Według projektu, w FPK pozostałoby 1,75 proc. podstawy składki na FP, pozostałe 0,7 proc. trafiałoby dalej do Funduszu Pracy. O utworzeniu FPK decydowałby dobrowolnie pracodawca. Dodatkowo on sam musiałby współfinansować koszty szkolenia pracowników. Do każdego złotego wydanego z funduszu musiałby dopłacić 20 groszy ze środków własnych. Pieniądze nie mogłyby być przeznaczane na żadne inne cele. Po dwóch latach niewykorzystane środki należałoby zwrócić do Funduszu Pracy.

- Podstawową zaletą tej propozycji jest pozostawienie decyzji co do inwestycji w rozwój pracownika w gestii pracodawcy, który ma najpełniejszą wiedzę o tym jakich kwalifikacji brakuje zatrudnionym. To pracodawca, oceniając swojego pracownika, wie czy bardziej potrzebuje on podwyższenia kwalifikacji technicznych, szkolenia językowego czy podniesienia umiejętności negocjacyjnych - przekonuje dr Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan.

Jak wyliczają autorzy pomysłu, przyjmując założenie, ze podstawą ustalenia składki na FP jest przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw (czyli według GUS 4 696,59 zł) comiesięczna składka na Fundusz Pracy, ustalona na poziomie 2,45% wynosi - w zaokrągleniu - 115 zł. Pracodawca, który zdecyduje się na utworzenie FPK mógłby - po zapłaceniu pomniejszonej składki na Fundusz Pracy - zostawić na specjalnym koncie 82,19 zł od każdego pracownika, co w skali roku daje kwotę 986,28 zł.

Szacowana wielkość środków zgromadzonych w FPK w zależności od wielkości pracodawcy (jako podstawę szacunków przyjęto przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw), w zł.

10 pracowników  - 11 835, 36
50 pracowników -  59 176,80
150 pracowników - 177 530,40
500 pracowników - 591 768,00

- Jeśli pracodawca zdecyduje się utworzyć FPK, to nie będzie mógł już korzystać ze środków Krajowego Funduszu Szkoleniowego. Dzięki temu zwiększy się dostęp do pieniędzy KFS dla mikro i małych przedsiębiorstw, które mają skromne budżety na podnoszenie kwalifikacji. Zatem proponowane rozwiązanie jest komplementarne do już istniejącego Krajowego Funduszu Szkoleniowego - dodaje Monika Fedorczuk, ekspertka Konfederacji