W Platformie trwają ostatnie konsultacje z prawnikami nad projektem ustawy regulującej kwestie in vitro. "W marcu powinniśmy już złożyć w Sejmie taką ustawę" - powiedziała w poniedziałek PAP Małgorzata Kidawa-Błońska, jedna z autorek projektu. Przewiduje on m.in., że in vitro będą mogły stosować nie tylko małżeństwa, ale też pary i kobiety samotne. Zarodki będzie można mrozić, ale nie niszczyć. Projekt zakazuje selekcji zarodków i handlu nimi.
In vitro nie będzie metodą stosowaną na zawołanie - podkreśla Kidawa-Błońska - tylko dla tych, którzy z powodu zdiagnozowanej niepłodności przeszli długotrwałe leczenie. W projekcie Kidawy-Błońskiej nie ma mowy o refundacji in vitro z budżetu państwa. "Refundacja to jest następny krok. Nie można dawać pieniędzy, kiedy nie jest uporządkowany system" - tłumaczy posłanka PO. W ubiegłej kadencji do nadzwyczajnej podkomisji trafiło kilka projektów dotyczących in vitro. Kadencja parlamentu dobiegła jednak końca zanim wypracowany przed podkomisję projekt trafił pod obrady Sejmu.
Zdaniem politologa Rafała Chwedoruka z UW, Platforma - zgłaszając propozycje dotyczące in vitro czy związków partnerskich próbuje odwrócić uwagę opinii publicznej od kwestii reformy emerytalnej.
Chwedoruk podkreślił, że PO stara się realizować zarysowaną w programie przedwyborczym koncepcję "nowego centrum". Według niej - mówił politolog - "nowe centrum" mają tworzyć Platforma i "lojalne wobec niej siły", a "ktoś kto znajdzie się poza centrum automatycznie staje się radykałem".
"Przedstawienie przez PO jakichkolwiek projektów ustaw kulturowych, związanych choćby z in vitro czy z finansami kościoła natychmiast spowoduje, że z jednej strony PiS i Solidarna Polska, a z drugiej Ruch Palikota i SLD będą +podgrzewać atmosferę+ i w ten sposób udowodnią tezę, że istnieje zdroworozsądkowe centrum w postaci Donalda Tuska i skupionych wobec niego polityków" - zauważył Chwedoruk.
Z kolei w ocenie politolog dr Anny Materskiej-Sosnowskiej, PO składając projekty dotyczące in vitro i związków partnerskich chce się wywiązać z dawno złożonych obietnic, a jednocześnie nie oddawać "kolejnego pola Januszowi Palikotowi". "Palikot zdobył popularność m.in. takimi hasłami (światopoglądowymi - PAP), więc lepiej jest go wyprzedzić i wystąpić z własnymi projektami" - oceniła politolog.
Zarówno SLD jak i Ruch Palikota mają swoje projekty ustaw dotyczących in vitro. Projekt Ruchu Palikota, podobnie jak Kidawy-Błońskiej, nie mówi o refundacji in vitro. Z kolei projekt SLD przewiduje refundowanie maksymalnie dwóch zabiegów, a roczne koszty szacowane są na około 100 mln złotych. Sojusz postuluje, aby pozyskać te środki m.in. z pieniędzy przeznaczanych dotychczas na IPN, którego zadania - w ocenie SLD - powinien przejąć jeden z pionów cywilnej prokuratury. (PAP)
laz/ mok/ jbr/