W czerwcu 2014 roku sąd pierwszej instancji skazał ją na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata, blisko 7 tys. zł grzywny, a także przepadek na rzecz Skarbu Państwa 30 tys. zł, jako równowartości korzyści osiągniętych z przestępstwa.

Apelację składała prokuratura, ale jej odwołanie sąd okręgowy uznał za bezzasadne i oddalił, wyrok utrzymując w mocy. Jest już prawomocny.

Czytaj: Białystok: śledztwo w sprawie. przetargu na wyposażenie szpitala >>>

Zarzuty postawiono kobiecie w ramach dużego śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi; jej zatrzymanie (była też wówczas na ponad miesiąc aresztowana) miało miejsce jesienią 2007 roku, gdy była szefową wojewódzkiego Sanepidu w Białymstoku.

Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał kobietę za winną tego, że w 2006 roku przyjęła łapówki od przedstawicieli firmy medycznej (z rynku diagnostyki laboratoryjnej), by mogła ona wygrać dwa przetargi na odczynniki (łączna wartość zamówienia to ponad 850 tys. zł) na potrzeby działalności laboratorium.

Sąd uznał też, że jako członek komisji przetargowej na dostawę odczynników poświadczyła nieprawdę w oświadczeniu, że nie zna tych oferentów, podczas gdy ta firma w 2002 i 2004 roku fundowała jej wyjazd do USA i Niemiec na szkolenia i targi.

Wyrok zaskarżyła tylko prokuratura; chciała jego uchylenia i zwrotu sprawy do rozpoznania sądowi pierwszej instancji. Śledczy uważają bowiem, że korzyścią majątkową były nie tylko przyjęte łapówki, ale też na przykład pokrycie kosztów wyjazdu na targi medyczne do Niemiec, co miało miejsce kilka lat przed przetargami w szpitalu.

 

Sąd okręgowy apelację śledczych oddalił. Ocenił iż ten wyjazd na koszt firmy medycznej nie może być uznany za łapówkę i przypomniał, że nie każda korzyść majątkowa lub osobista ma znamię przestępstwa łapownictwa. A tylko taka, która w tym charakterze i z taką intencją nie tylko została wręczona, ale i przyjęta - uzasadniał sąd.

Sąd analizował i wyjaśniał, co w sensie prawnym oznacza "żądanie" korzyści majątkowej. Mówił, że z zebranych w tej sprawie dowodów nie wynika, by można było mówić o takim żądaniu łapówki ze strony oskarżonej. Jak to ujął sąd, to firma "upatrzyła sobie" oskarżoną, z którą zadzierzgnięte zostały kontakty po to, by "zabezpieczyć pozycję" tej firmy w przetargach. (pap)