Rodzina w centrum zainteresowania

Obecnie z programu Rodzina 500+ korzysta niemal 4 mln dzieci. Minister dodała, że niemal 65% tych środków trafia na polską wieś. Program poprawił jakość życia polskich rodzin i ograniczył ubóstwo, ale też poprawił wskaźniki dzietności – już teraz mamy o 18.900 więcej urodzeń niż w roku poprzednim – mówiła minister.

Na Program 500+, jako najważniejszy w pracy tego resortu, wskazują również komentatorzy.

– To najmocniejszy punkt dwóch lat rządów. Jest najwięcej beneficjentów tego programu. 500+ jest motorem napędowym całości. Ludzie oceniają politykę przez pryzmat własnych doświadczeń. Pieniądze są konkretne, to sprawia, że poparcie dla rządu utrzymuje się, a nawet wzrasta – mówiła dziś rano w programie TVN24 Wstajesz i wiesz prof. Ewa Marciniak.

Małgorzata Kidawa-Błońska z PO, komentując osiągnięcia rządu, podkreśliła, że 500+ dla wielu ludzi jest gwarancją bezpieczeństwa. – Jest praca, spadło bezrobocie, co nie jest zasługą PiS, tylko i dobrej koniunktury na świecie i tego, że przez wiele lat budowało się ten system, żeby tworzyć miejsca pracy w Polsce. Dla wielu rodzin to ma duże znaczenie. Kidawa-Błońska zaznaczyła, że 500+ ma też skutki negatywne, m.in. wyprowadza kobiety z rynku pracy.

– To mit, który obaliliśmy – mówiła minister Rafalska. Bezrobocie kobiet po raz pierwszy jest niższe niż mężczyzn – podała, powołując się na dane Eurostatu. – Nie sprawdziły się więc zapowiedzi, że 500+ wycofa kobiety z rynku pracy – dodała.

– 500+ to jest ta źrenica w oku”, to jest najważniejszy program, najważniejsza troska – polska rodzina, której jakość życia znacząco się poprawiła. Podsumowała działania w tym zakresie minister.

Wspomniała też o programie Maluch+, na który przeznaczone zostaną dodatkowe środki w najbliższym okresie, i Karcie Dużej Rodziny.

Jakub Stefaniak, rzecznik PSL dziś rano w programie TVN24 Wstajesz i wiesz również pozytywnie ocenił program 500+, ale dodał, że program ma jeszcze pewne braki. 

Rynek pracy

Praca to drugi, po rodzinie, filar ministerstwa. Minister chwaliła się bezrobociem na poziomie 6,6 proc. Podkreślała, że nie jest to wyłącznie zasługa dobrej koniunktury oraz wzrostu gospodarczego. Wskazała na na konkretne działania resortu i rządu: plan Morawieckiego oraz wprowadzone mechanizmy regulujące rynek pracy i poprawiające sytuację pracownika: stawkę godzinową oraz wzrost minimalnego wynagrodzenia i zniesienie ograniczenia wynagrodzeń pracowników w pierwszym roku pracy, ograniczenia wprowadzone dla pracy tymczasowej. Minister przypomniała również, że w przyszłym roku stawka godzinowa wyniesie 13,70 zł.

Sytuacja na rynku pracy jest najlepsza od 1991 r. 16,5 mln Polaków ma w tej chwili pracę – podkreślała minister.

Niższy wiek emerytalny

– To była nasza wielka obietnica – mówiła minister. Podkreśliła, że dzięki wprowadzonym zmianom Polacy sami mogą wybrać, czy chcą odejść na emeryturę wcześniej, czy pracować dłużej.

Barbara Dolniak z Nowoczesnej skomentowała dziś rano w TVN24 reformę emerytalną: W krótkim okresie czasu przekonamy się, jak obniżenie wieku emerytalnego wpłynęło niekorzystnie na wysokość naszej emerytury. To rzeczywistość pokaże, że wcześniejsze przejście na emeryturę przy tych regułach, które u nas w Polsce obowiązują, powoduje, że mamy niższą emeryturę. Zwłaszcza będzie to dotyczyło kobiet, które tą emeryturę pobierają przez dłuższy okres czasu. To w wielu wypadkach będzie emerytura na pograniczu pomocy socjalnej, z której osoba na emeryturze będzie musiała korzystać.

Pierwsze dane o emeryturach po obniżeniu wieku już spływają. ZUS podał, że przeciętna emerytura, wynikająca z wydanych dotychczas decyzji o wypłatach świadczeń, wyniosła dla kobiet 1642,51 zł a dla mężczyzn 2782,21 zł. Minister Rafalska przyznała, że emerytura na poziomie 1600–1700 zł to niskie świadczenie, ale jest to lepsze rozwiązanie niż jeszcze niższe świadczenie przedemerytalne, renta czy całkowity brak świadczenia.

Wicepremier Morawiecki pytany dziś, czy nie obawia się, że obniżenie wieku emerytalnego w sytuacji, gdy żyjemy dłużej i pozostałe kraje podnoszą wiek emerytalny, spowoduje wypchnięcie seniorów z rynku pracy i zmniejszenie podaży na rynku, przyznał, że tak – trochę się tego obawia. Dodał jednak, że jest coś takiego, jak faktyczny wiek emerytalny. – Będziemy bardzo pracować nad tym, żeby ludzie, którzy mogą pracować, którzy nie są fizycznie zmęczeni pracą, pracowali. Są bowiem zawody, w których ludzie, którzy mają 70–75 lat wciąż mogą pracować, mają ogromne doświadczenie i mogą je przekazać młodszym pracownikom. Chcemy zachęcać do pracy i iść w stronę modelu holenderskiego, gdzie wiek emerytalny formalny jest niższy, ale wiek emerytalny faktyczny jest inny – mówił.