Gdzie powstanie Narodowy Instytut Onkologii?

W Centrum Onkologii w Warszawie, które ma także swoje filie: jedną w Warszawie oraz Gliwicach i Krakowie.

Na jakim etapie jest tworzenie zmian dotyczących organizacji onkologii w Polsce?

U prezydenta Andrzeja Dudy jest już gotowy projekt małej ustawy o powołaniu Narodowego Instytutu Onkologii i sieci onkologicznej. Jednak zespół pracujący przy ministrze zdrowia ma w kompetencji stworzyć wytyczne dotyczące zorganizowania tej sieci ma podać do końca czerwca.

Jakie zadania będzie mieć Narodowy Instytut Onkologii?

Instytut będzie koordynować sieć 17 centrów onkologii, które powstaną w całej Polsce na bazie działających obecnie centrów onkologii. Po jednym w każdym województwie i dwa na Mazowszu.

W każdym województwie nawiązana będzie współpraca sieć ze szpitalami drugiego stopnia referencyjnego, które wejdą do sieci onkologicznej. Będą to miejskie lub wojewódzkie szpitale, które wejdą do sieci po spełnieniu kilku warunków. Nawiązana będzie także współpraca z uniwersytecką bazą szpitali.

 

Jakie to będą warunki?

Pracujemy nad ustawą, która pomoże stworzyć ośrodki wysokiej specjalizacji w 5 najczęstszych nowotworach. 

Teraz działają już Breast Cancer Unit, czyli ośrodki specjalizujące się w kompleksowym leczeniu kobiet z rakiem piersi. Pacjentka, która trafi do takiego ośrodka może liczyć na postawienie szybkiej diagnozy i później zaplanowanie odpowiedniego leczenia, bo na miejscu jej terapię ustala konsylium lekarzy kilku specjalności m.in.: radiolog, genetyk, onkolog, chirurg i psycholog.

Zapewnienie kompleksowego leczenia dla chorego będzie jednym z warunków, który będzie musiał spełnić ośrodek, który będzie chciał wejść do sieci onkologicznej.

Nie chodzi o to, by dany szpital miał pod jednym dachem radioterapię i chemioterapię, ale by miał podpisane umowy na zasadzie konsorcjum z innymi placówkami i mógł skierować pacjenta na odpowiednie leczenie.

Pewne procedury w szpitalach miejskich czy wojewódzkich, które wejdą do sieci będą wykonywane pod nadzorem centów onkologii z danego województwa.

Ale pakiet onkologiczny wprowadził już obowiązkowe konsylia specjalistów u każdego pacjenta.

I nadal będzie taki obowiązek, by konsylium złożone z onkologa, chirurga, radioterapeuty i psychologa było zwoływane przy każdym pacjencie, by ustalić kierunek leczenia.

Jednak, gdy zacznie działać sieć onkologiczna, jeśli będzie konieczna operacja, będzie ona wykonywana w dużym centrum onkologii, by zmniejszyć ryzyko powikłań i reoperacji.

Czy zatem warunkiem udziału w sieci będzie przeprowadzanie odpowiedniej ilości operacji?

Tak. Będą konkretne wskazania, ile operacji dla danego nowotworu ma przeprowadzać szpital, by dostać się do sieci.

W przypadku Breast Cancer Unit, w ostatniej wersji, którą widziałem, ustalono limit 150 operacji w ciągu dwóch lat. Te limity i tak są zaniżone w stosunku do norm europejskich, ale gdybyśmy je wprowadzili na europejskim poziomie, to operacje raka piersi mogłoby wykonywać zaledwie 2 do 3 ośrodków w Polsce. A o to taką centralizację nam nie chodzi, bo trzeba zadbać o to, by pacjent miał dostęp do leczenia jak najbliżej swojego miejsca zamieszkania.

Pacjent powinien mieć pewność, że szpital, do którego trafia wie, jak postępować z nowotworem nerki lub jak wyciąć guza pęcherza. Teraz gdy operacje onkologiczne mogą robić wszyscy, takiej pewności nie ma, bo trudno sądzić, że chirurg, który operuje raka nerki trzy razy w roku, ma wystarczające doświadczenie, by dobrze usnąć wszystkie komórki nowotworowe.

Dlatego chcemy wprowadzić specjalistyczne ośrodki, by poprawić jakość operacji i efektywność leczenia.

Teraz 50 proc. operacji onkologicznych jest wykonywanych w 17 ośrodkach. Takie dane podają mapy potrzeb zdrowotnych. Kontrakty na tzw. pakiet onkologiczny podpisało 2648 placówek. Odejmując wspomniane 17 ośrodki, wychodzi,  że 2651 ośrodki wykonują drugie 50 proc.  W efekcie mamy wiele ośrodków, które wykonuje kilka operacji onkologicznych rocznie. A są takie przypadki, że jest w szpitalu odbywa się jedna operacja onkologiczna w ciągu roku. Nic dziwnego, że mamy później cztery operacje poprawkowe. Takie sytuacje trzeba wyeliminować.

Jak będzie finansowana sieć onkologiczna?

Jeśli ośrodek spełni te warunki, będzie inaczej finansowany. Powstał projekt zmian wycen świadczeń dla ośrodków, które pokazują dobre wyniki w leczeniu i spełniają kryteria jakościowe – czyli tzw. unity. To znaczy jeśli ośrodek leczy pacjentów na wysokim poziomie, spełnia parametry określone w przepisach, które miałem okazje widzieć, będzie otrzymywał bonusy finansowe.

Niestety teraz nadal jest tak, że ośrodek, który źle leczy dostaje tyle samo pieniędzy, co ten, który wzorcowo. To sytuacja niedopuszczalna i sieć ma to zmienić.

Na wprowadzeniu sieci onkologicznej stracą małe szpitale, które teraz operowały pacjentów nowotworowych od czasu do czasu, bo te procedury są dobrze wyceniane.

To nie jest do końca tak. Każdy ma prawo bronić się wynikami leczenia i nie stracić nic, wręcz zyskać. Na tych zmianach zyska pacjent. To m.in.: przez brak koordynacji leczenia oraz rozproszenie operacji onkologicznych wskaźnik 5-letnich przeżyć pacjentów w Polsce jest dużo niższy niż w innych krajach.

Narodowy Instytut ma pełnić także rolę naukowo-dydaktyczną.

W planach długoletnich jest utworzenie na bazie Instytutu centrum naukowo-badawczego. Teraz w Centrum Onkologii działa Centrum Naukowo-Przemysłowe, w którym przeprowadzane są badania kliniczne pierwszej fazy. Chcemy, żeby powstał Instytut Badań nad Rakiem. W nim będą testowane nowe substancje czynne, które później – po przejściu wszystkich faz badań klinicznych – będą stosowne jako nowe terapie dla pacjentów. To pozwoli nam na osiągnięcie pułapu europejskiego a nawet światowego, bo nie mamy się czego wstydzić. Mamy świetnych naukowców i badaczy. Trzeba tylko stworzyć odpowiedni klimat i warunki. 

Chcemy, by w Polsce były prowadzone także badania kliniczne kolejnych faz. Dzięki temu pacjenci będą mieć dostęp do najnowocześniejszych terapii.

Rozmawiała Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska