Wtorek, godz. 10.30. Przewietrzona, najlepsza sala konferencyjna w biurowcu. Pomieszczenie, które wcześniej było gabinetem wiceprezesa ds. finansów, zanim ten przeniósł się dwa piętra wyżej. Ślady świetności tego miejsca do dziś budzą zachwyt i zazdrość. Skórzane fotele, stół z prawdziwego drewna, na którym leży biały pilot do klimatyzacji. Adam wymienił nawet w nim baterie. Podobnie jak w pilocie do rzutnika. Nic nie może zawieść. Dopilnował wszystkiego. Ale czy na pewno? Trwa już 20. minuta jego prezentacji.

Adam zbiera całą swoją odwagę i odwraca się. Do tej pory cały czas patrzył na ekran rzutnika z wyświetloną prezentacją. Wykres był piękny. Najładniejszy, jaki potrafił zrobić. Ale co dzieje się za jego plecami? Co robi te sześć osób z komitetu sterującego jego najważniejszym projektem, który zadecyduje o dalszej karierze? Pięć osób zaproszonych oraz ta jedna, której się nie spodziewał.

Przygotowania do bitwy

Dokładnie 17 dni wcześniej…

Adam przeczytał e-maila z dedykacją od szefowej: „Adam, teraz albo nigdy! Jeśli przekonasz ich do tego tematu, połowa firmy będzie znała Twoje imię”.

Adam zobaczył wtedy po raz pierwszy oczyma wyobraźni na drzwiach swojego gabinetu tabliczkę Adam „Sukces” Kowalski. Co prawda nie ma jeszcze gabinetu, ale…

Od tamtego dnia czas zapętlał się co kilkanaście godzin. Poniedziałek był podobny do środy, a wtorek do niedzieli. Każdego poranka pojawiał się w pracy jako jeden z pierwszych, by wyjść jako jeden z ostatnich. Plan komunikacji. Kamienie milowe. ROI. Procedura wyboru partnerów wraz z działem zakupu. Arkusz kalkulacyjny i programy do prezentacji wdrukowały mu się pod powieki. Mowę inauguracyjną ćwiczył przed lustrem. Przed sześciomiesięczną córką Emilką. Przed kotem. Wszystkim się podobało!

Przeciwnik

Tego dnia, we wtorek rano, Adam był w firmie jeszcze wcześniej niż przez ostatnie dni. Upewnił się, że wszystkie życzliwe mu osoby będą na prezentacji projektu. Niestety, nie upewnił się, że nie pojawi się nikt nieżyczliwy. Krystyna, która sama o sobie mówiła: Pani „Koszty” Krystyna.

Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z krótkim planowanym opóźnieniem. Przećwiczony żart, który w głosowaniu na portalu społecznościowym wybrało 65 proc. jego znajomych, zadziałał, uczestnicy się śmieją. Rzutnik się uruchamia, a klimatyzacja przyjemnie szumi. Adam rozpoczyna swoją prezentację. Wtedy właśnie wchodzi Krystyna.

– Tutaj jest ten kick-off projektu rozwojowego? Usłyszałam, że ciekawy, więc przyszłam.

Krystyna bez zaproszenia zajmuje wolne miejsce, dokładnie po drugiej stronie stołu.

Adam odkrywa prawdziwą tożsamość

Kiedy w książkach czyta się, że bohaterowi serce zatrzymuje się ze strachu, nikt w to nie wierzy. Adam dziś uwierzył, że jest to możliwe. Nawet jeśli sprzeczne z naturą… Adam kiwa głową na powitanie, następnie odwraca się do ekranu i kontynuuje analizę harmonogramu. Mijają minuty. Adam znał slajdy na pamięć. Wszystko idzie dobrze aż do momentu, w którym – po trzech głębokich oddechach, zaniepokojony totalną ciszą – odwraca się i…

Happy end?

Drogi Czytelniku tego artykułu, co chciałbyś teraz przeczytać? Co Adam ma zobaczyć? Małgosię, która jak zwykle analizuje dane w swoim smartfonie? Znudzonego Piotra i panią Krystynę, która z ogniem w oczach bierze oddech, by storpedować pomysły naszego bohatera? Adama, który bezradnie szuka właściwego sformułowania, będąc świadomym, że nie ma takiego, które by zadowoliło jego oponenta?

A może Adama, którego odwaga, ciężka praca i wiele dni przygotowań zostają nagrodzone? Wygrywa pojedynek na argumenty z panią Krystyną, gdyż nasz bohater przeanalizował wszystkie za i przeciw swojego projektu? Bo mówił z pasją i dałby się pokroić za swój projekt?

Czego chciałbyś nauczyć się z tej historii? Jak ważne jest przygotowanie do spotkania? Czym może być myślenie silosowe w firmach oraz jakie są ukryte motywy pracowników?

Historie, głupcze!

Historia, czyli storytelling, daje nieskończone możliwości. Czego może nas nauczyć Adam? Na pewno, drogi Czytelniku, masz już swój obraz tego bohatera. Czy jest raczej młody? Jaki ma kolor włosów? Czym dojeżdża do pracy? Jak wygląda firma, w której pracuje? Adam pozwoli Ci przede wszystkim zrozumieć, że każda treść, która posiada swojego bohatera, budzi więcej emocji! Pozwala zapamiętać więcej treści! Nie wierzysz? Co takiego zrobił Adam, zanim rozpoczął prezentację, by mieć pewność, że zadziała klimatyzacja i rzutnik? No właśnie!

Inspirują od tysięcy lat

Historie opowiadamy sobie, gdy chcemy przedstawić coś naprawdę ważnego. Do tych błahych rzeczy używamy arkuszy kalkulacyjnych. Dziś znamy już schemat budowania historii. Dobra historia jest pączkiem. Całym pączkiem! Nie jest lukrem na pączku (czymś dodatkowym, od czego warto zacząć, zanim przejdzie się do sedna). Nie jest nadzieniem – ciekawą puentą zwieńczającą wprowadzenie. Cały Twój przekaz może być historią. Jeśli tylko zechcesz! Jak to zrobić?

DNA storytellingu

Istnieje wiele technik i narzędzi opowiadania historii. Sam doliczyłem się 27 takich technik. Przedstawiam natomiast dziesięć z nich (patrz ramka: „Wybrane techniki storytellingu”). Być może Czytelnik znajdzie nawiązania do nich w historii Adama. Można je zastosować w dowolnym momencie, mówiąc do jednej osoby lub kilku osób, pisząc e-maila czy życzenia świąteczne.

Storytelling to fascynujący trójkąt bohatera, widowni i opowiadającego. Zacznij już teraz prostym ćwiczeniem: opowiedz, co zobaczył i co zrobił Adam, gdy się odwrócił i spojrzał w oczy pani Krystynie. Powodzenia!

Autor: Krzysztof Filarski - psycholog biznesu, członek zarządu Westhill Consulting, od kilkunastu lat specjalizuje się w rozwoju kompetencji przywódczych i zarządza projektami, głównie Akademii Menedżerskich. Podejmuje tematy wartości, przywództwa inspiracyjnego. Trener storytellingu.

Artykuł pochodzi z Czasopisma Personel Plus