W powiatowych urzędach pracy było zarejestrowanych 1099,5 tys. osób, czyli o 9,1 tys. więcej niż miesiąc temu. Podobny poziom bezrobocia notowany był w marcu 2018 roku.

Rynek pracy mocno zróżnicowany

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że najwyższa wartość stopy bezrobocia została odnotowana dla województw; warmińsko - mazurskiego (10,7 proc., wzrost o 0,1 pkt proc. w stosunku do stycznia), podkarpackiego (9,4 proc., bez zmian) oraz kujawsko - pomorskiego (9,3 proc., bez zmian). Najniższa zaś dla województwa wielkopolskiego (4 proc., wzrost w stosunku do stycznia br. o 0,1 pkt proc.), śląskiego (5,2 proc., wzrost o 0,1 pkt proc.) i mazowieckiego (5,4 proc., wzrost o 0,1 pkt proc.).

Zróżnicowanie na poziomie powiatów jest o wiele większe. Najwyższą stopę bezrobocia mają powiaty, które od wielu lat przekraczają znacząco wartość krajowego wskaźnika: powiat szydłowiecki - 25,1 proc., kętrzyński - 20,1 proc. czy braniewski - 20 proc. Na przeciwległym biegunie są te tereny, które również od dłuższego czasu charakteryzują się dużym popytem na pracę, a co za tym idzie i niską stopą bezrobocia (m. Katowice – 1,8 proc., m. Warszawa – 1,9 proc., kępiński – 2,0 proc.).

W ciągu roku zmagania się z pandemią i jej skutkami (w porównaniu z lutym ubiegłego roku) w skali całego kraju bezrobocie wzrosło o 1 pkt proc., a liczba bezrobotnych zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy o 179,6 tys.

- Dane pokazują przede wszystkim bardzo duże zróżnicowanie rynku pracy, co wydaje się być jego cechą stałą. Obok powiatów (przede wszystkim dużych miast) o bardzo niskiej stopie bezrobocia,  są takie, które od lat, niezależnie od sytuacji gospodarczej w kraju, wykazują wysokie bezrobocie. To dowód na słabość wskaźnika opisującego poziom bezrobocia – w powiatowych urzędach pracy zarejestrowane są zarówno osoby, które faktycznie są gotowe do podjęcia pracy, jak i takie, które świadczą pracę nierejestrowaną czy są bierne zawodowo, a jedynym powodem rejestracji jest związane z tym ubezpieczenie zdrowotne – mówi Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan. Według niej, okres malejącego bezrobocia, jaki mieliśmy przed epidemią Covid-19, był dobrym czasem na przeprowadzenie reformy rynku pracy. - Niestety, te zamierzenia nie zostały zrealizowane. Obecne zapowiedzi resortu pracy dotyczące zmian w funkcjonowaniu publicznych służb zatrudnienia są bardzo oczekiwane przez wiele firm – uważa Fedorczuk.

 

Sprawdź również książkę: Kodeks pracy. Komentarz >>


Co dalej?

W opinii eksperta ds. rynku pracy Konfederacji Lewiaran, wśród wyzwań, z którymi należy się zmierzyć są: ustalenie kryteriów przyznawania statusu bezrobotnego, aby oddzielić osoby, które de facto nie są zainteresowane poszukiwaniem pracy, wzmocnienie funkcji związanych z pośrednictwem pracy świadczonych przez instytucje rynku pracy. Ważne jest także zmniejszenie różnic pomiędzy poszczególnymi regionami, poprzez wspieranie mobilności wewnątrz kraju oraz, co chyba najważniejsze – z uwagi na odczuwane przez firmy trudności w pozyskaniu pracowników i wzmocnienie potencjału rozwoju polskiej gospodarki – podniesienie aktywności zawodowej Polaków przy jednoczesnym stałym wzroście ich kompetencji, odpowiadających potrzebom nowoczesnej gospodarki.

- Kolejne miesiące pokażą na ile zatrudnienie w firmach jest stabilne, bez wsparcia środków publicznych. Zapowiedzi płynące ze strony administracji wskazują, że przedsiębiorcy raczej nie mogą liczyć na kolejne tarcze bezpośrednio wspierające utrzymanie zatrudnienia – podkreśla Monika Fedorczuk. I dodaje: - Przy obostrzeniach wynikających z sytuacji epidemicznej, które właściwie uniemożliwiają działanie całych branż gospodarki, należy się liczyć ze zwolnieniami. Od możliwości przekwalifikowania się i sprawnego pośrednictwa pracy (świadczonego również przez podmioty niepubliczne) zależy na ile pracownicy z branż ograniczających zatrudnienie będą mogli znaleźć nowe zajęcie.