Środowe orzeczenie poznańskiego SA jest prawomocne.
W kwietniu 2013 roku Sąd Rejonowy w Poznaniu skazał Gapika (zgodził się na publikowanie nazwiska) na 4 lata więzienia za molestowanie pacjentek. Psycholog miał dotykać ich piersi i ud oraz innych miejsc intymnych. Sąd zakazał mu też na 6 lat wykonywania zawodu psychoterapeuty oraz prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie psychoterapii i seksuologii. Wyrok ten podtrzymał sąd okręgowy.
Według pacjentek wypowiadających się w reportażu TVN z marca 2010 roku, Gapik molestował je w czasie wizyt terapeutycznych, wprowadzał w stan hipnozy i dotykał miejsc intymnych.
Seksuolog odnosząc się do stawianych mu zarzutów twierdził wówczas, że stosuje "specyficzną, autorską formę terapii behawioralnej, opracowaną przez niego na podstawie posiadanej wiedzy teoretycznej i wieloletniego doświadczenia klinicznego". Podkreślił, że sam był biegłym sądowym i potrafi ocenić, kiedy zachowanie jest - a kiedy nie jest - molestowaniem seksualnym.
14 grudnia 2016 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu zwolnił warunkowo terapeutę z odbywania reszty kary i wyznaczył mu dwuletni okres próby od dnia zwolnienia z więzienia. Nałożył na niego także dozór kuratora sądowego i obowiązki: informowania kuratora o przebiegu okresu próby oraz przestrzegania porządku prawnego i zasad współżycia społecznego. Od tej decyzji sądu odwołał się prokurator.
W środę 18 stycznia 2017 roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu zdecydował, że terapeuta pozostanie w więzieniu do końca orzeczonej kary, czyli do 20 lutego 2018 roku.
Sędzia Izabela Pospieska zwróciła w środę 18 stycznia 2017 roku uwagę, że co prawda terapeuta miał dobrą opinię z Zakładu Karnego w Rawiczu, tzn. brak było przekroczeń regulaminu wykonywania kary, otrzymywał liczne nagrody regulaminowe, angażował się w zajęcia kulturalno-oświatowe, redagował więzienną gazetkę i wykonywał prace społeczne na rzecz księgozbioru więziennej biblioteki – to wobec siebie i swego zachowania "nadal pozostawał bezkrytyczny", co stanowi "istotne utrudnienie pracy resocjalizacyjnej" ze skazanym.
- Niezmiennie twierdzi, że jest ofiarą medialnej nagonki i podtrzymuje, że jego postępowanie z pacjentkami stanowiło formę terapii. Brak krytycyzmu skazanego w ocenie własnego postępowania w istocie wyklucza pracę stricte resocjalizacyjną, która mogłaby doprowadzić do rezygnacji ze stosowanych reguł postępowania, sprzecznych z ogólnie przyjętymi i obowiązującymi w społeczeństwie zasadami i normami prawnymi – podkreśliła sędzia.
Dodała, że brak jest trwałych i widocznych postępów w procesie resocjalizacji, a ze znajdującego się w aktach sprawy oświadczenia pedagogiczno-penitencjarnego z listopada 2016 roku wynika, że Gapik nie tylko ma znacznie obniżony krytycyzm względem siebie i popełnionych czynów, ale też racjonalizuje własne zachowania.
- Próbuje je usprawiedliwiać poprzez tworzenie własnej rzeczywistości, stawia się w roli ofiary. Nadto wciąż rozważa pracę w zawodzie psychologa. Miał też tendencje do dominowania, może manipulować własną autoprezentacją w celu uzyskania pożądanych dla siebie korzyści – mówiła.
Sąd podkreślił, że decydując o warunkowym zwolnieniu skazanego z odbywania kary, poza opinią o skazanym z ZK, nie może nie uwzględniać stopnia realizacji celu kary, które leżały u podstaw jej wymiaru. Sąd podkreślił, że w szczególności nie powinno to być sprzeczne "z karzącą funkcją kary".
Po rozprawie prokurator Piotr Urowski mówił dziennikarzom, że "przy tego rodzaju przestępstwach, przy tym co musiały ścierpieć ofiary tego przestępstwa - bo o tym nie należy zapominać - wydaje mi się, że inna decyzja byłaby po prostu w takim ludzkim odczuciu niesprawiedliwa".
Podczas ogłaszania decyzji w sądzie nie było ani Lechosława Gapika, ani jego obrońcy.
Rozpatrywany w środę 18 stycznia 2017 wniosek był już drugim, składanym przez skazanego - pierwszy sąd odrzucił. Po raz kolejny o przedterminowe zwolnienie skazany może się ubiegać najwcześniej za pół roku, chyba, że zrobi to dyrektor zakładu karnego, w którym terapeuta przebywa – on może to uczynić w każdym czasie.(pap)