząc na zdjęcie, spontanicznie tworzymy znaczenia, które w naszym odczuciu są częścią fotografii. Ludzka percepcja i unikalne życiowe doświadczenia automatycznie nadają ramę i definiują to, co widzimy. Reakcje na fotografie, które ludzie uznają za szczególne, potrafią bardzo wiele ujawnić o nich samych, zwłaszcza jeśli oglądającemu zadane zostaną właściwe pytania2.
Zjawisko to tłumaczy teoria umysłu (pojęcie po raz pierwszy wprowadzone w 1978 r. przez Davida Premacka i Geoffreya Wo-odruffa3). Stwierdzili oni, że ludzie dysponują systemem pojęć (teorią), dzięki której jest możliwe wnioskowanie o stanach umysłu innych osób. Procesy zachodzące w umyśle innego człowieka są nieobserwowalne, można więc o nich wnioskować tylko na podstawie mimiki, gestykulacji, wypowiedzi, zachowania oraz doświadczeń wynikających z kontaktów społecznych i uświadamiania sobie własnych stanów umysłu. Posiadanie takich umiejętności jest podstawą przystosowawczych zachowań społecznych, gdyż pozwala na rozumienie i przewidywanie zachowań innych ludzi4.
Zdolność rozpoznawania ekspresji mimicznej jest również traktowana jako jeden z podstawowych komponentów inteligencji emo-cjonalnej i traktowana jako wskaźnik poziomu jej rozwoju (np. SIE – T – Skala Inteligencji Emocjonalnej – Twarze).

Moc obrazu

Jednak wiedza i doświadczenie to dwie różne sprawy. Dlatego warto sięgnąć właśnie do doświadczeń. Czy prowadząc rekrutację do firmy, najpierw czytamy o wykształceniu potencjalnego pracownika, czy zerkamy na jego zdjęcie? Czy na billboardach rozwieszanych przed wyborami kandydaci umieszczają program swojej partii, czy też uśmiechnięty lub budzący zaufanie wizerunek? A czy większą trudność i więcej wątpliwości budzi w nas napisanie kilku zdań o sobie, czy też przesłanie własnego zdjęcia? Tak, fotografia znaczy więcej niż tysiąc słów. A photocoaching to więcej niż fotografia i więcej niż coaching.

Dorota Piekarczyk
psycholog, coach, od 20 lat zajmuje się wspieraniem ludzi w rozwoju zawodowym i osobistym. Doradza firmom, współpracuje z menedżerami. Specjalizuje się w pracy z ciałem, które traktuje jako ważne źródło informacji o nas samych, a także źródło wsparcia dla wszelkich życiowych poczynań. Lubi eksperymentować z różnymi formami ruchu.

Zuzanna Pol
fotografka, reporterka, dziennikarka i pisarka. Absolwentka Arabistyki, Szkoły Reportażu i Europejskiej Akademii Fotografii. Pisze i fotografuje dla prasy, jest autorką wielu wystaw fotograficznych w kraju i za granicą.

Piotr Mroziński
z wykształcenia fizyk, od ponad 20 lat zawodowo zajmuje się fotografią. Ukończył Europejską Akademię Fotografii, uczestniczył w wielu warsztatach fotograficznych. Pracował jako fotograf i fotoedytor w kilku miesięcznikach. Wykonuje zdjęcia na potrzeby wizerunkowe firm.

Artykuł pochodzi z miesięcznika Personel Plus

1 D.J. Siegel, Psychowzroczność, Poznań 2011.
2 J. Weiser, Techniki FotoTerapii w doradztwie i terapii, http://arteterapia.pl/techniki-fototerapii-w-doradztwie-i-terapii/, dostęp: 3 stycznia 2014 r.
3 D. Premack, G. Woodruff, Behavioral and brain sciences, Cambridge 1978.
4 S. Johnson, Umysł szeroko otwarty, Warszawa 2005.