W czasopiśmie "The Lancet" ukazał się artykuł na temat skutków braku snu wśród lekarzy. Wynika z niego, że lekarz pracujący na 36 godzinnej zmianie popełni 36 proc. więcej poważnych błędów medycznych w porównaniu z lekarzem pracującym mniej niż 16 godzin.  Z artykułu wynika także, że doświadczony chirurg, który spał mniej niż 6 godzin ma o 170 proc. większą szanse popełnienia poważnego błędu przy zabiegu. Co ciekawe z badań wynika, że podczas powrotu do domu po długim dyżurze ryzyko spowodowania wypadku przez lekarza wzrasta o 168 proc. 

Niestety w Polsce zdecydowana większość lekarzy pracuje ponad normę. Tak wynika z ankiety jaką wsród 402 doktorów przeprowadził niedawno portal lekarski Konsylium24.pl. Wśród nich znalazło się 2 proc. takich, którzy przyznali, iż pracują 18 godzin na dobę każdego dniam czyli 126 tygodniowo.

10 proc. lekarzy wskazało, że pracuje ponad 10 godz. na dobę, czyli od 71 do 91 godz. Tygodniowo, a zaledwie co czwarty lekarz przyznał, że pracuje 37 godz. i 55 minut tygodniowo, czyli tyle ile wynosi etat w szpitalu, zgodnie z normami Unii Europejskiej oraz polską ustawą o działalności leczniczej.

- Mogłoby się wydawać, że wprowadzenie umów kontraktowych, stały wzrost zarobków lekarzy oraz protesty młodego pokolenia medyków skłonią część lekarzy do zaprzestania pracy ponad siły. Jednakże zestawiając dane z obecnego roku z danymi z lat ubiegłych okazuje się, że brak jest wyraźnego spadku liczby przepracowanych godzin w tygodniu - komentuje Mateusz Spałek, Członek Zespołu Lekarskiego Serwisu Konsylium24. 

Widoczny jest trend ku ograniczeniu czasu pracy w grupie największych pracoholików poświęcających aktywności zawodowej więcej niż 71 godzin na tydzień - z 30 proc.  w roku 2009 na 17 proc.

Dokumentacja pochłania czas

- Niestety w Polsce normy prawa te są często nieprzestrzegane, np. poprzez zatrudnianie lekarzy na umowy cywilno-prawne, w wielu krajach nie do pomyślenia jest, by lekarz wypełniał dokumentacje medyczna osobiście i poświęcał na to więcej czasu niż pacjentowi - komentuje Ewa Gwiazdowicz, rzecznik prasowy Naczelnej Rady Lekarskiej.

W świetle prawa lekarze odbywają maratony godzinowe i nic się w tej kwestii nie zmienia w ciągu ostatnich kilku lat. Na etacie owszem, lekarz nie może pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo. Ale gdy podpisze ze szpitalem dodatkowo umowę zlecenie, pełni swobodnie na jej podstawie dyżury popołudniowe. Albo w ogóle nie ma etatu czy zlecenia, tylko prowadzi działalność gospodarczą i podpisuje ze szpitalem kontrakt jako firma-firma.

To jeszcze nie wszystko. Prawo pozwala na to, aby lekarze pracowali dłużej. Wystarczy, że w szpitalu podpiszą klauzulę opt-out.
Wówczas maksymalny tygodniowy wymiar czasu pracy lekarza pełniącego dyżury medyczne w ramach klauzuli opt-out wynosi 78 godzin tygodniowo i 312 godzin miesięcznie. Czyli może się nawet zdarzyć, że w tygodniu lekarz nieprzerwanie pracuje 78 godz. i to jest zgodne z prawem - mówi Katarzyna Przyborowska, radca prawny. 

Na nic kontrole inspekcji

Nie pomagają kontrole inspekcji pracy. Pod koniec ubiegłego roku Państwowa Inspekcja Pracy ujawniła, iż  lekarze świadczyli pracę i pełnili dyżury nieprzerwanie przez 55, a nawet 79 godz. bez wymaganego odpoczynku.

Raport obnażył też, że nawet jeśli lekarz kończy dyżur to często jest zobowiązany przez szpital, aby był gotów przez kolejne 24 godziny świadczyć usługi medyczne w razie potrzeby. Fikcją są więc w szpitalach przepisy kodeku pracy, zgodnie z którymi pracodawca musi zapewnić podwładnym 11-godzinny nieprzerwany odpoczynek po zakończeniu dyżuru. 

Ponadto kontrole PIP ujawniły przypadki, w których lekarze wykonywali ciągłą pracę w tym samym miejscu i tego samego rodzaju, na postawie kilku stosunków pracy albo umowy o pracę i umowy zlecenia. 

Przepracowanie jest zagrożeniem dla pacjentów i samych lekarzy. Bo niedospani, przemęczeni, częściej popełniają błędy medyczne.

Lekarz zagrożeniem dla innych

- Bardzo często właśnie do zdarzeń medycznych dochodzi z tego powodu, iż lekarz jest przemęczony, albo wogóle nie ma go na oddziale, ponieważ pojechał do drugiego miejsca pracy - mówi Katarzyna Przyborowska i wspomina niedawny proces o odszkodowanie za błąd medyczny.

- Na porodówce trwał poród. Była godzina oo. 14. Ordynator powinien być jeszcze na oddziale bo przecież kończy pracę przed 15. Tymczasem poród odbierał młody, niedoświadczony lekarz. Dziecko urodziło się niedotlenione- opowiada mec. Przyborowska. Dodaje, że ordynator zamiast nadzorować oddział, był już w swoim prywatnym gabinecie, w którym przyjmował pacjentki. 

Rozwiązaniem na dostępność lekarzy w szpitalu mógłby być też system równoważnego czasu pracy, czyli praca na zmiany jak u pielęgniarek. Środowisko lekarskie jest jednak takiej zmianie niechętne. Zablokowałoby to mu możliwość dorabiania.

- Jest oczywiście też grupa lekarzy, którzy pracują ponad normę ze względów ekonomicznych i jednocześnie ratują system przed dramatycznym brakiem lekarzy. Nie mniej jednak przepracowanie jest palącym tematem, którym nowa Naczelna Rada planuje się zająć- komentuje Ewa Gwiazdowicz w imieniu nowego prezesa NRL prof. Andrzeja Matyji. 

Inna sprawa jest taka, że przemęczenie i przepracowanie prowadzi też śmierci. W ubiegłym roku  w szpitalu w Końskich, po o 24- godzinnym dyżurze, zmarł 59-letni chirurg. który pełnił na oddziale chirurgicznym w szpitalu powiatowym we Włoszczowej. Później miał pójść na kolejny dyżur na SOR, ale już nie dał rady.

Zaledwie miesiąc wcześniej, w Niepołomicach pod Krakowem, zmarła 28-letnia rezydentka.Miesiąc wcześniej, w Niepołomicach pod Krakowem, zmarła 28-letnia rezydentka. Kobieta pełniła najpierw ośmiogodzinny dyżur w jednej z klinik, a potem jeszcze dwunastogodzinny w przychodni w Niepołomicach.