Władysław Kosiniak-Kamysz jest przeciw ujednolicaniu przepisów społecznych w UE, w tym ustaleniu europejskiej płacy minimalnej. Sprawa dotyczy polskich kierowców z firm transportowych, którzy przejeżdżają przez terytorium Niemiec. Rząd RFN uważa, że należy im się niemiecka płaca minimalna. Rząd Polski ma inne zdanie.
Od 1 stycznia 2015 roku Niemcy wprowadziły płacę minimalną, która wynosi 8,5 euro za godzinę (ok. 35 zł). Minister pracy RFN Andrea Nahles uznała, że takie wynagrodzenie należy się także kierowcom z firm transportowych, kiedy przejeżdżają przez teren Niemiec. Jej stanowisko poparli liderzy „S”, OPZZ i Forum z sektora transportowego. „Zwracamy się do pani o podtrzymanie niemieckiego stanowiska w sprawie interpretacji przepisów dotyczących płacy minimalnej w toku wyjaśnień, o które zwróciła się do Niemiec Komisja Europejska. Rząd Polski postanowił być wyłącznie wyrazicielem interesów pracodawców, uznając, iż polski pracownik może być nierówno traktowany” – napisali w liście do Andrei Nahles.
Rząd bez żadnych konsultacji ze związkami zawodowymi przyjął stanowisko części właścicieli polskich firm transportowych, którzy przedstawili widmo bankructwa swoich przedsiębiorstw. - Polska ma najwyższą płacę minimalną w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. I gdybyśmy chcieli wprowadzić podobne do niemieckich regulacje wobec Rumunów czy Bułgarów, to dla nich też byłoby to trudne do pokonania. Wyobraźmy sobie taką sytuację: jedzie tir z Węgier przez Słowację, Polskę, Niemcy, Francję, Hiszpanię do Portugalii i każdy kraj wprowadza indywidualne regulacje, każe tłumaczyć dokumenty na swój język i wykonać inne obowiązki administracyjne. To poważne koszty. Transport to ważna gałąź polskiej gospodarki, którą musimy wspierać – utrzymywał na konferencji prasowej w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz.
O niestosowanie niemieckich przepisów wobec polskich kierowców (niepodnoszenie im nieznacznie płac) zwróciła się do kanclerz Merkel premier Ewa Kopacz. – Wystosowaliśmy notę adresowaną do rządu niemieckiego z wnioskiem o zbadanie zgodności ich przepisów z regulacjami unijnymi – informował minister pracy.
- Panie ministrze, ale czy to jest w porządku, że polscy kierowcy tirów dziś nawet 2/3 swojej pensji zarabiają z diet, a nie normalnego wynagrodzenia? Czy rząd jest za harmonizowaniem przepisów społecznych w ramach Unii Europejskiej czy przeciw? – spytał na konferencji „Tygodnik Solidarność”.
- Jesteśmy w zjednoczonej Europie i występują obszary, które muszą być zharmonizowane, ale jest też sfera odrębności – inne systemy emerytalne, inne – zabezpieczenia społeczne, inna długość urlopów macierzyńskich w poszczególnych krajach. I nie byłbym za ujednoliceniem tych regulacji. Unia Europejska powinna nakreślać podstawowe minimum, które każdy kraj realizuje u siebie – odpowiedział Władysław Kosiniak-Kamysz.
- To może płaca minimalna w całej Europie powinna wynosić tyle, co w Niemczech, czyli 8,5 euro? – dopytywali inni dziennikarze.
- Tylko patrzmy przez pryzmat utrzymania miejsc pracy i konkurencyjności polskiej gospodarki. Nasz transport to branża dominująca w Europie. Jeżeli chcemy utrzymać dominującą pozycję, to musimy jej bronić – mówił minister.
- Ale polscy kierowcy zarobią tylko trochę więcej w czasie przejazdu przez Niemcy, czyli ich wynagrodzenia nie zwiększą się znacząco – dociskał „Tygodnik Solidarność”.
- Dlatego zwracam uwagę na obciążenia administracyjne, konieczność tłumaczenia umów o pracę. To dobrze, że są płace minimalne w poszczególnych państwach. Ale do tej pory w krajach zachodniej Europy nikomu nie przyszło do głowy wprowadzanie takich regulacji przy tranzycie towarów – zakończył Kosiniak-Kamysz.
Opracowanie: Krzysztof Świątek
Źródło: www.solidarnosc.org.pl, stan z dnia 28 stycznia 2015 r.