Z przeprowadzonych w 2014 roku kontroli Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że pielęgniarkom i ratownikom szpitalnych oddziałów ratunkowych zdarza się wykonywać obowiązki przez kilkadziesiąt godzin z rzędu. Natomiast lekarze pracują i dyżurują nawet przez kilkadziesiąt godzin pod rząd.

Aż połowa oddziałów ratunkowych nie udziela pracownikom należnego dobowego odpoczynku w wysokości 11 godzin, a na co trzecim pracuje się powyżej dobowej i tygodniowej normy. Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, jeden z zatrudnionych przepracował nawet 365 nadgodzin (dopuszczalny limit wynosi 150 godzin). – Ujawniliśmy przypadki, gdy pracownicy SOR-ów wykonywali obowiązki nawet przez trzy doby z rzędu – mówi Teresa Cabała z Państwowej Inspekcji Pracy, ekspert w zakresie pracy w ochronie zdrowia.

Najważniejszą przyczyną trudnych warunków panujących na szpitalnych oddziałach ratunkowych jest zatrudnianie na podstawie różnych kontraktów, które umożliwia łamanie prawa. – Lekarzy w Polsce jest zbyt mało. Jednocześnie pracując w jednym miejscu, nie osiągają zbyt wysokich dochodów. Aby zarobić więcej, zatrudniają się w innych placówkach, co skutkuje przekraczaniem norm czasu pracy. PIP sprawdza obecnie tylko zatrudnienie lekarza w jednej jednostce. Nie bierze pod uwagę tego, że pracuje on także w innych placówkach. Czas skończyć z tą fikcją. Aby rzeczywisty czas pracy lekarzy mógł być rzetelnie sprawdzany, należałoby kontrolować zatrudnienie jednej osoby na podstawie wszystkich jej umów, również cywilnoprawnych – podkreśla Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Maciej Hamankiewicz zwraca uwagę na to, że przemęczenie pracowników zagraża nie tylko im samym, ale również pacjentom. Sugeruje, że Narodowy Fundusz Zdrowia, który finansuje udzielane przez lekarzy świadczenia, mógłby generować dane o liczbie podmiotów zatrudniających danego lekarza, a w konsekwencji lepiej egzekwować normy czasu pracy. – Jeśli taka zmiana nie nastąpi, jako pacjenci będziemy musieli liczyć się z tym, że np. na SOR będzie nas przyjmował przemęczony lekarz. To zagrożenie dla zdrowia i życia nie tylko pacjentów, lecz także samych medyków – ostrzega.

Źródło: www.solidarnosc.org.pl, stan z dnia 20 sierpnia 2015 r.