„Jestem przy Tobie”: Panie Profesorze, w jakich przypadkach będzie można myśleć o przeszczepie macicy?

Prof. Mariusz Bidziński: Do tego typu zabiegów będą mogły być kwalifikowane kobiety, które chciałyby być matkami, ale straciły narząd w wyniku choroby nowotworowej – np. raka szyjki macicy. Po kilku latach obserwacji, w momencie, gdy nic nie wskazuje na nawrót choroby można myśleć o przeszczepie. Może być to również rozwiązanie dla kobiet, które urodziły się bez tego narządu. Oczywiście musi być spełnionych kilka elementów – kobieta musi tego chcieć i nie może być obciążona dodatkowymi schorzeniami np. cukrzycą.

JpT: Czyli istnieją przeciwwskazania do takiego zabiegu…


MB: Tak, na pewno przeciwwskazaniem jest aktywna choroba nowotworowa. Poza tym wszelkiego rodzaju zaburzenia w zakresie chorób metabolicznych, np.: cukrzyca, ale także immunosupresja i choroby, które prowadzą do trwałych uszkodzeń w systemie naczyniowym. One mogą decydować o tym, czy przeszczep się powiedzie, czy nie. U pacjentek z takimi schorzeniami jest większe ryzyko, że narząd zostanie odrzucony i nie mówimy tu tylko o macicy.


JpT: W jakim celu robi się taki przeszczep?

MB: Główna przyczyna to chęć urodzenia dziecka, która u kobiet pozbawionych macicy, jest często bardzo mocno wyrażona. Macica nie należy do organów krytycznych. Można bez niej żyć, więc nie możemy mówić tu o przeszczepie ratującym życie, tak jak w przypadku serca, czy nerki. Ale psychologiczna strona życia kobiety, chęć bycia „sprawną” w pełni tego słowa znaczeniu jest zachwiane. Dlatego medycyna poszukuje rozwiązań, które będą w stanie temu zaradzić.

JpT: Czyli kobiety z przeszczepioną macicą będą miały szansę na urodzenie dziecka

MB: Jeżeli wszystko jest w porządku – macica jest odpowiednio ukrwiona, działa sprawnie to oczywiście urodzenie dziecka jest możliwe.

JpT: Czy wtedy byłaby możliwość zajścia w ciążę w sposób naturalny?

MB: Może to być bardzo trudne. Biorąc pod uwagę szereg bardzo dyskretnych mechanizmów, które byłyby wymagane, aby doszło do naturalnego poczęcia, np. zespolenie jajowodów, bardziej wskazane byłoby pobranie komórki jajowej, zapłodnienie jej pozaustrojowo i dopiero wtedy wprowadzenie do macicy. Przeszczepiona macica spełniałaby rolę „inkubatora”.

JpT: Ile operacji przeszczepienia macicy przeprowadzono do tej pory i gdzie?

MB: W tej chwili możemy mówić o pojedynczych przypadkach. Jeden udany przeszczep był przeprowadzony w Szwecji, drugi w Arabii Saudyjskiej. Szwecja jest krajem, w którym badania związane z przeszczepami macicy są najbardziej zaawansowane. Jest tam duża grupa badawcza, ponad 20 lekarzy różnych specjalności. Żeby mówić o sukcesie, nie wystarczy chirurg, czy ginekolog. Potrzebny jest także immunolog, osoba zajmująca się medycyną molekularną i wielu innych specjalistów.

JpT: Kto był dawcą organu w przypadku tych operacji?

MB: W obu przypadkach matka oddawała macicę córce. W Polsce też znam dwie rodziny,
w których, gdy córki musiały być pozbawione macicy, ich matki natychmiast zaproponowały, że oddadzą swoją macicę, aby córki mogły być szczęśliwymi matkami.

JpT: Czy przeszczepioną macicę powinno się po jakimś czasie usunąć?

MB: Na dzień dzisiejszy obserwacje są zbyt krótkie, żeby stwierdzić, czy przeszczepiona macica po jakimś czasie przestaje funkcjonować. To byłoby główne wskazanie do jej usunięcia. Często narządy transplantowane ulegają po pewnym czasie atropii, czy odrzuceniu. Jeżeli w przeszczepionej macicy nie ma zmian patologicznych, to nie ma sensu po zakończonym okresie prokreacyjnym usuwać tego narządu.

JpT: A czy w Polsce jest możliwość przeprowadzenia takiej operacji?

MB: Nie, my nie mamy doświadczeń w tym zakresie. Najbardziej zaawansowani są w tym temacie lekarze ze Szwecji. Z tym, że operacja przeszczepu macicy nie jest jeszcze komercyjnie wyceniona. W tej chwili jest ona traktowana jako rozwojowe badanie eksperymentalne. Kobiety z Polski, o których wspominałem, wyraziły chęć dołączenia do tego programu.

JpT: Czy jest szansa, że przeszczepy macicy staną się w przyszłości popularniejsze
i będą nadzieją na macierzyństwo, dla kobiet, które nie mają macicy, a chciałyby być matkami?


MB: Myślę, że tak. Transplantologia ciągle się rozwija. Oczywiście trzeba jeszcze wszystko ustandaryzować i pod względem technologicznym, i formalno-prawnym. Trzeba przecież określić, od kogo może być ten narząd pobierany do przeszczepu, czy od osób zmarłych, czy tylko spokrewnionych. Czy będzie możliwe transponowanie, transpozycja – to wszystko są pytania, na które trzeba będzie odpowiedzieć. Komórki macierzyste i hodowanie z nich organów to kolejny element warty rozważenia w tym przypadku. Być może będzie prościej, szybciej i taniej wyhodować macicę z własnych komórek macierzystych. Wtedy wartość narządu też jest dużo większa. Mamy wszystkie antygeny zgodności tkankowej i ryzyko odrzucenia jest zdecydowanie mniejsze. Z pewnością to przyszłość, ale trudno powiedzieć, czy bliska – 2-3 lata, czy trochę bardziej odległa – kilkanaście lat.
Bardzo dziękuję za rozmowę!

Prof. dr hab. med. Mariusz Bidziński – ginekolog - onkolog.
Specjalista z dziedziny położnictwa i ginekologii oraz ginekologii onkologicznej. Obecnie Kierownik Działu Klinicznego Ginekologii w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach.
Profesor Wydziału Medycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego. Autor i współautor 157 publikacji oraz
6 podręczników. Główne zainteresowania to leczenie laparoskopowe nowotworów narządów płciowych kobiecych oraz leczenie tych nowotworów z intencją zachowania płodności.


Źródło: http://www.jestemprzytobie.pl/