PIP zapewnia, że kontrole wynikają z jej harmonogramu prac. Ustawa antykryzysowa obowiązuje od 22 sierpnia 2009 r. i miała być sposobem ochrony firm przed skutkami światowego kryzysu finansowego. Dobrodziejstwa z niej płynące będą obowiązywały okresowo, bo tylko do końca 2011 r. Z kilku możliwości zawartych w ustawie największą popularnością cieszy się elastyczny czas pracy. Aby go wprowadzić pracodawcy muszą zawrzeć z podwładnymi specjalne porozumienia, w którym określi się procedury wyboru przedstawicieli pracowników negocjujących takie porozumienie z pracodawcą, jeśli w firmie nie działają związki zawodowe. Bez względu na wymiar czasu pracy w danym miesiącu wynagrodzenie pracownika objętego wydłużonym okresem rozliczeniowym nie może być niższe od minimalnego wynagrodzenia za pracę (w 2010 r. - 1317 zł). Porozumienie takie zawarło do tej pory 764 firmy, w których pracuje ok. 200-300 tys. osób. Pracodawcy, którzy zdecydują się na wydłużenie rozliczeniowego okresu czasu pracy, muszą poinformować okręgowego inspektora pracy o zawarciu porozumienia z pracownikami w tej sprawie. PIP ma więc ułatwione zadanie w wyłowieniu firm do kontroli. Innym źródłem informacji są też pracownicy, którzy skarżą się na łamanie ich pracowniczych praw. Nieprawidłowości najczęściej dotyczą prawa do 11-godzinnego dobowego odpoczynku oraz pracy w godzinach nadliczbowych. Pracownicy mogą pracować w godzinach nadliczbowych, ale muszą się zmieścić w zwiększonym rocznym ich limicie określonym w regulaminie pracy. Jeśli limit nie został podniesiony oznacza to, że w danym roku pracownik może wypracować do 150 godzin nadliczbowych.

Możliwość zastosowania elastycznego czasu pracy powoduje, że firmy nie muszą wypłacać dodatków za nadgodziny, bo pracownicy w zamian dostają czas wolny. Pracodawcom na tyle spodobał się ten sposób oszczędności, że chcą teraz wpisania tego rozwiązania do kodeksu pracy. Być może będzie na to szansa, o ile nie ujawnią się przypadki łamania praw zatrudnionych. Związki zawodowe sceptycznie podchodzą do tego pomysłu. Wskazują, że już teraz firmy mogą stosować np. równoważny czas pracy, a rzadko z tego korzystają. Argumentują, że wydłużanie okresów rozliczeniowych nie może być jedynym sposobem na właściwe wykorzystanie czasu pracy.