Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska: Do tej pory Pani szpital miał dodatni wynik finansowy, średnio był kilkaset tysięcy zł na plusie, ale w ubiegłym roku, pierwszy raz od 11 lat, miał stratę. Dlaczego?

Dorota Gałczyńska-Zych: Żeby zabezpieczyć pracę szpitala, renegocjowałam kontrakty z 223 lekarzami pracującymi na umowach cywilnoprawnych. Musiałam lekarzom i pielęgniarkom kontraktowym dodać 11 mln zł, stąd ta strata. Te zobowiązania pokryłam z zasobów szpitala.

Rząd obiecał podwyżki od lipca dla lekarzy specjalistów zatrudnionych na etacie. Mają zarabiać 6750. zł brutto. Co to oznacza dla finansów szpitala?

Zatrudniam 466 lekarzy, z tego 243 na etatach. Dla mnie porozumienie zawarte między ministrem zdrowia i rezydentami oznacza wzrost kosztów wynagrodzeń dla lekarzy o  46 proc. Potrzebuję na te podwyżki kolejnych 8 mln zł rocznie.

Porozumienie nie wskazuje skąd mają pochodzić te pieniądze?

Jest taka informacja, że mają się pojawić rozporządzenia, w których być może zostaną wskazane źródła finansowania podwyżek dla specjalistów, ale nie jest to pewne. Bez dodatkowych pieniędzy, szpital będzie się dalej zadłużał.

Andrzej Jacyna, p.o. Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia na argument dyrektorów szpitali, skąd mają brać pieniądze na podwyżki, odpowiada, że z dodatkowych  środków, które przekazują szpitalom z rezerwy budżetowej i wzrostu składki na ubezpieczenie zdrowotne.

Mówienie o tym, że wzrost kontraktu pokryje te zobowiązania w naszym przypadku jest nieprawdą. Jeśli mówimy o 2 procentowym wzroście kontraktu, a taki był w ubiegłym roku, to w moim szpitalu są to dodatkowe 3 mln zł, a na same pensje lekarzy potrzebuję 8 mln zł więcej. 

W kolejce po podwyżki czekają też ratownicy medyczni. Im również obiecano wzrost pensji?

Zatrudniam 24 ratowników. Ich pracą też jestem bardzo zainteresowana, bo brakuje pielęgniarek. 

Tylko czekać a pielęgniarki też upomną się o podwyżki. Skoro lekarzom zaproponowano dodatkowe pieniądze do podstawy wynagrodzenia, a pielęgniarkom jako dodatki do pensji, dlatego przewiduję, że one również upomną się o swoje.

Podobno nie ma też chętnych do sprzątania w szpitalach?

Z salowymi jest dramat. Musze mieć ok. 160 osób do sprzątania i transportu wewnątrzszpitalnego, ale jest ciągła rotacja. Nie ma się co dziwić skoro w szpitalu za sprzątanie pracownikowi płacę 2,1 tys. zł brutto miesięcznie, a Biedronka i Lidl daje 4,5 tys. zł. Kto do nas przyjdzie? Żeby mieć ludzi,  musiałabym im więcej płacić. Żeby dojść do „biedronkowej” pensji, potrzebowałabym dodatkowych 3 mln zł.

Brakuje także rejestratorek. U nas zarabiają 2,5 tys. zł.

Szpitale nie nadążają za wzrostem wynagrodzeń na rynku. Trzeba do nich skierować duży strumień pieniędzy, żeby dyrektorzy mogli zatrzymać pracowników. Brakuje już ludzi na niemalże każdym szpitalnym stanowisku.

Jaki procent kosztów szpitala stanowią wynagrodzenia?

U nas niestety już 63 proc. Przekroczyliśmy 60-procentowy próg, , który jest uważany za pułap bezpieczeństwa. Nastąpił już krytyczny moment. Szykują się kolejne podwyżki, które mogą tylko pogorszyć sytuację.  

Pani szpital należy do tzw. sieci szpitali. Otrzymał stały budżet, czyli ryczałt i ma objąć opieką wszystkich pacjentów. Szpitale same decydują na jakim oddziale i na jakie świadczenia wydadzą pieniądze. Czy ryczałt ułatwia zarządzanie finansami szpitala?

Ryczałt uczynił z dyrektorów administratorów. Wyeliminował rozwój i możliwości faktycznego zarządzania szpitalem.

Dlaczego?

W ubiegłym roku wykonałam 106 proc. kontraktu. Wiem, że z NFZ dostanę 100 proc., a co z resztą? Tego nie wiem. Chodzi o ponad milion zł. Po wprowadzeniu ryczałtu, gdy udzielę więcej świadczeń medycznych, to nie wiem, czy dostanę za nie pieniądze. Przepisy o sieci szpitali zabrały dyrektorom prawo do ubiegania się o zapłatę nadwykonań nie tylko od NFZ, ale także w sądach.

Nie mogą przez 4 lata, na tyle zawarta jest umowa ryczałtowa, zamknąć jakiegokolwiek oddziału, bo wypadnę z sieci. Nie mogę też otworzyć nowych oddziałów, bo nie wiem, kiedy zostanie ogłoszony i czy w ogóle zostanie ogłoszony konkurs przez NFZ.  

Do końca marca trzeba złożyć oświadczenie o stanie kontroli zarządczej. To sprawozdanie dyrekcji świadczące o tym, że trzyma rękę na pulsie. Dowód na to, że szpital działa prawidłowo. 

W kontroli zarządczej stawiamy sobie różne cele i później oceniamy czy udało nam się je osiągnąć. Do tej pory sytuacja finansowa była dobra, a naszymi celami było np. prowadzenie gospodarki finansowej zgodnie z przepisami prawa czy realizacja zakupów w oszczędny sposób. Jednak największym wyzwaniem teraz będzie cel jakim jest zapewnienie zasobów kadrowych, zważywszy na ogromne braki personelu na rynku.

Rozmawiała Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska