Na wybrzeżu, m.in. w prowincji Guangdong na południu, wolniejszy wzrost gospodarczy i rosnące koszty produkcji sprawiają, że wiele fabryk jest zamykanych lub przenoszonych wewnątrz kraju. Zwalniani pracownicy często nie otrzymują odpowiednich rekompensat.

W 2014 r. ponaddwukrotnie wzrosła liczby strajków - z 656 w 2013 roku do 1378 - wynika z danych organizacji pozarządowej China Labour Bulletin, która promuje i broni praw pracowników. Ma ona swą siedzibę w Hongkongu.

Największy strajk od lat odbył się w kwietniu ub.r., gdy ok. 40 tys. pracowników tajwańskiej firmy Yue Yuen, która jest producentem obuwia dla Adidasa i Nike'a, rozpoczęło akcję protestacyjną w prowincji Guangdong. Protestujący domagali się wypłat składek emerytalnych.

Agencja Reutera wyjaśnia, że komunikatory internetowe, takie jak WeChat czy QQ, i sieci mikroblogowe, np. Weibo, ułatwiają rozpowszechnianie informacje o strajkach. Obrońcy praw pracowniczych mają coraz więcej pracy, ale też coraz częściej stają się obiektem nękania ze strony policji w kraju, w którym akcje protestacyjne są postrzegane przez władze jako zagrożenie dla stabilności społecznej.

Zeng Feiyang, który od prawie 20 lat zajmuje się prawami pracowników i mieszka w Kantonie, w grudniu ub.r. po raz pierwszy był przez noc przetrzymywany na komisariacie, choć nie przedstawiono mu zarzutów. Od września ub.r. dwa razy spędził noc w hotelach pod strażą policji.

Zhang Zhiru z Shenzhen twierdzi, że już stracił rachubę i nie potrafi powiedzieć, ile razy w 2014 r. był przesłuchiwany. W tym czasie musiał się też 13 razy przeprowadzać, gdyż funkcjonariusze mówili właścicielom mieszkań, które wynajmował, że może on być problematycznym najemcą.

Inni działacze mają podobne doświadczenia. "Ubiegły rok był najgorszy pod względem represji" - powiedział Chen Huihai, który zajmuje się szkoleniem pracowników w kancelarii prawnej Laowei, specjalizującej się w prawie pracowniczym. "2015 rok będzie jeszcze cięższy" - przewiduje.

Zeng i Zhang opisywali też inne incydenty, które ich zdaniem mogą być związane z ich działalnością. W grudniu 2014 r. do biura Zenga przyszło czerech mężczyzn, którzy oskarżali go o niespłacone długi i pobili.

Jesienią ub.r. samochód Zhanga został obalony benzyną, a tylna szyba wybita.

Aktywiści twierdzą również, że policja wydaje się przede wszystkim zainteresowana organizacjami, które są finansowane z zagranicy.

(PAP)