Co to oznacza w praktyce? Osoby zarabiające więcej niż 2,5-krotność średniej krajowej musiałyby płacić wyższe składki, wyliczane od całego wynagrodzenia.

Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej podkreślają, że skutkiem przyjęcia projektowanego rozwiązania byłoby zwiększenie obciążenia składkami zarobków najlepiej zarabiających, ale jednocześnie przekładałoby się to na zwiększenie przyszłych emerytur.

Według rządowych szacunków ta jedna zmiana pozwoliłaby na większe wpływy do budżetu o ok. 5,2 mld zł rocznie. - To zysk tylko na krótką metę. Pieniądze wpłacone do systemu trzeba będzie później zwrócić – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Pracodawców RP.

Pracodawcy RP podkreślają, że wzrost kwoty składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe przełoży się na obniżenie podstawy wymiaru składki zdrowotnej oraz podstawy obliczania podatku dochodowego. W efekcie możliwość finansowania ochrony zdrowia przez NFZ zmniejszy się o 270 mln zł. Spadną również szacowane wpływy z tytułu PIT – o ok. 1 mld zł rocznie. Zwiększone zostałyby wpływy z tytułu składek, które są świadczeniem zwrotnym, a ograniczone wpływy podatkowe, których podstawową cechą jest bezzwrotny charakter. Pracodawcy RP zauważają, że w ostatecznym rozrachunku finanse publiczne na tym stracą, ale w perspektywie najbliższych lat uzyskają znaczny zastrzyk dodatkowych środków.