W nowo powstałym oddziale pracuje czterech lekarzy. Wyposażony jest on w 16 łóżek i własną salę operacyjną. Prezes Centrum Medycznego HCP Lesław Lenartowicz podkreślił, że powstanie oddziału jest przełomem w dotychczasowym leczeniu ran przewlekłych.

- Skala problemu jest ogromna, ale niestety trudno ją precyzyjnie określić. Pacjenci z takim typem ran często szukają pomocy u chirurgów naczyniowych, w poradniach chirurgicznych, diabetologicznych, ortopedycznych i dermatologicznych – bo takich miejsc jak to po prostu nie ma – powiedział.

Jak tłumaczył, przewlekłe, trudno gojące się rany mają bardzo wiele przyczyn. Mogą to być min. rozległe odleżyny zarówno u osób starszych, jak i młodych na przykład spowodowane długotrwałym leżeniem po urazach kręgosłupa. Kolejną grupą są różnego rodzaju zaburzenia naczyniowe, nowotworowe, miażdżyca, owrzodzenia, zapalenia kości czy zbyt wysoki poziomu cukru i konsekwencje tzw. stopy cukrzycowej.

Zdaniem Lenartowicza powstanie takiej placówki "jest wyjściem naprzeciw problemowi, a nie spychaniu go i ciągłemu odsyłaniu pacjentów od jednego do drugiego specjalisty". - Takie postępowanie prowadzi to zupełnego braku jakiejkolwiek skoordynowanej opieki - wskazał.

- Powstanie oddziału, który jest traktowany jako oddział chirurgiczny ze specjalizacją trudno gojących się ran, powoduje, że można w końcu kompleksowo zając się tymi pacjentami, czyli badać, ustalić przyczynę i leczyć pod kątem likwidacji przyczyny a nie skutku – mówił prezes.

Czytaj:  Białystok: w szpitalu uniwersyteckim będzie działać komora hiperbaryczna>>>

Lenartowicz zwracał także uwagę, że osoby z takimi ranami są pacjentami "bardzo" niechcianymi w polskich szpitalach.
- Trudno gojące się rany to często rany brudne, w związku z tym każdy się boi, że pacjent będzie źródłem zakażenia dla innych - podkreślił. Dodał tże, że rany takie mogą być bardzo rozległe, mieć przykry zapach i bez pełnego wyleczenia pacjenci czują się niekomfortowo także w kontaktach z otoczeniem.

- Osoby, które już udało nam się wyleczyć między innymi w działającej przy CM HCP Poradni Leczenia Ran Przewlekłych, mówią, że dopiero teraz mogą spokojnie, normalnie funkcjonować. Leczenie to też element socjalny, bo często przez rany osoby te są wykluczane z życia rodzinnego, towarzyskiego. Mieliśmy już kilka takich przypadków, kiedy pacjenci dziękując nam mówili, że teraz dopiero wrócili do życia – zaznaczył Lenartowicz.

Prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Ran dr hab. n. med. Maciej Sopata podkreślił, że ten problem "jest bardzo duży w polskim społeczeństwie, ale niezwykle zapominany także przez media, nie ma też żadnego lobby, a cierpi przecież olbrzymia rzesza ludzi, którą szacuje się obecnie na około pół miliona osób.

Sopata uważa, że powstanie pierwszego takiego oddziału w Polsce to przełom. Jak dodał, placówki takie funkcjonują na Zachodzie; w Niemczech, Wlk. Brytanii czy w USA. Zaznaczył, że w Polsce są co prawda dwa ośrodki, które zajmują się leczeniem ran przewlekłych, ale funkcjonują one przy oddziałach chirurgicznych, nie w takim zakresie jak oddział w Poznaniu.

- Patrząc na statystyki, liczby, analizując sytuację osób z takimi ranami, to najczęściej pacjenci przyjmowani są w poradniach chirurgicznych, bo NFZ nie refunduje procedury leczenia rany przewlekłej i ta dziedzina jest zupełnie niedofinansowana i ignorowana – wskazywał.

 

Dodał, że problemem w kontekście trudno gojących się ran jest także to, że z reguły leczy się je jedynie zachowawczo, czyli z wykorzystaniem różnego rodzaju nowoczesnych opatrunków. Rzadziej, podejmuje się leczenie operacyjnie, które jest w stanie problem rozwiązać.

- Wcześniej można było skierować pacjenta na oddział chirurgii na przykład w Szpitalu Miejskim, ale taki pacjent nie miał szansy przyjęcia, bo nikt nie chce mieć brudnej, śmierdzącej, zakażonej rany z bakteriami na oddziale chirurgicznym, a samo leczenie zachowawcze tu nie wystarcza – mówił. (pap)