Sprawa tej gigantycznej inwestycji od lat miała wpływ na sytuację finansową uczelni. Przez kilka lat trwał też głośny proces sądowy, w którym jej były rektor był oskarżony między innymi o niegospodarność w związku z kredytowaniem budowy (od tego zarzutu został ostatecznie uniewinniony).

W środę o rozpoczynających się pracach wyburzeniowych ACM poinformowała zabrzańska policja. Jak przekazano w komunikacie, roboty będą prowadzone przy użyciu materiałów wybuchowych. Ich każdorazowe zastosowanie ma być poprzedzane syrenami. Choć zrujnowany dziś kompleks przy ulicy Mielżyńskiego stoi na uboczu, policja ostrzega przed potencjalnym zagrożeniem.

W przetargu na roboty wyburzeniowe wygrało z ceną 3,63 mln zł brutto przedsiębiorstwo Miazga z Dzierżoniowa. W zamówieniu przewidziano wykonanie prac w 120 dni. Projekt wyburzenia kosztował 3,66 mln zł brutto; wykonała go firma Trans-Ziem z Krakowa.

Początki tej gigantycznej inwestycji sięgają lat 70 ub. wieku. W ciągu kilku pierwszych lat 12-piętrowy obiekt o powierzchni użytkowej ok. 80 tys. m kw. stanął w stanie surowym. Później prace z braku środków przerwano. W 1999 roku, w efekcie starań byłego rektora ówczesnej Śląskiej Akademii Medycznej prof. Zbigniewa Religi, który chciał stworzyć tam Akademickie Centrum Medyczne, uczelnia przejęła inwestycję od państwa.

Pełniący swą funkcję w latach 1999-2005 kolejny rektor uczelni planował przeniesienie tam jej klinik. W tym celu zaciągnął na kontynuację budowy 40 mln zł kredytów. Później Akademia wycofała się z przedsięwzięcia ze względu na gigantyczne koszty. Wydatki na niedokończoną budowę wpędziły ją w długi.

Akt oskarżenia związany z tą sprawą katowicka prokuratura skierowała do sądu pod koniec 2008 roku. Proces przed sądem okręgowym rozpoczął się w październiku 2009 roku. Główny wątek dotyczył kredytów na budowę ACM. Prokuratura uznała, że rektor, decydując o dalszym finansowaniu inwestycji z tego źródła, nie dopełnił swych obowiązków, bo nie zweryfikował celowości zawierania umów kredytowych.

W maju 2013 roku roku sąd apelacyjny ostatecznie uniewinnił byłego rektora od tego zarzutu. Sąd ocenił. że ACM było finansowane z budżetu państwa w sposób „karygodny” - przeznaczane na ten cel środki były kroplą w morzu potrzeb. Dlatego uczelnia podejmowała próby uzyskania środków pozabudżetowych. Powołano spółkę ACMed, która miała kontynuować inwestycję i poszukiwać źródeł finansowania. Początkowo przedstawiciele rządu zapewniali, że przeznaczą na tę inwestycję w latach 2000-2001 ponad 104 mln zł, później władze wycofały się.

Sąd uniewinniając byłego rektora w tym wątku sprawy podniósł, że uczelnia decydowała się na kredyt przy zapewnieniu o państwowej dotacji. Sam rektor podczas procesu mówił o sensowności budowy ACM, placówka ta mogłaby bowiem zapewnić pacjentom godziwe warunki hospitalizacji. Dotąd wiele budynków, w których mieszczą się śląskie szpitale pochodzi z początków XX lub końca XIX w.

W ostatnich latach w niedokończonym obiekcie nie prowadzono prac. Jeszcze w 2004 roku szacowano, że jego dokończenie pochłonęłoby do 600 mln zł do 1 mld zł. W 2010 roku senat Śląskiego Uniwersytetu Medycznego zgodził się „na faktyczną likwidację inwestycji”.

Uczelnia zamówiła ocenę biegłych, którzy uznali, że budynek należy wyburzyć. Miasto wydało ważną trzy lata zgodę na wyburzenie w październiku 2011 roku. Później trwały jeszcze procedury związane z innymi potrzebnymi zgodami. Firma Miazga weszła na plac robót w pierwszych dniach lutego 2014. (pap)