– Taki tryb ma plusy i minusy. Na pewno przyczyniłby się do szerszej dyskusji o przepisach z zakresu prawa pracy. Ale jednocześnie wzbudza obawy, że te regulacje, które już dziś wywołują wątpliwości, w ogóle nie zostaną zmienione. Oznacza też ryzyko pominięcia wielu rozwiązań, które mogłyby być szansą na uaktualnienie prawa i jego dostosowanie do współczesnych potrzeb – tłumaczy Sławomir Paruch, radca prawny i partner w kancelarii Raczkowski Paruch.

Mało czasu

Pomysł na przygotowanie odrębnych projektów wynika ze względów pragmatycznych. Zarówno członkowie Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy (KKPP), jak i rząd, zdają sobie sprawę, że 18-miesięczny termin na opracowanie projektów zbiorowego i indywidualnego kodeksu pracy jest krótki (rozpoczął się w październiku 2016 r.). DGP ustalił, że strona rządowa nie zgadza się na jego ewentualne wydłużenie.

 [-DOKUMENT_HTML-]

Gotowe regulacje

Z naszych ustaleń wynika, że KKPP zakończyła już prace np. nad przepisami dotyczącymi równego traktowania. Katalog niedozwolonych kryteriów dyskryminacyjnych (np. wiek, płeć, wyznanie) ma być zamknięty. Obecnie jest teoretycznie otwarty, tzn. każda cecha, ze względu na którą pracownik czuje się dyskryminowany (np. stracił pracę lub nie dostał awansu), a nie tylko ta wymieniona w kodeksie, może być wskazywana przy dochodzeniu roszczeń z tytułu nierównego traktowania (w praktyce jednak orzecznictwo sądowe wprowadza ograniczenia w tym zakresie). Jednocześnie obecny katalog miałby być powiększony o kryteria natury osobisto-rodzinnej, np. posiadanie dzieci. Eksperci wskazują jednak na wady tego typu zmian.

Więcej w ''Dzienniku Gazecie Prawnej.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

 [-OFERTA_HTML-]