Ponieważ jednak, zgodnie z r.o.b.h.p., palenie tytoniu w zakładach pracy jest dozwolone wyłącznie w odpowiednio przystosowanych pomieszczeniach, pracodawca powinien zapewnić takie pomieszczenia. Pomieszczenia palarni powinny spełniać szereg wymagań. Otóż palarnie powinny być usytuowane w sposób nienarażający osób niepalących na wdychanie dymu tytoniowego. W palarni powinno przypadać co najmniej 0,1 m2 powierzchni podłogi na każdego pracownika najliczniejszej zmiany korzystającego z tego pomieszczenia, z tym jednak, że powierzchnia pomieszczenia przeznaczonego na palarnię nie powinna być mniejsza niż 4 m2. W palarni należy zapewnić przynajmniej dziesięciokrotną wymianę powietrza w ciągu godziny oraz wyposażyć ją w dostateczną ilość popielniczek.

Problem zapewnienia pracownikom palarni nadal budzi kontrowersje, dosyć często przy wejściu np. do banków, urzędów i innych biur można zauważyć napis mówiący o zakazie palenia w budynku. W konsekwencji widzimy pracowników, często bez względu na chłód, palących papierosa na zewnątrz budynku firmy. Ma to miejsce mimo wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 22 marca 2006 r. stwierdzającego, że: Palarnia musi znaleźć się w każdym budynku, w którym pracuje ponad 20 osób, niezależnie od tego, ile z nich pali papierosy. Z przepisów wynika obowiązek tworzenia palarni. (II SA/Wa 1881/05), a Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z dnia 4 stycznia 2003 r. (II S.A./ŁD 1887/99) uznał, że wprowadzenie całkowitego zakazu palenia tytoniu jest formą dyskryminacji palących pracowników.

Mimo tak jednoznacznych werdyktów sądowych obowiązek zapewnienia palarni nadal budzi szereg kontrowersji. Otóż osoby niepalące przywołują ustawę z 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych (Dz. U. z 1996 r. Nr 10, poz. 55 z późn. zm.) – dalej u.o.z.t. Zgodnie z art. 13 ust. 1 u.o.z.t. ten, kto dopuszcza na podległym mu terenie do palenia tytoniu wbrew zakazom, podlega karze grzywny. Zatem palacze powinni mieć specjalnie wyznaczone miejsce w firmie, w którym mogą palić bez narażenia na wdychanie dymu przez niepalących współpracowników. Miejsce przeznaczone do palenia tytoniu powinno spełniać warunki określone w załączniku nr 3 do r.o.b.h.p. Urządzenie palarni zgodnie z przepisami kosztuje i nie każdy pracodawca będzie w stanie zapewnić pracownikom z nałogiem takie warunki.

Warto dodać, że warunki w sprawie palenia tytoniu w firmie powinny być ujęte w przepisach wewnętrznych, np. regulaminie pracy, w którym pracodawcy powinien określić miejsca, w których wolno palić, oraz te, w których jest to zakazane.

Przeciwnicy palenia, nie bez słuszności, pytają:
- Gdzie jest sformułowane prawo pracownika do palenia tytoniu i prawo do przerw na palenie? - Czy przerwy te powinny być wliczane do czasu pracy i wynagradzane?
- Skoro dym tytoniowy ma dowiedzione działanie rakotwórcze – wszak ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami palenia nakazuje umieszczanie na każdej paczce papierosów napisu ostrzegawczego “Palenie powoduje raka płuc i choroby serca”. - to dlaczego pracodawca ma przykładać rękę do narażania zdrowia pracownika?

Z treści wspomnianego załącznika do rozporządzenia wynika, że obowiązek zapewnienia pomieszczeń sanitarno-higienicznych, takich jak szatnie lub ubikacje, poprzez użycie określenia „powinny” - ma charakter kategoryczny (szatnie powinny być...), natomiast wręcz odwrotny kontekst (nie kategoryczny) ma stwierdzenie odnoszące się do palarni (palenie tytoniu jest dozwolone wyłącznie...), w którym stwierdzenie: dozwolone wyłącznie ma charakter ograniczający, minimalizujący. Przepisy nie precyzują lokalizacji pomieszczenia palarni (np. odległości od stanowisk pracy), zastrzegają jedynie, że powinny być usytuowane w sposób nienarażający osób niepalących na wdychanie dymu tytoniowego. Dlatego pracodawca może, zupełnie swobodnie, urządzić palarnię w odległym zakątku zakładu, licząc, iż zniechęci to palaczy do korzystania z niej.

A jeśli nie zniechęci? Wniosek jest oczywisty - przerwy na palenie będą jeszcze dłuższe. Znowu więc pojawia się pytanie, kto za to zapłaci?