Nowa dyrektywa unijna w sprawie zmiany limitu zawartości siarki w paliwie wszystkich jednostek pływających na wodach Bałtyku, Morza Północnego i Kanału La Manche do 0,1 proc., z obecnego 1 proc., była tematem wtorkowego spotkania marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza z przedstawicielami branży morskiej.

"To będzie sytuacja bardzo niekorzystna dla tej części Europy" – mówił dziennikarzom po spotkaniu Geblewicz. Jego zdaniem Parlament Europejski, przyjmując dyrektywę, nie do końca zważył, jakie skutki może ona wywrzeć na stan gospodarki. Marszałek zapowiedział, że władze województwa wystąpią z zapytaniem do polskich eurodeputowanych oraz do PE, w jaki sposób Unia Europejska zamierza wyrównywać szanse pomiędzy południem a północą Europy, którą objęto dyrektywą siarkową. "Na wolnym europejskim rynku wszyscy powinni mieć równe warunki konkurowania" – zaakcentował marszałek.

Już wkrótce Unia Europejska będzie surowo limitować zawartość siarki w paliwach żeglugowych. Na mocy wrześniowej decyzji PE dopuszczalna zawartość siarki w paliwie wszystkich jednostek pływających na wodach Unii, za wyjątkiem Bałtyku, Morza Północnego i Kanału La Manche, ma zostać zredukowana do 0,5 proc. z obecnych 3,5 proc. Dla statków poruszających się po Bałtyku, Morzu Północnym i Kanale La Manche limit zawartości siarki ma być obniżony z obecnego 1,0 proc. do 0,1 proc. w roku 2015.

Od 2010 r. państwa członkowskie UE są zobowiązane do powzięcia wszelkich niezbędnych środków mających na celu zapewnienie, aby na statkach nie używano paliw żeglugowych o zawartości siarki przekraczającej 0,1 proc. na jednostkę masy podczas cumowania w porcie UE.

Dyrektor Polskiej Żeglugi Morskiej Paweł Szynkaruk podkreślił, że armatorzy są zgodni co do konieczności działań proekologicznych. "Poprzednia zmiana limitu z 4 do 1 proc. podniosła koszty paliwa o kilkadziesiąt dolarów na tonie. Ten wzrost był do zaakceptowania w rachunku ekonomicznym przedsiębiorstwa. Jak się szacuje, nowe limity sprawią, że koszty paliwa wzrosną aż o 50-60 proc. Tak skokowa zmiana pociągnie za sobą nieuchronnie falę bankructw małych armatorów, portów i przedsiębiorstw związanych z branżą morską" - powiedział.

Jak dodał, nowe przepisy stawiają pod znakiem zapytania przyszłość żeglugi przybrzeżnej.

Natomiast dyrektor Paweł Porzycki ze Stoczni Remontowej Gryfia zaznaczył, że trzeba też widzieć skutki finansowe wprowadzanych restrykcyjnych przepisów. "Już widać wycofywanie się kapitału z tego sektora gospodarki" – ocenił.

Instalacja płuczki, specjalistycznego urządzenia do odsiarczania paliwa, to koszt od 3,5 do 6 mln euro dla jednego statku. Np. Finlandia oceniła skutki finansowe dla swego przemysłu morskiego po wprowadzeniu dyrektywy na 600 mln euro rocznie. (PAP)