W Śląskim Zakładzie Przewozów Regionalnych niebawem rozpoczną się zwolnienia grupowe.Pracę może stracić nawet 390 osób – konduktorów, kasjerów oraz osób odpowiedzialnych za utrzymanie taboru. Związkowcy mają o to pretensje do marszałka województwa.

Chodzi o to, że już od 1 czerwca obsługą ponad połowy połączeń na trasie Gliwice – Katowice – Częstochowa zajmować się będzie powołana przez władze województwa spółka Koleje Śląskie. W tej sytuacji szefowie Przewozów Regionalnych nie mogą sobie pozwolić na utrzymanie zatrudnienia na obecnym poziomie. Zwolnienia w firmie mają się zacząć już w pierwszych dniach maja i będą rozłożone na kilka miesięcy. Pracę ma stracić jedna piąta załogi. Atmosfera w firmie jest fatalna, ale największe pretensje kolejarze mają nie do swojego kierownictwa, ale do władz województwa, które utworzyły Koleje Śląskie. – W tym samym czasie, gdy u nas są zwolnienia, tam szukają pracowników. Ale zamiast zorganizować płynne przejście najbardziej potrzebnych pracowników, to wszystko postawione jest na głowie. Ci, którzy chcą pracować w spółce samorządowej, muszą się najpierw zwolnić z Przewozów, nie mając żadnej gwarancji, że zostaną zatrudnieni – mówi Mariusz Samek, szef "Solidarności" w Śląskim Zakładzie Przewozów Regionalnych.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice, 18 kwietnia 2011 r., Tomasz Głogowski