Obowiązek wdrożenia wewnętrznych systemów zarządzania jakością wszedł w życie w czerwcu ubiegłego roku. Zgodnie z ustawą o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta, na system jakości i ochrony pacjenta w ochronie zdrowia składają się cztery elementy: autoryzacja, akredytacja, rejestry medyczne i właśnie wewnętrzny system zarządzania jakością. Artykuł 18 wskazuje, że od czerwca 2024 r. każdy podmiot leczniczy – a więc zarówno szpitale, jak i podmioty Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) – musi taki system mieć.
Ustawa do poprawy
Cel ustawy był więc jak najbardziej słuszny, jednak po ponad pół roku od wejścia w życie regulacji widać, że nie przyniósł do końca tak dobrych efektów, jak oczekiwano. Nie jest to zaskoczeniem, bo eksperci od początku przewidywali, że taki będzie efekt zmian wprowadzonych w trakcie procesu legislacyjnego w Sejmie. Sama ministra zdrowia Izabela Leszczyna w rozmowie dla Prawo.pl oceniała, że ustawie „wybito zęby”.
Maciej Łokaj, radca prawny, partner w Gardens Tax & Legal, zaznacza, że jeżeli założeniem ustawodawcy faktycznie było systemowe podejście do zagadnienia i wprowadzenie systemowych rozwiązań, to widać, że z całą pewnością się to nie udało. Jak mówi, sam też nigdy nie ukrywał, że jego opinia dotycząca, nomen omen, jakości przepisów dotyczących jakości była i jest bardzo negatywna. - Przepisy dotyczące wewnętrznego systemu zarządzania jakością są chyba najlepszym tego przykładem. Patrząc na rozdział ustawy dotyczący tego zagadnienia, widać, że mamy raptem 3 artykuły, które dodatkowo mają charakter bardzo ogólny i niewiele wnoszący w praktyce. Do czego to prowadzi? Moja obserwacja jest taka, że podmioty lecznicze pomimo przeciwności podejmą bardzo liczne działania dotyczące jakości, ale w oparciu o swoją własną wiedzę i doświadczenie. Co do samej kwestii dokumentacji w ramach wewnętrznego systemu nie powiedziałbym, że podejście jest takie, iż jest to jedynie plik dodatkowych dokumentów bez znaczenia. Natomiast stanowi on w wielu wypadkach jedynie element wspomagający pracę nad jakością – podkreśla ekspert.
Mec. Łokaj zaznacza, że z jego praktyki wynika generalnie, że świadomość istotności tematu jakości w podmiotach leczniczych jest bardzo zakorzeniona, ale na pewno nie jest to efekt omawianych przepisów, których jakość jest bardzo wątpliwa.
Zobacz wzór dokumentu w LEX: Wewnętrzny System Zarządzania Jakością i Bezpieczeństwem Pacjenta – przykład > >
Edukacja i bezpieczeństwo
Dr n. med. Marta Sobczyńska, lekarz pediatra i menadżer w ochronie zdrowia, podkreśla, że choć jej zdaniem ustawa o jakości zdecydowanie powinna zostać znowelizowana i dopracowana we współpracy z ekspertami, to jednak dobrze się stało, że przepisy w ogóle weszły w życie. – Placówki lecznicze, z którymi współpracuję, są chętne, by wdrażać wewnętrzne systemy zarządzania jakością, a jednym z bezpośrednich impulsów stało się jednak to, że ustawa jest najwyższym aktem normatywnym w Polsce i należy przestrzegać jej przepisów. Dało to jednak również osobom zarządzającym podstawy do tego, żeby wymagać pewnych działań od swoich pracowników, podwładnych, profesjonalistów medycznych – zaznacza ekspertka.
Również mec. Łokaj wskazuje, że powinno się zmienić samo brzmienie przepisów. - Wymagają one doprecyzowania i rozszerzenia, tak aby podmioty lecznicze zyskały jasne wytyczne, jak mają działać. Przypomnę tylko, że projekt dotyczący wewnętrznego systemu zarządzania jakością wyglądał zupełnie inaczej, a rozdział ustawy w tym zakresie był dużo bogatszy. Wersja, która ostatecznie została uchwalona sprawa wrażenie niedokończonego fragmentu. To w żadnym wypadku nie jest pomocne z punktu widzenia placówek medycznych – ocenia.
Dr Sobczyńska wskazuje jednak, że bez przekonywania i stworzenia dobrej, pozytywnej atmosfery, w której zdarzenia niepożądane będą wykorzystywane do penalizowania personelu, nigdy nie uda się stworzyć dobrze funkcjonującego systemu wewnętrznego. Bo to ostatecznie ludzie są jego filarem. - Moje doświadczenie i praca z kilkoma podmiotami, które realizują zapisy ustawy, a więc mają wewnętrzny system zarządzania jakością i go doskonalą, pokazują, że da się to osiągnąć przede wszystkim szkoleniami, edukacją wszystkich pracowników, nie tylko profesjonalistów medycznych. Chociaż to oni przede wszystkim powinni widzieć sens zgłaszania zdarzeń niepożądanych i czuć się na tyle bezpiecznie, by to robić – tłumaczy ekspertka.
Dr Sobczyńska podkreśla, że na przykładzie innych krajów europejskich widać, że wewnętrzne systemy i odpowiednie procedury rzeczywiście pomagają w zapobieganiu zdarzeń niepożądanych. Do tego konieczne jest jednak zbudowanie całej kultury jakości, która nie ograniczy się tylko do istnienia na papierze. U nas na razie jest z tym różnie, a jak dokładnie – trudno nawet powiedzieć, bo realnie nie sprawdza się, jak przepisy zostały wdrożone. – „Sprawdzam” powinny powiedzieć instytucje państwowe. Jak szybko powiedzą, to wszystko zależy również od tego, jak my, jako pacjenci będziemy wymagać tej jakości. Wszyscy jesteśmy pacjentami, wszyscy tej jakości oczekujemy, potrzebujemy i mam nadzieję, że większość rozumie, że to sprawia też, że jesteśmy bezpieczniejsi w naszych podmiotach. Po ludzku chciałabym bardzo, żeby zapisy ustawy i wewnętrzne systemy były wdrożone we wszystkich podmiotach w Polsce – konkluduje dr Sobczyńska.
Sprawdź w LEX: Wynagrodzenia pracowników publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Glosa do uchwały SN z dnia 8 kwietnia 2004 r., II PZP 4/04 > >
Nowelizacja w planach, ale bez szczegółów
O tym, że resort zdrowia ma w planach nowelizację ustawy o jakości, mówiła już w lipcu ub. roku ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Na razie na stole nie ma jednak konkretnych propozycji. W rozmowie z Prawo.pl ministra Leszczyna podkreśliła, że jej zdaniem ostateczny kształt ustawy jest rozczarowujący. - Z drugiej strony obowiązek raportowania zdarzeń niepożądanych został potraktowany dość lekko. W mojej ocenie ta ustawa nie do końca kładzie nacisk na to, na co powinna. Nie można jednak przewrócić wszystkiego do góry nogami – zaznaczyła.
Czytaj całą rozmowę: Leszczyna: Chcemy poprawiać przepisy małymi krokami, nie burząc całego systemu
Warto też zaznaczyć, że o ile w przypadku szpitali obowiązuje już rozporządzenie, które doprecyzowało wskaźniki, według których ma być mierzona jakość, to na taki dokument wciąż czekają placówki POZ i Ambulatoryjna Opieka Specjalistyczna (AOS). Jak przekazywali członkowie zespołu, który odpowiadał za przygotowanie propozycji, projekty są gotowe już od kilku miesięcy. Nadal nie trafiły jednak do opiniowania.
Czytaj również: Są standardy akredytacyjne dla przychodni, wskaźników na razie brak
Zobacz także w LEX: Ochrona zdrowia w Polsce jako zadanie samorządu. Glosa do wyroku NSA z dnia 14 grudnia 2011 r., II OSK 2066/11 > >
Cena promocyjna: 179.1 zł
|Cena regularna: 199 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 149.25 zł
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.