Według Prawa i Sprawiedliwości państwo powinno aktywnie podejść do problemów rynku pracy. Istotną część programu zajmują więc rozmaite propozycje wsparcia dla przedsiębiorców, którzy stworzą miejsca pracy dla ludzi młodych lub w rejonach "zdegradowanych ekonomicznie", jak np. zmniejszenie do 50 proc. stawki maksymalnej podatku od nieruchomości związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej dla przedsiębiorców zatrudniających określoną liczbę osób do 35. roku życia. Program PiS przewiduje także m.in. wsparcie dla młodych absolwentów, chcących zakładać własne firmy poprzez preferencyjne kredyty, czy ulgi podatkowe i w składkach na ZUS dla początkujących przedsiębiorców.
Czytaj: Partie proponują zmiany w systemie emerytalnym
"To jest bardzo obszerny program, który oferuje wiele narzędzi - jest z czego wybierać" - powiedziała PAP Elżbieta Rafalska z PiS. Jak mówiła, niektóre z postulatów jej partii zostały zrealizowane przez rządzącą obecnie koalicję, jak np. aktywizacja bezrobotnych do 30. roku życia, a PiS chciałoby kontynuowania działań, które idą w podobną stroną m.in. poprzez Narodowy Program Zatrudnienia oraz przyjęcie „paktu dla wzrostu wynagrodzeń” pomiędzy stroną społeczną, pracodawcami i rządem.
"Porozumienie miałoby być korzyścią i dla jednej, i drugiej strony: przedsiębiorcy realizujący pewne warunki otrzymaliby wsparcie, rekompensujące wzrost wynagrodzeń, a pozwoli to np. zaktywizować młodych bezrobotnych" - mówiła Rafalska. Pieniądze na programy aktywizacyjne mają pochodzić przede wszystkim ze środków unijnych.
Według programu PiS m.in. dzięki takim działaniom powstać ma ponad 1 mln 200 tys. nowych miejsc pracy dla ludzi młodych. Partia ta deklaruje także działania ograniczające stosowanie umów na czas określony i umów cywilno-prawnych.
"W tym celu wprowadzimy jednolite zasady opłacania składek na ubezpieczenie społeczne bez względu na rodzaj umowy, ograniczymy ilość i czas trwania takich umów, przywrócimy dotychczasowe zasady rozliczania czasu pracy, wprowadzimy zasadę potwierdzania zawarcia umowy o pracę na piśmie przed przystąpieniem do pracy, ograniczymy ilość wyjątków dopuszczających pracę w niedziele i święta. Będziemy dążyć do wprowadzenia zasady, że płaca minimalna nie może być mniejsza niż 50 proc. średniej płacy w gospodarce narodowej" - głosi program PiS.
Prócz tego partia ta zamierza m.in. zlikwidować przepis ograniczający do 80 proc. wysokość minimalnego wynagrodzenia dla osób młodych po raz pierwszy wchodzących na rynek pracy, utrzymać ochronę przed zwolnieniem z pracy na 4 lata przed osiągnięciem wieku emerytalnego i zmienić zasady funkcjonowania i zatrudniania przez Agencje Pracy Tymczasowej, tak "aby zawierane umowy miały charakter tymczasowy i krótkotrwały, i nie zastępowały umów o pracę". Zapowiada także m.in. poprawę funkcjonowania Państwowej Inspekcji Pracy i Sądów Pracy.
"Chodzi o stwarzanie warunków, żeby Polska wyszła ze sfery niskich wynagrodzeń, co do których nie ma ekonomicznego uzasadnienia" - wskazała Elżbieta Rafalska.
Z kolei Platforma Obywatelska zapowiada, że będzie dążyć do zrównywania sytuacji osób pracujących w oparciu o różne rodzaje umów, by docelowo dojść do zatrudniania na tzw. jednolity kontrakt. Ma to "ukrócić nadużywanie umów cywilnoprawnych (tzw. umów śmieciowych), zachęcić pracodawców do zatrudniania na etacie i zwiększać dochody, zwłaszcza osób najmniej zarabiających".
Jednolity kontrakt miałby zastąpić zarówno umowy cywilnoprawne trwające ponad miesiąc, jak i umowy o pracę uregulowane w Kodeksie pracy. Uprawnienia typowe dla stosunku pracy miałyby zostać powiązane z długością okresu zatrudnienia u danego pracodawcy. Jednolity kontrakt ma dawać zatrudnionym ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne oraz prawo do urlopu.
Ta propozycja łączy się z koncepcją zniesienia składek na ZUS i NFZ, i zastąpienia ich jednym podatkiem dochodowym, co dzięki zmniejszeniu obciążeń najniższych płac oraz kosztów administracyjnych miałoby "zmniejszyć +szarą strefę+ i skłonność przedsiębiorców do konkurowania w sposób nazywany dumpingiem socjalnym".
Zmiany mają być podzielone na dwa etapy. W pierwszym nastąpiłoby objęcie obowiązkiem odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne od całości wynagrodzenia z tytułu umów-zleceń (jako uzupełnienie obowiązku odprowadzania składek od umów-zleceń co najmniej od wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę od 1 stycznia 2016 roku).
Do tego PO deklaruje wprowadzenie minimalnej godzinowej stawki płacy w umowach cywilnoprawnych – 12 złotych za godzinę, w powiązaniu z nałożeniem na pracodawcę obowiązku określenia w umowie liczby godzin pracy. Jak zaznaczyła premier Ewa Kopacz podczas poniedziałkowej telewizyjnej konfrontacji z wiceprezeską PiS Beatą Szydło docelowo projekt minimalnej stawki godzinowej według PO miałby dotyczyć nie tylko umów cywilnoprawnych, ale każdej pracy objętej jednolitym kontraktem.
W podobną stronę idą propozycje Nowoczesnej, która proponuje z jednej strony uelastycznienie Kodeksu pracy, a z drugiej strony wprowadzenie rozwiązań dających "gwarancję bezpieczeństwa" osobom rozpoczynającym pracę.
"Skłaniamy się ku wprowadzeniu tzw. jednolitego kontraktu pracowniczego, zastępującego umowy o pracę i umowy śmieciowe. Chodzi o to, by osiągnąć dwie wartości. Po pierwsze, zwiększyć elastyczność (Kodeksu Pracy - PAP) dla przedsiębiorców - żeby zatrudniać pracowników muszą mieć tę elastyczność zapewnioną. Po drugie, kwestia wprowadzenia dla osób wchodzących na rynek pracy pewnego bezpieczeństwa" - powiedział PAP Paweł Rabiej.
W programie Nowoczesnej znalazły się także m.in. postulaty ograniczenia "pochłaniających mnóstwo czasu" obowiązków związanych z zatrudnianiem (np. przechowywanie dokumentacji pracowniczej przez 50 lat), wprowadzenia tzw. umowy projektowej, zmiany ułatwiające rozwiązywanie umów z nierzetelnymi pracownikami, uregulowania dotyczące telepracy, dążenie do pełnego równouprawnienia oraz równych szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy, oraz wprowadzenie programów aktywizacji osób w wieku 60+.
Partia postuluje też zmianę konstrukcji płacy minimalnej, różnicując ją na poziomie województw z wydzieleniem obszarów metropolitalnych, by brała pod uwagę realne koszty utrzymania.
"Koszty utrzymania w różnych częściach kraju są różne. Zupełnie inna jest siła nabywcza płacy minimalnej w Warszawie niż na przykład w Rzeszowie. Ten postulat pojawiał się na przykład w rozwiązaniach proponowanych przez Bank Światowy w obszarze rynku pracy" - wyjaśnił Rabiej.
Znacznie dalej ku uelastycznieniu rynku pracy chciałoby natomiast pójść ugrupowanie KORWiN.
"Chcemy iść w odwrotną stronę niż reszta. Jesteśmy przeciwni obowiązkowym składkom od jakichkolwiek umów. Z publicznego systemu emerytalnego powinni korzystać tylko chętni. Postulujemy zlikwidowanie Kodeksu pracy i wprowadzenie pełnej swobody umów pomiędzy pracownikami i pracodawcami" - powiedział PAP jeden z liderów tej partii poseł Przemysław Wipler. Jak argumentował, obowiązkowe ubezpieczenia emerytalne i społeczne "duszą przedsiębiorczość i wypychają Polaków za granicę".
Według Wiplera rozwiązania te - wraz z m.in. radykalnym zmniejszeniem opodatkowania i w efekcie stworzeniem dobrych warunków makroekonomicznych - doprowadzą do tego, że rynek pracodawcy przekształci się w rynek pracownika. Pracownicy będą dzięki temu dysponowali znacznie wyższymi dochodami niż obecnie.
Jednocześnie - zdaniem Wiplera - zmiany te powinny zachęcić ludzi do posiadania dzieci, które będą gwarantem bezpiecznej przyszłości na starość lub w wypadku choroby, w myśl zasady, że "każdy jest kowalem swojego losu". Jedyny zasiadający w Sejmie przedstawiciel partii KORWiN zaznaczył, że doprowadzą one do zmniejszenia aktywności państwa i zredukowania usług publicznych. Zdaniem Wiplera, byłoby to pożądane, ponieważ zajmowanie się najsłabszymi członkami społeczeństwa nie jest obowiązkiem państwa, lecz rodzin i organizacji charytatywnych.
Zupełnie inną receptę na poprawę sytuacji pracowników ma Zjednoczona Lewica, która proponuje wprowadzenie płacy minimalnej 2500 zł miesięcznie i minimalnej płacy godzinowej 15 zł, w tym dla osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, oraz zakazu bezpłatnych staży (oprócz kształcenia zawodowego). Chce także odmrozić płace budżetówki.
Ma to - jak zakłada program - przyczynić się do zwiększenia konsumpcji i stanowić bodziec do podniesienia pozostałych płac na rynku pracy. Zjednoczona Lewica proponuje także różnego rodzaju redukcje składek na ZUS, np. "zero ZUS przez 18 miesięcy dla firm zatrudniających pierwszego i drugiego pracownika", które miałyby zagwarantować "utworzenie 150 tys. nowych miejsc pracy".
ZL postuluje też, by wszystkie formy zatrudnienia były obciążone takimi samymi podatkami i składkami, co ma zmniejszyć atrakcyjność umów śmieciowych. Osoby zatrudnione na umowy cywilnoprawne miałyby również zyskać takie same prawa socjalne jak zatrudnieni na etat, m.in. prawo do urlopu. Jednocześnie postuluje wydłużenie urlopu wypoczynkowego dla pracowników z dłuższym stażem. Lewicowa koalicja chce ponadto wprowadzenia obowiązku stosowania w zamówieniach publicznych tzw. klauzul społecznych, które przyznają m.in. dodatkowe punkty dla firm zatrudniających na etat, a także aktywnej polityki państwa na rzecz likwidacji różnic w zarobkach między kobietami a mężczyznami wykonującymi tę samą pracę.
Gruntownych reform na rynku pracy idących w kierunku większej ochrony pracownika chciałaby również Partia Razem. Razem zapowiada wprowadzenie minimalnej płacy godzinowej 15 zł brutto dla umowy o pracę na czas nieokreślony i 20 zł dla wszystkich innych rodzajów umów, dzięki czemu - jak czytamy w programie ugrupowania - "firmom przestałoby się opłacać wypychanie pracowników na umowy śmieciowe".
Ograniczeniu zatrudniania na tych umowach miałoby służyć także wprowadzenie obowiązkowych umów o pracę przy realizacji zamówień publicznych (o ile umowa cywilnoprawna nie wynika ze specyfiki konkretnego zamówienia) oraz zakaz zatrudniania na "śmieciówkach" przez instytucje publiczne. Razem chce także wprowadzenia 35-godzinnego tygodnia pracy, zakazu darmowych staży, większego wsparcia dla absolwentów i ograniczeń handlu w weekendy, a także zwiększenia uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy i rozszerzenia prawa do zrzeszania się w związkach zawodowych. Wśród postulatów partii jest także wprowadzenie jawności płac.
Ruch Pawła Kukiza zapowiedział, że idzie do wyborów parlamentarnych bez programu, lecz w "Strategii zmiany Kukiz'15" zawarł pewne wskazówki, w jaką stronę pójdą jego działania. W ocenie ruchu Kukiza w Polsce "zdecydowanie zbyt wysoko" opodatkowana jest praca.
"Nie może być przecież tak, że osoba, która do ręki miesięcznie dostaje 2200 złotych miesięcznie, oddaje 1500 złotych na podatki i składki. Nie może być tak, że mały przedsiębiorca, który zarabia miesięcznie 2500 zł prawie połowę tego musi oddać na ZUS. Polacy zarabiają średnio cztery razy mniej niż obywatele państw zachodnich, między innymi dlatego, że rząd we wszystkich podatkach zabiera im połowę tego, co wypracują" - pisze ruch w Strategii i zapowiada obniżenie składek "obciążających tych, co dopiero wchodzą na rynek pracy, polskie rodziny oraz małe i średnie przedsiębiorstwa".
Jak czytamy w Strategii, szczegóły planowanej przez ruch Kukiza reformy rynku pracy mają zostać opracowane przy wsparciu ekspertów takich organizacji jak Centrum Adama Smitha, Fundacja Republikańska, Klub Jagielloński czy Warsaw Enterprise Institute.
PSL chciałoby natomiast kontynuowania kierunku niedawnych zmian proponowanych przez resort pracy, którym kieruje polityk tej partii Władysław Kosiniak-Kamysz - poinformował w rozmowie z PAP poseł ludowców Henryk Smolarz. Chodzi m.in. o uchwaloną niedawno ustawę o promocji zatrudnienia bezrobotnych do 30. roku życia czy ozusowanie umów zleceń. PSL chciałby także szerszego wykorzystania klauzul społecznych w zamówieniach publicznych.
"Chodzi o to, by zmniejszać różnice w zarobkach i niwelować nierówności społeczne" - podkreślił Smolarz. (PAP)