We wrześniu 2014 roku pogotowie lotnicze przetransportowało 8-letniego pacjenta po wypadku drogowym do USK, gdzie działa jedyne w regionie całodobowe centrum urazowe. Lekarze po obejrzeniu pacjenta w helikopterze zdecydowali, że wymaga on operacji neurochirurgicznej i zasugerowali przetransportowanie do innej placówki. Pacjent trafił do 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, gdzie mimo ponadgodzinnej reanimacji zmarł.

Jak poinformowała w czwartek 5 lutego 2015 roku dyrektor dolnośląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Violetta Niemiec, kontrola dotyczyła sposobu realizacji umowy, którą USK na świadczenia medyczne ma podpisaną z NFZ.

- Ustaliliśmy, że tego dnia na szpitalnym oddziale ratunkowym nie było lekarza ze specjalizacją medycyny ratunkowej. Stwierdzono też uchybienia w dokumentacji medycznej. Z tego powodu nałożyliśmy karę 65 tysięcy złotych - powiedziała Niemiec.

Dodała, że NFZ zawiadomił również rzecznika odpowiedzialności zawodowej.
- Nie możemy kontrolować decyzji lekarzy i oceniać czy działali zgodnie ze sztuką. Ta kwestia należy do rzecznika odpowiedzialności zawodowej – wyjaśniła

Szefowa dolnośląskiego oddziału NFZ podkreśliła, że kontrola objęła okres od 1 sierpnia do 30 września 2014 roku i wykazano, że w tym czasie kilkukrotnie na SOR nie dyżurował specjalista medycyny ratunkowej.
- Kontrola wykazała również, że godzinę po odesłaniu pacjenta w tym szpitalu odbyła się operacja neurochirurgiczna - dodała dyrektor.

 

W ocenie NFZ, centrum urazowe działa w USK w oparciu o umowę zawartą na świadczenia dla poszczególnych szpitalnych oddziałów, dlatego „była możliwość udzielenia pomocy w ramach centrum urazowego”.

Kierownictwo USK poinformowało na konferencji prasowej, że złoży zażalenie na decyzję NFZ o karze finansowej dla tej placówki. W ich ocenie NFZ nie może ukarać za uchybienia formalne w ramach centrum urazowego, ponieważ szpital nie ma w tym zakresie podpisanej odrębnej umowy.

Dyrektor USK Piotr Pobrotyn powiedział, że w ramach wewnętrznej kontroli nie znaleziono błędów proceduralnych.
- Nie mogę odnosić się do indywidualnych decyzji lekarzy. To wyjaśnia teraz prokuratura - dodał.

Dwoje lekarzy zostało zwolnionych z pracy w SOR.

Zdaniem specjalistów z USK mały pacjent nie powinien w ogóle trafić do ich placówki, ponieważ nie działa w niej oddział chirurgii dziecięcej. Jak podkreślili, na Dolnym Śląsku brakuje specjalistów medycyny ratunkowej, dlatego zwrócono się do ministra zdrowia z wnioskiem o „dostosowanie wymogów i możliwości alternatywnego zatrudnienia w centrum urazowym lekarzy o konkretnych kwalifikacjach i doświadczeniu”. (pap)