Michał O. dochodził od spółki H.P. wynagrodzenia za godziny nadliczbowe od maja 2008 roku do końca grudnia 2009 r. Powód był zatrudniony w spółce pozwanej jako analityk finansowy, a jego miesięczne wynagrodzenie wynosiło 17 tys. zł.

Nadgodziny warte ponad 300 tys. zł

W październiku 2008 r. strony zawarły umowę dotyczącą zmiany miejsca pracy. Postanowiono w niej, ze powód będzie wykonywał pracę w domu w zadaniowym wymiarze czasu (charakter telepracy). Jeśli jednak Michał O. chciałby wykonywać powierzone mu zadania w godzinach nadliczbowych, to był obowiązany do poproszenia zwierzchników o zgodę.

Zobacz procedurę w LEX: Polecanie pracy w godzinach nadliczbowych >

Do obowiązków powoda należało m.in. raportowanie, wypełnianie arkuszy kalkulacyjnych i przesyłanie wniosków finansowych. Powód brał także udział w telekonferencjach ze zwierzchnikami w sprawie terminów realizacji zadań.

Powód uważał się za eksperta, a jego praca była twórcza, choć nie miał wyższego wynagrodzenia. Sam organizował czas pracy, niekiedy w nocy, gdyż kontaktował się ze współpracownikami z innych stref czasowych.

Sprawdź w LEX: Warunki dopuszczalności pracy w godzinach nadliczbowych >

Ocena jego pracy była pozytywna, jeśli idzie o jakość, ale negatywna, gdy chodzi o terminowość. Za godziny nadliczbowe powód otrzymał w 2009 r. ponad 80 tys. zł., ale żądał w pozwie sumy dużo wyższej - 385 tys. zł.

 


Sądy obu instancji oddaliły roszczenie

Sądy uznały, że za dalsze wykonywanie pracy w godzinach nadliczbowych wynagrodzenie się nie należy. Podstawą było ustalenie, że powód nie udowodnił, iż istotnie wykonywał powierzone zadania ponad 12 godzin dziennie.  

Czytaj: Czy przedzielona czasem wolnym dodatkowa praca w dniu wolnym rozliczana być powinna jako praca w dniu wolnym?

W skardze kasacyjnej pełnomocnik powoda zarzucił sądom obu instancji nierozpoznanie istoty sprawy. Sądy nie powołały m.in. biegłego z instytutu naukowego, który zbadałby faktyczną czasochłonność powierzonych zadań. Sądy - zdaniem skarżącego - powinny ustalić, że powód wykonywał pracę między pierwszym a ostatnim mailem wysyłanym do spółki danego dnia.

Pełnomocnik powoda na rozprawie w Izbie Pracy SN twierdził, że sądy błędnie przyjęły, że to powód powinien udowodnić, iż czas pracy obejmował nadgodziny. - Tymczasem jest to obowiązek pozwanego pracodawcy - przekonywał adwokat Mariusz Kożuchowski.

Czytaj: Czy wniosek pracownika o odbiór nadgodzin wymaga zachowania formy pisemnej?

- Powód dochodzi 10 nadgodzin dziennie, co oznacza, że pracowałby 24 godziny na dobę - odpowiadał na zarzuty pełnomocnik pozwanej, adwokat Bartłomiej Raczkowski.

SN oddala skargę

W ocenie Sądu Najwyższego skarga kasacyjna była bezpodstawna i niezasadna. - Powód sam pozbawił się części wynagrodzenia za godziny nadliczbowe, gdyż nie zgłaszał chęci pracy ponad normę swemu przełożonemu, jak wskazywała umowa o świadczeniu telepracy - powiedział sędzia Zbigniew Myszka. - Gdyby powód dostosował się do jej wymogów, nie byłoby problemu - dodał i podkreślił, że składanie dowodów to obowiązek dwóch stron procesu.

Sprawdź w LEX: Telepraca - zarządzanie pracownikami >

SN orzekł, że zarzuty dotyczące ciężaru dowodu są nietrafne. Powód zapomniał, co uzgodnił w umowie. Pozwana spółka wypłaciła mu 86 tys. zł za godziny nadliczbowe, które wynosiły po 4 godziny dziennie. Suma żądana w pozwie oznaczała by wypłatę dodatkowo 19 tys. zł miesięcznie.

 

 

- Sądy muszą orzekać racjonalnie - podkreślił sędzia Myszka. - Powód został zaspokojony w swoich roszczeniach, bo obok wypłaty za nadgodziny otrzymał też dni wolne od pracy.  

Sygnatura akt II PK 172/18, wyrok z 4 września 2019 r.

Czytaj w LEX: Zlecanie pracy w godzinach nadliczbowych >