Poradnik powstał przy współpracy między innymi Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Finansów, Instytutu  Żywności i Żywienia, Narodowego Instytutu Leków, Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Jego celem miało być przekazywanie rzetelnej wiedzy na temat suplementów diety. 

Czytaj:  Suplementy diety nie leczą – wspólna akcja 12 instytucji>>>

Jednak, na co zwracają uwagę eksperci, poradnik zawiera wiele informacji nieprawdziwych. 

- Poradnik dezinformuje – podkreśla dr Andrzej Balicki, radca prawny, członek Rady Eksperckiej KRSiO. – Można z niego się dowiedzieć między innymi, że suplementy diety nie podlegają kontroli jakościowej, a w związku z tym mogą zawierać składniki szkodliwe dla zdrowia, że nie podlegają żadnym regulacjom prawnym, co jest absolutną bzdurą. Suplementy są bowiem poddawane bardzo restrykcyjnym wymogom jakościowym, a regulacje prawne w tym przypadku są ściśle określone, zarówno na poziomie polskim, jak i europejskim. 

- Nie wystarczy przesłać do Głównego Inspektora Sanitarnego etykiety z produktem, żeby on mógł się już pojawić na rynku, jak się wydaje tym, którzy w suplementach chcą się doszukiwać niekorzystnych działań. Informacje, jakie producent jest zobowiązany przesłać do GIS-u, są bardzo szczegółowe – dr Katarzyna Suchoszek z KRSiO. – Nie tylko dokładny skład ilościowo-jakościowy produktu, ale skład, a nawet opakowania  – to wszystko jest przez GiS wnikliwie analizowane, a nierzadko także analizowane w innych, zewnętrznych jednostkach naukowo-badawczych, wskazanych przez GiS. Kontrolowane są także zakłady produkujące suplementy. I dopiero, kiedy wszystkie te analizy i kontrole wypadną pomyślnie, suplement może ukazać się na rynku. Pewne normy, jakim muszą podlegać suplementy, są chyba bardziej wyśrubowane niż te, jakie podlegają leki.

O potrzebie, a niekiedy wręcz konieczności suplementacji, wypowiada się prof. Iwona Wawer z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 

– Suplement diety to produkt, który jest skoncentrowanym źródłem witamin, minerałów lub innych substancji, i ma służyć uzupełnianiu normalnej diety. To jest żywność, nie lek, przeznaczony dla ludzi zdrowych, którym czegoś może w ich jadłospisie brakować, by organizm mógł funkcjonować jeszcze lepiej. Jest to w zasadzie nowa kategoria żywności, a za prekursora suplementów możemy uznać witaminy. 

Autorzy stanowiska podkreślają, że zmiana sposobu życia spowodowała, że dziś nie możemy zapewnić swojemu organizmowi wszystkich potrzebnych składników.  I nawet jeśli wydaje nam się, że odżywiamy się prawidłowo, to może tak nie być, bo w produktach może nie być tego wszystko, co powinno się w nich znajdować – chociażby na skutek procesów technologicznych. 

- Istnieje potrzeba suplementacji , ale oczywiście powinna być to suplementacja dostosowana do indywidualnych potrzeb, suplementacja spersonalizowana. Potrzebny jest ponadto odpowiedni „klimat” wokół tego tematu, a to można osiągnąć poprzez edukację konsumentów. Rzetelną informację, a nie dezinformację – dodaje profesor Wawer.