- Osobiście nie zgadzam się z karaniem kobiet, ale jeżeli ktoś mówi o kompromisie aborcyjnym, to ja zwracam uwagę na jedno: niestety dzisiaj jest tak, że w ramach kompromisu aborcyjnego usuwa się dzieci dotknięte niepełnosprawnościami i usuwa się dzieci z zespołem Downa, między innymi wśród tych dzieci dotkniętych niepełnosprawnościami. I ja się z tym głęboko nie zgadzam. Uważam, że pod tym względem ten kompromis jest nieskuteczny - powiedział prezydent w Polsat News. 

Zaznaczył, że nie podpisałby ustawy, która przewidywałaby karanie kobiet za aborcję. Dopytywany, czy podpisałby ustawę, która zaostrza prawo aborcyjne w przypadku chorych dzieci, odparł: "Tak, oczywiście. Jeśli chodzi o dzieci z niepełnosprawnościami różnego rodzaju, podpisałbym". Dopytywany, czy spodziewa się takiej ustawy, odparł: "Uważam, że życie tych dzieci jest w tej chwili za słabo chronione". 

Pytany, dlaczego nie przedstawi własnego projektu zakazującego aborcji w tych przypadkach, odparł: "bo w moim przekonaniu jest to rola parlamentu". Duda podkreślił, że wierzy, iż parlament wypracuje takie rozwiązanie, które będzie rozwiązaniem do przyjęcia. 

Na stwierdzenie, że podczas tzw. czarnego protestu zabrakło głosu prezydenta, gdy "było wrażenie, że dzieje się coś strasznego", że za chwilę będzie zaostrzona ustawa aborcyjna, odparł: "Takie wrażenie było, bo takie wrażenie zostało wytworzone. Wokół tej sprawy zbudowano także wiele nieprawd, po to, by zrobić z tego olbrzymi konflikt ideologiczny". 

Pytany, dlaczego podczas pierwszego czarnego protestu nie powiedział, że nie podpisałby ustawy, która przewiduje karanie kobiet, prezydent odpowiedział: "Z bardzo prostej przyczyny: wiedziałem, że takie rozwiązanie nie będzie przyjęte. (...) Wiedziałem, że takie rozwiązanie, w którym kobiety miałyby być karane, nie będzie przyjęte, ponieważ odbyłem w tej sprawie konsultacje polityczne". 

Prezydent powiedział też, że "wsadzanie kija w mrowisko" kolejnym projektem uważał za bezcelowe. "Czekałem spokojnie na wyniki. Proszę pamiętać, że to ja ostatecznie decyduję o tym, czy ustawa będzie, czy jej nie będzie. I decyzja należy do mnie. I to jest moja odpowiedzialność" - podkreślił. 

Na stwierdzenie, że mógł zaprosić do Pałacu Prezydenckiego kobiety, które protestowały, powiedział: "Właśnie. Do tego protestu dołączono jeszcze mnóstwo różnych bardzo często żenujących haseł. Były też i żenujące, absolutnie nie na miejscu wypowiedzi, choćby jeśli chodzi o dzieci niepełnosprawne". "Więc widać, w jakim kierunku próbowano tę sprawę kierować" - zaznaczył. 

Prezydent powiedział, że to bardzo dobrze, że oba projekty w sprawie aborcji zostały odrzucone, bo "to oczyściło trochę atmosferę", natomiast należało oba te projekty skierować do komisji. "Oba były obywatelskie, należało je przyjąć, oba skierować do komisji, Szukać jakiegoś rozwiązania, które miałoby charakter pośredni" - dodał. 

Prezydent wspomniał spotkanie w Pałacu Prezydenckim z paraolimpijczykami, ludźmi - jak mówił - pełnymi radości życia, którzy zdobywają dla Polski sukcesy. "To są ludzie, którzy się cieszą tym, że żyją, że mogą być wśród nas. Są wdzięczni swoim rodzicom, że dali im życie" - dodał Duda. 

23 września 2016 roku Sejm odrzucił obywatelski projekt liberalizujący przepisy aborcyjne, przygotowany przez komitet "Ratujmy kobiety". Do dalszych prac w komisji skierowano wówczas projekt komitetu "Stop aborcji", który zakładał całkowity zakaz przerywania ciąży. Wywołało to między innymi tzw. czarny protest zorganizowany jako wyraz sprzeciwu wobec zaostrzenia przepisów.

6 października 2016 posłowie zadecydowali o odrzuceniu również drugiego projektu dotyczącego aborcji. Jednocześnie premier Beata Szydło zapowiedziała przygotowanie programu wsparcia dla rodzin w trudnej sytuacji, między innymi tych, które wychowują dzieci z niepełnosprawnościami.(pap