Komisja Europejska przedstawiła projekt nowelizacji dyrektywy dotyczącej delegowania pracowników w ramach świadczenia usług. Zdaniem pracodawców wejście w życie tej dyrektywy stanowi zagrożenie dla ok. 180 tys. miejsc pracy w polskim międzynarodowym transporcie drogowym oraz dla ponad 30 tys. polskich firm.
Przedsiębiorcy zarzucają autorom projektu dyrektywy, m.in. że nie poddano go konsultacjom społecznym i nie uwzględniono specyficznych aspektów transportu ( w tym w odniesieniu do natury pracy i organizacji pracy pracowników mobilnych) oraz struktury transportu międzynarodowego w UE. Proponowane regulacje naruszają art. 94 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej poprzez wprowadzenie rozwiązań w dziedzinie warunków transportu pomijających sytuację gospodarczą przewoźników.
Pracodawcy uważają również, że błędnie przyjęto, że pracownik w transporcie międzynarodowym jest pracownikiem delegowanym w rozumieniu orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości. Pracownik w transporcie międzynarodowym nie pracuje pod kontrolą i kierownictwem przedsiębiorstwa korzystającego z usług. Pełne władztwo nad pracownikiem jest pozostawione pracodawcy. Praca pracownika delegowanego nie stanowi też sama w sobie usługi. Kierowca międzynarodowy współuczestniczy w wykonywaniu usługi przewozu międzynarodowego towarów. Jego praca nie jest usługą.
Przedsiębiorcy proponują zmianę harmonogramu prac nad projektem dyrektywy, aby umożliwić stronie społecznej przeprowadzenie badań nad skutkami regulacji dla różnych sektorów usług. Potrzeba na to minimum 6 miesięcy.
Domagają się też wprowadzenia ogólnej zasady, że dyrektywa ma zastosowanie do pracowników delegowanych do danego państwa członkowskiego na okres dłuższy niż 7 dni.
Zdaniem branży przepisy nie powinny mieć zastosowania do międzynarodowych przewozów drogowych, z wyłączeniem kabotażu nie będącego następstwem wykonywanego międzynarodowego przewozu.