W południowym Bronksie, jednej z najbiedniejszych dzielnic miasta, odnotowano już ponad 100 zachorowań. Narażeni są przede wszystkim ludzie o obniżonej odporności (chorzy na nowotwory, osoby po przeszczepach), diabetycy, palacze i osoby starsze.

Według urzędników, bakteria Legionella pojawiła się w klimatyzatorach w co najmniej 10 budynkach. Miasto wysłało już do odpowiednich miejsc specjalne ekipy, które mają usunąć bakterie.
Tylko jedna z 12 ofiar miała poniżej 40 lat; wszystkie miały też problemy zdrowotne.

Jak powiedział burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio, "miasto ma do czynienia z sytuacją, z jaką jeszcze nigdy nie musiało się zmagać".

Ujawnienie nowych przypadków zachorowań następuje z pewnym opóźnieniem ze względu na okres inkubacyjny, który wynosi aż 10 dni. Władze miasta są jednak przekonane, że od 3 sierpnia 2015 nie odnotowano nowych przypadków.

Czytaj: Rio: WHO zaleca badanie i monitorowanie akwenu olimpijskiego >>>

Legionelloza jest corocznie przyczyną tysięcy zgonów na całym świecie. Odkryto ją po zjeździe weteranów Legionu Amerykańskiego, odbywającego się w lipcu 1976 roku w Filadelfii, i stąd jej nazwa. Zmarło na nią wówczas 29 osób.

Objawy mogą być podobne do grypy i zapalenia płuc. Chorobę da się uleczyć, kiedy zostanie wykryta we wczesnym stadium. Samo prawdopodobieństwo zachorowania jest niewielkie; narażonych jest zaledwie 2 procent populacji, przy czym groźne są jedynie duże skupiska bakterii Legionella. Śmiertelność jest jednak dość duża i dochodzi do 20 procent.
 

Źródłem legionellozy są między innym zabrudzone klimatyzatory i inne tego typu używane przez ludzi urządzenia. Choroba nie przenosi się z człowieka na człowieka.(pap)