Z opublikowanego przez Polski Instytut Ekonomiczny raportu „Skala płacenia pod stołem w Polsce” wynika, że wypłacanie części wynagrodzeń pod stołem w polskiej gospodarce jest zjawiskiem rozpowszechnionym na dużą skalę. Dotyczy co ósmego pracownika zatrudnionego na podstawie umowy o pracę. Poza oficjalną ewidencją wypłacane jest około 6 proc. sumy wynagrodzeń ze stosunku pracy w gospodarce, co w 2018 r. stanowiło równowartość 1,6 proc. PKB.

 


Dominują mikrofirmy a wśród branż budownictwo

Płacenie pod stołem występuje wyraźnie częściej wśród pracowników mikrofirm niż przedsiębiorstw zatrudniających 10 i więcej pracowników. Jak twierdzi PIE, odsetek osób otrzymujących część wynagrodzenia pod stołem w mikrofirmach wynosi 31 proc. wobec 11 proc. w przedsiębiorstwach o liczbie pracowników 10 i więcej. Wśród przyczyn tej różnicy autorzy raportu wskazują zwłaszcza na mniej formalne relacje między pracownikiem i pracodawcą w mikrofirmach, większy udział kosztów wynagrodzeń w działalności (większą presję na ich obniżanie) oraz uproszczoną rachunkowość, ułatwiającą płacenie pod stołem. Wypłaty części wynagrodzenia pod stołem dotyczą przede wszystkim pracowników, którzy formalnie uzyskują niskie dochody. Zjawisko to silnie koncentruje się wokół tej części rozkładu oficjalnych wynagrodzeń, w której znajduje się płaca minimalna. Relatywnie często płacenia pod stołem doświadczają osoby słabo wykształcone oraz młode. Nie ma natomiast znaczących różnic w skali zjawiska między kobietami a mężczyznami.

Według raportu, branże, w których zjawisko płacenia pod stołem występuje najczęściej to drobne usługi, handel oraz budownictwo. To jednocześnie także branże z najwyższym odsetkiem osób, które formalnie otrzymują płacę minimalną – w każdej z nich dotyczy to co najmniej ¼ pracowników. W tych branżach najbardziej zniekształcona jest także oficjalna statystyka dotycząca przeciętnego wynagrodzenia.

 


Negatywne skutki ukrywania dochodów

- Płacenie pod stołem zaniża oficjalną wysokość średniej płacy w polskiej gospodarce. Statystyka ta oparta jest bowiem tylko na formalnej ewidencji wynagrodzeń przedsiębiorstw. Po uwzględnieniu wypłat pod stołem przeciętne wynagrodzenie w Polsce byłoby o ponad 5 proc. wyższe (240 PLN w 2018 r.) – czytamy w kluczowych wnioskach raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jego autorzy podkreślają, że płacenie pod stołem skutkuje istotnym ubytkiem dochodów publicznych. W 2018 r. straty sektora finansów publicznych z tego tytułu wyniosły ponad 17 mld zł. To kwota porównywalna z luką VAT (19 mld zł) oraz luką CIT (22 mld zł). Największą część strat wynikających ze zjawiska płacenia pod stołem ponosi sektor ubezpieczeń społecznych – 11,6 mld zł. Kolejne 2,6 mld zł to mniejsze dochody NFZ z tytułu składki zdrowotnej, a 3,0 mld zł to niższe wpływy do budżetu państwa i samorządów z PIT.

Płacenie pod stołem ma także negatywny wpływ na konkurencję na rynku, bezpieczeństwo socjalne pracowników oraz wysokość przyszłych emerytur. - Zjawisko to zaburza konkurencję na rynku sprawiając, że uczciwe przedsiębiorstwa są w gorszej pozycji niż przedsiębiorstwa stosujące nieuczciwe praktyki. Płacenie pod stołem zmniejsza także wysokość świadczeń społecznych pracowników, np. zasiłków chorobowych i macierzyńskich. Konsekwencją może być mniejsza skłonność do korzystania z praw socjalnych, np. zwolnienia z pracy w trakcie choroby. Wreszcie płacenie pod stołem obniża przyszłe świadczenia emerytalne pracowników oraz zwiększa liczbę osób, które w przyszłości otrzymają emeryturę minimalną, i skalę dopłat państwa do tych świadczeń -  podsumowują autorzy raportu.