Minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak powiedziała, że jeśli chodzi o wypłaty świadczeń emerytalnych i rentowych „emeryci i renciści mogą być spokojni".
„Nie było żadnych oszczędności na dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych" - zaznaczyła Fedak. Jej zdaniem, wpływy do ZUS w tym roku mogą być niższe od planowanych i z tego właśnie powodu Zakład być może stanie przed koniecznością zaciągnięcia kredytu.
Jak powiedziała minister pracy, bezrobocie w styczniu wzrosło do około 10 proc., ale szczegółowe dane będą znane za tydzień. Jeśli jednak tendencja wzrostowa się utrzyma, to w 2008 r. do ZUS może wpłynąć nawet o około 2 mld zł mniej ze składek pracowników.
„Każdy procent bezrobocia więcej to około 1 mld zł wpływów do budżetu mniej" - wyjaśniła Fedak, zaznaczając, że są to jedynie pobieżne szacunki.
Zdaniem minister pracy, do ZUS może w 2009 r. wpłynąć mniej składek z powodu wzrostu bezrobocia, ale także ze względu na możliwe obniżki pensji pracowników firm borykających się z kryzysem. Dlatego - jak dodała - potrzebne są jak najszybsze zmiany w prawie pracy, pozwalające pracodawcom przetrwać sytuację kryzysową.
„Na wypłaty emerytur nie zabraknie ani złotówki. Pojawiające się w mediach informacje, jakoby w 2009 r. państwu miało zabraknąć na ten cel nawet 12 mld zł, są nieprawdziwe" – powiedział rzecznik prasowy ZUS Przemysław Przybylski.
Przybylski dodał, że „wszystkie systemy ubezpieczeniowe na świecie są deficytowe i nie jest to nic niezwykłego. To samo dotyczy Polski od wielu lat".
„W tym roku w budżecie państwa przewidziano na dotację dla ZUS 37 mld zł i prawdopodobnie „trochę” kredytu będziemy musieli wziąć. Na razie jednak nie wiemy, ile tego będzie. Z pewnością jednak nie dzieje się nic nadzwyczajnego" - stwierdził rzecznik ZUS.
Przybylski przyznał też, że odsetki, jakie będzie musiał zapłacić ZUS bankowi, będą pochodziły z kolejnej dotacji budżetowej, czyli z pieniędzy podatników.
Jak zaznaczył, „deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych bierze się stąd, że część osób wyciąga z niego więcej pieniędzy niż sama tam wcześniej wpłaciła, jak np. górnicy czy kolejarze, korzystający z przywilejów emerytalnych".
Jednak państwo gwarantuje wypłatę świadczeń, więc emeryci i renciści nie muszą się przejmować ewentualnym deficytem FUS" - podkreślił Przybylski.
Zastępca dyrektora biura ministra finansów Szymon Milczanowski przypomniał, że „rok 2008 FUS zakończył w lepszej kondycji finansowej niż się spodziewano, więc ma on dodatkowe środki na zabezpieczenie wypłat rent i emerytur".
„Ministerstwo Finansów nie widzi obecnie żadnego zagrożenia wypłat emerytur i rent. Pieniądze na nie są w 100 proc. zabezpieczone i nie ma potrzeby nowelizacji budżetu w celu zwiększania kwoty dotacji dla ZUS" - stwierdził Milczanowski.
Według Aleksandry Wiktorow z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, byłej szefowej ZUS, „emeryci i renciści nie powinni się niczego obawiać, bo zawsze dostaną swoje świadczenia, zaś kredyty bankowe są jednym z normalnych źródeł finansowania ZUS".
„Nie sposób powiedzieć dziś, jakiej kwoty zabraknie FUS-owi, czy będzie to 12 mld zł czy mniej, bo na jego dochody ma wpływ wiele elementów, m.in. stopa bezrobocia. Nie sposób zaś przewidzieć, czy będzie ono rosło już w pierwszych miesiącach roku, czy później. Gdyby nastąpiło to np. dopiero pod koniec roku, to jeszcze przez wiele miesięcy wysokość składek płaconych do ZUS wcale by się nie zmniejszała" - wyjaśniła Wiktorow.
Jako drugi czynnik mający bezpośredni wpływ na wysokość dochodów ZUS, Wiktorow wskazała wzrost wynagrodzeń. Podkreśliła, że „na pewno nie będzie on tak wysoki jak w roku poprzednim", co oznacza spadek wpływów ze składek. Wiktorow dodała jednak, że „jeżeli mniej ludzi pracuje, to ZUS musi wypłacać mniej rozmaitych zasiłków".