Za odrzuceniem projektu opowiedziało się 206 posłów, przeciw 178, wstrzymało się 10. Była to piąta w tej kadencji próba zmiany przepisów regulujących dopuszczalność aborcji, trzecia - zaostrzenia ich.
Przed piątkowym głosowaniem posłowie zadawali wnioskodawcom pytania. Marzena Wróbel (niezrz.) mówiła, że dziecko w łonie matki, nie jest ani ojca, ani matki, ani tym bardziej państwa i pytała, czym jest aborcja, z jakich powodów w Polsce dokonuje się aborcji eugenicznej i jakim metodami jest ona przeprowadzana.
Patryk Jaki (ZP) dopytywał, czy prawdą jest, że prawie 100 proc. legalnych aborcji w Polsce dotyczy dzieci niepełnosprawnych i to, że dokonuje się aborcji, gdy ciąża jest już duża 5-6-miesięczna, a dziecko ukształtowane. Chciał też wiedzieć, czy wnioskodawcy projektu mają informacje o przypadkach, gdy dziecko przeżyło zabieg i lekarze pozwolili, by "umierało w misce".
Z kolei Roman Kotliński (niezrz.) apelował do posłów o to, by nie dali się manipulować biskupom, bo im - jak mówił - nie chodzi o embriony, ale o władzę.
Odpowiadając na pytania posłów, Kaja Godek z Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej oceniła, że Sejm dyskutuje, czy w Polsce potrzebne jest "prawo do zabijania ludzi jako sposób rozwiązywania problemów społecznych". Mówiła, że 90 proc. zabiegów przerwania ciąży dokonywana jest "na dzieciach podejrzewanych o choroby", są one wykonywane na późnym etapie ciąży, w 5-6 miesiącu, w większości przypadków w drodze indukcji poronienia. Dodała, że np. według danych mazowieckiego NFZ w latach 2008-2013 na Mazowszu wykonano 1324 zabiegi rozczłonkowania płodu. Mówiła też, że większość wad, to nie są choroby śmiertelne.
Dodała, że jeżeli projekt zostanie odrzucony, to w związku ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi jej organizacja podejmie kampanię informacyjną w okręgach wyborczych, by informować, który z posłów "sprzeciwił się życiu". Podkreślała, że jej organizacja funkcja w 40 miastach Polski i ma doświadczenie w tego typu akcjach. Zareagowała na to marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska mówiąc, by nie straszyła posłów, bo sami, we własnym sumieniu będą podejmowali decyzję.
Andrzej Rozenek (BC) pytał, czy faktycznie jest to projekt obywatelski, czy Obozu Narodowo-Radykalnego, bo, jak twierdził, Godek fotografuje się na tle flagi tej organizacji. Jedno z takich zdjęć pokazywał na swoim tablecie. Godek odpowiadała, że nie jest związana z żadną partią czy organizacją polityczną, a pod projektem podpisali się zwykli ludzie. Odniosła się też do uwagi Kotlińskiego o manipulowaniu przez biskupów mówiąc, że za projektem stoją "odważni ludzie zaangażowani w życie publiczne".
W piątek przeciwko odrzuceniu projektu opowiedziało się 130 posłów PiS, 7 posłów PO, 19 - PSL, 8 niezrzeszonych i 14 posłów klubu ZP. Za odrzuceniem głosowało 159 posłów PO, 3 PSL, 24 SLD, 8 niezrzeszonych, 9 RP, 3 BC. Od głosu wstrzymało się 4 posłów PO, 3 PSL, 2 niezrzeszonych i 1 poseł RP.
Podczas czwartkowej debaty w Sejmie za odrzuceniem w pierwszym czytaniu obywatelskiego projektu wprowadzającego bezwzględny zakaz aborcji opowiedziały się kluby
PO oraz SLD. Za dalszymi pracami były PiS, PSL oraz ZP. Debata była bardzo emocjonalna. Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich (SLD) wyłączył w pewnym momencie Godek mikrofon, wzywając ją do nieobrażania osób myślących odmiennie od niej i nieoskarżanie władz o sprzyjanie zabijaniu dzieci. Podtrzymał tę opinię w piątek, zabierając głos przed głosowaniem.
W Polsce, w myśl ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży, aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, np. gwałtu.
Autorzy projektu chcieli wykreślenia tych zapisów z ustawy - aborcja byłaby zabroniona, bez żadnych wyjątków. Jednocześnie proponowali wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym nie popełni przestępstwa lekarz ratujący kobietę w ciąży, jeśli w wyniku jego działań leczniczych życie straci dziecko. Z ustawy miał być wykreślony artykuł dot. zapewnienia swobodnego dostępu do informacji i badań prenatalnych, szczególnie wtedy, gdy istnieje podwyższone ryzyko bądź podejrzenie wystąpienia wady genetycznej lub rozwojowej płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu płodu. Według autorów projektu sformułowanie tego przepisu wskazuje, że ma być on (i ich zdaniem faktycznie jest) wykorzystywany przy tzw. aborcji eugenicznej (w przypadku podejrzenia upośledzenia lub choroby płodu). (PAP)