Członkowie organizacji, która od 2008 r. realizuje kampanię społeczno-edukacyjną pt. „Zdemaskuj chłoniaka”, przeprowadzą sondy uliczne połączone z akcją informacyjną na temat chłoniaków w Krakowie, Rzeszowie i Wrocławiu. W komunikacji miejskiej w Krakowie, Łodzi, Warszawie oraz w Trójmieście prezentowane będą spoty informacyjne na temat objawów tych nowotworów. W niedzielę emitować je będą również kanały telewizji publicznej.

"Objawy chłoniaka mogą być bardzo zróżnicowane. Początkowo pacjent może nie odczuwać żadnych dolegliwości, następnie mogą się pojawić tzw. objawy ogólne: zlewne poty (szczególnie w nocy), znaczny spadek masy ciała, a także stany gorączkowe o niewyjaśnionej przyczynie” – tłumaczy hematolog dr Maciej Kaźmierczak z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Chory może czuć osłabienie i nieuzasadnione zmęczenie. Naszą czujność powinien też wzbudzić długo utrzymujący się kaszel lub duszność. Czasami pojawić się może świąd skóry.

Najczęstszym objawem jest powiększenie jednego lub kilku węzłów chłonnych. Są one wówczas stosunkowo twarde, z reguły niebolesne i mają tendencję do formowania pakietów. Sporadycznie obserwuje się bolesność powiększonych węzłów chłonnych po wypiciu alkoholu.

Symptomy te są często bagatelizowane lub mylone z przeziębieniem, przez co chłoniaki wykrywa się zazwyczaj w stadium zaawansowanym, kiedy możliwości skutecznego leczenia są już znacznie ograniczone.

Dlatego Stowarzyszenie Przyjaciół Chorych na Chłoniaki „Przebiśnieg” od kilku już lat apeluje, by wszystkie niepokojące objawy, które utrzymują się dłużej niż trzy tygodnie konsultować z lekarzem pierwszego kontaktu.

Chłoniaki przeważnie umiejscawiają się w węzłach chłonnych i innych narządach układu limfatycznego, jak śledziona i migdałki, a także w szpiku kostnym i krwi. Ale może też dojść do zajęcia innych narządów i części ciała, np. żołądka, piersi, serca, nosa.

Ze względu na tę różnorodność symptomów, a także brak dostatecznej wiedzy, również lekarze często nie podejrzewają chłoniaka i nie kierują do hematologa.

Tak było na przykład u pani Katarzyny ze Stowarzyszenia „Przebiśnieg”, która przez trzy lata miała objawy dermatologiczne, ale żaden lekarz nie rozpoznał ziarnicy (jeden z chłoniaków).

„Leczyłam się na łuszczycę i alergię, zażyłam mnóstwo niepotrzebnych leków i dopiero jak już nie mogłam oddychać, trafiłam do szpitala, gdzie ustalono, że w mojej klatce piersiowej jest guz wielkości 16 cm” – opowiada Katarzyna. Dodaje zarazem, że podobne doświadczenia ma wielu innych chorych.

Męża pani Marii, który miał powiększony węzeł chłonny na szyi, podwyższoną temperaturę i odczuwał ciągłe zmęczenie, lekarze leczyli antybiotykami. Złe samopoczucie nie mijało jednak. W końcu laryngolog, do którego trafił pacjent zdecydował o usunięciu węzła. Operacja przebiegła bez żadnych problemów. Dopiero histopatologiczne badania wykazały, że jest to agresywny tzw. chłoniak rozlany z dużych komórek B.

W Polsce co roku notuje się ok. 8 tys. nowych zachorowań na chłoniaki. Nowotwory te diagnozuje się w różnym wieku, ale ryzyko rozwoju choroby rośnie po 55. roku życia. Istnieje kilkadziesiąt rodzajów chłoniaków, które zalicza się do jednej z dwóch grup: chłoniaki ziarnicze i nieziarnicze.

Eksperci podkreślają, że leczenie osób z tymi nowotworami powinno odbywać się wyłącznie w ośrodkach, które są w tym wyspecjalizowane.

Patronat merytoryczny nad kampanią „Zdemaskuj chłoniaka” objęli: Polska Unia Onkologii, Centrum Onkologii Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie oraz Szpital Uniwersytecki w Krakowie. Jej partnerem jest firma Roche Polska.