Najwyższa Izba Kontroli, która przedstawiła w poprzednich latach już kilka raportów dot. jakości powietrza, obecnie koordynuje polski udział w kontroli, która obejmuje 15 europejskich państw. Jak mówił Kwiatkowski podczas czwartkowej sesji Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, to państwa zarówno z największymi problemami tego typu, jak Polska czy Bułgaria, jak i te, w których problem jakości powietrza udało się w znacznej mierze rozwiązać.
Prezes NIK akcentował, że mimo zaawansowanych już działań w tym zakresie wielu polskich samorządów, nie uda się w istotny sposób poprawić jakości powietrza bez niepopularnych decyzji podejmowanych przez rządzących – związanych z wprowadzeniem m.in. norm jakości paliw stałych.
„Ale jeśli z punktu widzenia konstytucyjnego organu kontroli państwowej mówimy rządzącym: musicie podejmować trudne decyzje, nie zostawiamy ich z tym problemem sami. Ta kontrola międzynarodowa, której efekty będą w przyszłym roku, ma jedną wyjątkową cechę – nie badamy tylko poziomu zanieczyszczeń (…), ale damy rządzącym coś daleko ważniejszego” - zasygnalizował.
Kwiatkowski wyjaśnił, że kontrola obejmuje miasta m.in. w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Szwajcarii, gdzie problem – podejmując trudne decyzje dotyczące tzw. niskiej emisji, jak i transportu – udało się rozwiązać.
„Pokażemy, jak w poszczególnych krajach zmieniano przepisy prawa w poszczególnych latach – wprowadzając normy emisyjne, zakazując sprzedaży kotłów, które umożliwiają spalanie paliwa złej jakości, co robiono w dużych miastach, które ten problem rozwiązały (…), m.in. decyzje związane z ograniczaniem ruchu w centrach miast (…)” - wymieniał prezes Izby.
„Chcemy dać kapitalną wiedzę – pokażemy na osi czasu, jakie decyzje były podejmowane w poszczególnych krajach i poszczególnych miastach i jak one powodowały spadek poziomu zanieczyszczeń” - wyjaśnił Kwiatkowski.
Przypomniał przy tym ogłoszony w tym roku raport NIK dotyczący działań na rzecz ograniczenia niskiej emisji podejmowanych w latach 2013-2015 przez wybrane gminy i instytucje woj. śląskiego. Znalazła się tam m.in. informacja nt. efektywności ekonomiczno-ekologicznej poszczególnych działań na rzecz ograniczania niskiej emisji.
Prawo ochrony środowiska. Komentarz | |
Krzysztof Gruszecki
|
W porównaniu efektywności poszczególnych działań NIK określiła wartość nakładów potrzebnych dla osiągnięcia redukcji emisji jednej tony pyłu zawieszonego PM10. Dla instalacji kolektorów słonecznych średni koszt wyliczono tam na 3,98 mln zł, dla termomodernizacji (bez wymiany kotła) na 2,76 mln zł, dla wymiany kotła na 102-347 tys. zł, a dla podłączenia do sieci ciepłowniczej – na 245 tys. zł.
„Mówię to nie dlatego, że jesteśmy przeciwni tzw. ekologicznym źródłom, ale aby wiedzieć, jaka jest skala, koszt/zysk, jeżeli już wydatkujemy środki publiczne, które są różnymi programami wsparcia dla samorządów” - zastrzegł Kwiatkowski.
Wyraził też obawę, że choć obecnie każdy wniosek o redukcję emisji zanieczyszczeń, jeśli spełnia wymogi, dostaje w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dofinansowanie, to jeżeli w samym woj. śląskim pozostaje ok. 600 tys. indywidualnych kotłów do wymiany, po wprowadzeniu norm na poziomie ustawodawcy, wkrótce może powstać pytanie, czy przeznaczane na ten cel środki są wystarczające.
Niezależnie od tego inne problemy mogą wiązać się z tym, że np. dotąd w woj. śląskim spośród środków wydawanych na termomodernizację 85 proc. trafiało na budynki publiczne i mieszkalne z zasobu komunalnego. Za chwilę jednak skończą się budynki z tego zasobu.
„Jeżeli nie umożliwimy, a to trzeba działaniami legislacyjnymi, takiego ruchu, który umożliwi kolejne inwestycje, np. poprzez dofinansowanie wymiany kotłów, ale także paliwa, to będziemy mieli problem. Czy Polacy chcą palić mułem, śmieciami i flotem? Nie, duża część z nich po prostu nie ma na to pieniędzy. Musimy rozmawiać, jakie zorganizować programy dofinansowania tych, którzy palą paliwem złej jakości ze względów finansowych” - uznał prezes NIK.
„Pamiętamy również, a nie wiemy, jakie będzie następstwo tych zmian, że Wojewódzkie Fundusze zmieniły swoją podległość w zakresie – umownie mówiąc – nadzoru nad tymi działaniami, czyli te kompetencje przechodzą z zakresu województw na administrację rządową” - przypomniał. Zapewnił jednocześnie, że NIK pozostanie partnerem dostarczającym wszystkim, którzy chcą się uporać z problemem zanieczyszczenia powietrza w Polsce, „rzetelnej wiedzy, aby zainwestowane pieniądze dawały jak najlepszy efekt”. (PAP)