Jak podkreśla wicedyrektor ds. medycznych Centrum Organizacyjno–Koordynacyjnego ds. Transplantacji Poltransplant dr Jarosław Czerwiński, rola szpitalnych koordynatorów jest kluczowa dla pozyskiwania narządów do przeszczepienia. „Tam, gdzie są koordynatorzy, aktywność w zakresie pozyskiwania narządów wzrosła o 20 proc. w niecałe dwa lata. To namacalny efekt ich pracy” – powiedział Czerwiński.

Na koniec zeszłego roku 257 koordynatorów pracowało w 202 polskich szpitalach dysponujących tzw. potencjałem dawstwa, czyli oddziałami intensywnej opieki medycznej i blokiem operacyjnym, a także możliwością rozpoznawania śmierci mózgu i opieki nad zmarłym dawcą. Są zatrudniani z reguły jednocześnie przez swój macierzysty szpital i Poltransplant.

W 184 szpitalach pracuje jeden koordynator, w 17 zespół dwóch koordynatorów i w 1 szpitalu zespół złożony z trzech koordynatorów. „W dużych szpitalach, gdzie jest dużo pracy, powinno być dwóch koordynatorów. Nie określamy sztywno terminu, w którym koordynatorzy będą we wszystkich szpitalach z potencjałem dawstwa, choć ta liczba powinna rosnąć. Trzeba też pamiętać, że szpitale, gdzie nie ma koordynatorów, również zgłaszają dawców” – powiedział Czerwiński.
Koordynator jest odpowiedzialny za przebieg całej złożonej procedury prowadzącej do pobrania narządów. Pierwszy etap to stwierdzenie, że dany pacjent może być dawcą narządów - najczęściej są to osoby z udarem lub urazem czaszkowo-mózgowym. Kolejny etapy to kwalifikacja dawcy, bo jego inne schorzenia mogą uniemożliwić pobranie.

Koordynator musi też sprawdzić, czy potencjalny dawca nie zgłosił sprzeciwu w centralnym rejestrze sprzeciwów oraz przeprowadzić rozmowę z rodziną, która może wiedzieć o jego sprzeciwie wyrażonym w innej formie - np. pisemnego oświadczenia woli z własnoręcznym podpisem. Kolejne działania koordynatora to zorganizowanie zespołu, który stwierdzi trwałe nieodwracalne ustanie czynności mózgu, tzw. śmierć mózgową. Jego zadaniem jest również koordynacja opieki nad osobą zmarłą do czasu pobrania narządów.

„To obciążająca psychicznie praca, której najtrudniejszym elementem są rozmowy z rodzinami potencjalnych dawców. W procesie kształcenia koordynatorów bardzo istotne są zajęcia z psychologii, a także treningi konkretnych sytuacji z udziałem aktorów” – wyjaśnił Czerwiński, który jest też wykładowcą na studiach podyplomowych dla koordynatorów w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

W prowadzeniu rozmów z rodzinami pomóc mają robione średnio raz w roku w Warszawie szkolenia dla koordynatorów transplantacyjnych, również z wykorzystaniem symulacji rozmów z rodzinami. „Ale pomocne są już same spotkania z innymi koordynatorami z całego kraju. W placówkach, w których pracujemy na co dzień, zazwyczaj działamy samodzielnie. Na takich szkoleniach możemy wymienić się doświadczeniami” – podkreślił koordynator transplantacyjny Wojewódzkiego Centrum Medycznego (WCM) w Opolu i anestezjolog dr Maciej Kaplita.

Koordynator ds. transplantacji w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku dr Marek Skiba podkreśla, że szkolenia przygotowują jedynie do wstępnych działań, a do codziennej pracy każdy musi przygotowywać się sam. Jego zdaniem nie każdy nadaje się do wykonywania takiej pracy, bo za każdym razem rozmowa z rodziną jest inna, trudna, wymagająca taktu i delikatności. Inna jest też reakcja rodziny, kiedy osoba jest młoda, inaczej kiedy starsza. Czasami rodziny mają żal i pretensje o to, że leczenie pacjenta było prowadzone niewłaściwie. Czasem też rodzina nie może się pogodzić z utratą bliskiego. Dlatego - podkreśla koordynator - trzeba rozmawiać spokojnie, czasem odczekać, dać rodzinie czas. Bywają sytuacje, że rodzina, początkowo nie zgadzająca się na pobranie narządów, zmienia zdanie.

W zeszłym roku w tej placówce pobrano 39 narządów, w tym roku było dotąd 6 pobrań, dzięki którym do potrzebujących trafiło 12 nerek, 1 serce i 4 wątroby. Koordynator ds. transplantacji pracuje tam od 15 lat. Skiba ocenia, że personel szpitala przyzwyczaił się do jego obecności i pracy oraz że może liczyć na wsparcie innych lekarzy i pielęgniarek. Koordynatorzy są zgodni, że aby idea przeszczepów mogła być przez daną placówkę realizowana, musi mieć zdecydowane poparcie zarówno dyrekcji szpitala, ordynatora oddziału intensywnej terapii, jak też personelu.

Koordynator ds. przeszczepów w największej lecznicy w Krakowie - Szpitalu Uniwersyteckim - Elżbieta Gąsiorek-Jaśko przyznaje jednak, że czasami trudno jest przekonać lekarzy innych specjalności, aby skonsultowali potencjalnego dawcę na życzenie zespołów kwalifikujących narządy do pobrania, tym bardziej, że z reguły odbywa się to już po południu. Jej zdaniem koordynator ds. przeszczepów jest potrzebny w szpitalach, bowiem dyżurny lekarz pracujący na intensywnej terapii, nawet przeszkolony, nie byłby w stanie sam zajmować się tą czaso- i pracochłonną procedurą. Przygotowanie dawcy do przeszczepu z diagnostyką śmierci mózgu, komisją i kwalifikacją do przeszczepu zajmuje ok. 10-12 godzin.Według Gąsiorek-Jaśko jedną z największych trudności w tej pracy jest ciągła dyspozycyjność przez całą dobę, w święta, a nawet w czasie urlopu. Wyzwaniem są też rozmowy z rodzinami: „Muszą być prowadzone w spokoju, należy starać się zrozumieć te osoby. To trudne, lekarz w czasie tych rozmów wchodzi w bliski kontakt z rodziną, musi ich wysłuchać, często kilkakrotnie się spotykać (…), ale rodziny po dłuższej i wyczerpującej rozmowie często zgadzają się na oddanie narządów” - wyjaśniła.

W zeszłym roku w Szpitalu Uniwersyteckim przeprowadzono osiem pobrań organów od dawców, od których pobrano 16 nerek i 3 wątroby. W tym roku do Poltransplantu zgłoszono czterech dawców, od których pobrano osiem nerek, trzy wątroby, jedną trzustkę i dwa serca.
Koordynator transplantacyjny opolskiego WCM poinformował, że w ub. roku szpital zgłosił do Poltransplantu 22 potencjalnych dawców, u których zdiagnozowano śmierć mózgową. Z tej liczby dawcami ostatecznie zostało 11 osób, od których pobrano 29 narządów – w tym najwięcej nerek. W przypadku pięciu potencjalnych dawców przeszczepom sprzeciwiły się ich rodziny. W tym roku w Opolu były już dwa takie przypadki.

Przyjętą praktyką jest uszanowanie woli rodziny, jeśli ta wyraża zdecydowany, ostry sprzeciw wobec zamiaru pobrania organów. W 2011 r. w całym kraju z takiego powodu odstąpiono od pobrania w 68 przypadkach, co oznaczało utratę ponad 9 proc. narządów do przeszczepienia. Powody medyczne uniemożliwiające transplantację stanowiły ponad 15 proc.

Jak poinformował wicedyrektor Poltransplantu, dawcami narządów może być średnio 6 na 100 osób zmarłych na oddziale intensywnej opieki medycznej. Zgodnie z polskim prawem każda taka osoba, o ile nie zastrzegła sprzeciwu, może być dawcą. W centralnym rejestrze sprzeciwów swój sprzeciw wobec pobrania narządów po śmierci zgłosiło dotychczas 25 tys. Polaków. „Na blisko 40-milionowy kraj to nie jest dużo” – ocenił Czerwiński.

W 2012 r. w Polsce przeprowadzono 1545 przeszczepów – najwięcej w historii.