Firmy transportowe będą miały 18 miesięcy na przygotowanie się do wdrożenia nowych przepisów dyrektywy o pracownikach delegowanych. Kierowcy będą wyłączeni z 12 miesięcznego limitu okresu delegowania. To ostatnie ze zmian w tzw. pakiecie mobilności wypracowane w ramach negocjacji pomiędzy przedstawicielami Rady UE, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Co do zasady jednak nowe przepisy są odbierane jako znaczne utrudnienie funkcjonowania dla polskich przewoźników na Zachodzie, bo stworzą one bariery administracyjne dla branży transportowej, a także na wiele lat zwiększą przewagę konkurencyjną przewoźników z nieunijnych państw, których nie obejmą nowe unijne regulacje. I jak podkreśla Maciej Wroński, prezes Transport Logistyka Polska, organizacji, która zrzesza firmy transportowo-logistyczne - założenia przyjęte w ramach kompromisu to wciąż nadal śmiertelna pułapka dla polskiego transportu, ale i transportu z Litwy, Rumunii, Chorwacji, Węgier i Bułgarii.

Czytaj więcej o tym, co zmienia Pakiet Mobilności: Unia wypracowała kompromis w sprawie transportu międzynarodowego >>

Z informacji PAP wynika zaś, że poza Polską w piątek przeciwko głosowało  jeszcze 8 krajów: Bułgaria, Estonia, Łotwa, Litwa, Malta, Węgry, Cypr i Rumunia. Wielka Brytania i Belgia wstrzymały się od głosu. Nie wystarczyło to jednak, żeby zablokować przyjęcie porozumienia, które mówi o warunkach pracy kierowców, zasadach dotyczących delegowania pracowników w transporcie międzynarodowym i dostępu do rynku przewozów. Do formalnego zakończenia procedury legislacyjnej potrzebne jest jeszcze przegłosowanie przepisów przez Parlament Europejski i przyjęcie ich przez Radę UE.