- W trosce o naszych pacjentów i wobec jawnej ignorancji władzy jesteśmy zmuszeni do zakończenia dziś tej formy protestu - oświadczyła Maja Izmajłowicz-Roszkowska, lekarza rezydent na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii płockiego WSzZ, informując o zakończeniu tam głodówki.

Zaznaczyła, że "wobec braku realnych działań rządu", który - jak oceniła - "podjął decyzję o brnięciu w zaniedbania poczynione przez 27 ostatnich lat przez kolejne partie rządzące" protest medyków w płockim WSzZ nie kończy się. Jak dodała, postulaty pozostają niezmienne, w tym "radykalne zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do bezpiecznego poziomu europejskiego, nie niższego niż 6,8 procenta PKB przez najbliższe cztery lata", a także rozwiązanie problemu braku personelu medycznego oraz poprawa warunków pracy i płacy w służbie zdrowia.

- To nie jest koniec naszego protestu. Jesteśmy zmuszeni do zmiany jego formy. Nie możemy zaprzestać walki o odpowiednio zaopiekowane medycznie państwo. Kolejne decyzje, dotyczące rozszerzenia protestu już zapadły. I nasze działania przyjmą formę bardziej radykalną. Już wkrótce zostaną poczynione kroki o charakterze ogólnopolskim - podkreśliła Izmajłowicz-Roszkowska.

Dodała, że w związku z protestem medyków płockiego WSzZ pod obywatelskim projektem ustawy o zwiększeniu nakładów na ochronę zdrowia zebrano tam w ciągu kilku dni ponad tysiąc podpisów.
- Dostaliśmy w ten sposób jasny sygnał od naszych pacjentów, że w pełni popierają nasze działania. Pacjenci odwiedzali głodujących. Okazywali im wsparcie i mobilizowali do dalszej walki. Teraz nie możemy się od nich odwrócić - powiedziała Izmajłowicz-Roszkowska.

Jak poinformowała dziennikarzy, w prowadzonej od wtorku 24 października 2017 roku w płockim WSzZ głodówce wzięło łącznie udział 16 medyków, w tym lekarze rezydenci. W niedzielę 29 października 2017 roku, gdy ogłaszano zakończenie tej formy protestu, na sali, gdzie odbywało się spotkanie, w którym uczestniczyli między innymi lekarze specjaliści, obecnych było 9 osób, które ostatnio uczestniczyły w głodówce.

 [-DOKUMENT_HTML-]

Pytana przez dziennikarzy o zapowiadaną, nową formę protestu, Izmajłowicz-Roszkowska oświadczyła, iż decyzje w tej sprawie zależą od uzgodnień w ramach Porozumienia Zawodów Medycznych.

Za udział w proteście medykom płockiego WSzZ dziękował prezes tamtejszej Okręgowej Izby Lekarskiej Jarosław Wanecki. Zwrócił przy tym uwagę, iż Płock, oprócz Leszna, był jedynym nieakademickim ośrodkiem, który przystąpił do protestu głodowego medyków.
- Dzisiaj kończy się protest głodowy, ale myślę, że dochodzi do naszej świadomości, lekarzy i pacjentów, że tak naprawdę żaden rząd, także ten, nie chce poprawić bytu polskiego pacjenta, ani polskiego medyka - powiedział. I dodał: "Dzisiaj prawie, że w zaduszkowej tonacji możemy powiedzieć, że zdrowie pacjenta właśnie dzisiaj zostało pogrzebane".

Rozpoczynając we wtorek 24 października 2017 roku protest głodowy medycy płockiego WSzZ podkreślali, że "osiągnięcie 6 procent PKB na ochronę zdrowia w 2025 roku jest propozycją poniżającą pacjenta".

W wydanym wtedy oświadczeniu napisali: "naszym podstawowym postulatem jest wzrost nakładów na ochronę zdrowia w Polsce do 6,8 procenta PKB".

Protest głodowy prowadzony był rotacyjnie w holu na pierwszym piętrze płockiego WSzZ, gdzie ułożono materace. Rozwieszono też hasła: "Kolejka poniża pacjenta", "Wszyscy jesteśmy pacjentami". Oprócz lekarzy rezydentów, w proteście uczestniczyli tam m.in. diagnostycy. Gdy rozpoczynała się głodówka w płockim WSzZ, w podobnej formie protestowali medycy w Warszawie, Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu - łącznie były to wtedy 72 osoby.

Lekarze rezydenci rozpoczęli protest głodowy 2 października 2017 roku, domagając się zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia - do 6,8 procenta PKB w ciągu trzech lat. We wtorek 24 października 2017 roku rząd przyjął projekt ustawy, który przewiduje stopniowe podnoszenie finansowania ochrony zdrowia do 2025 roku, kiedy miałoby osiągnąć poziom 6 procent PKB. Przedstawiciele rezydentów mówili, że nie godzą się na propozycję rządu.

W ostatnim czasie Naczelna Rada Lekarska (NRL) zwróciła się z apelem do lekarzy o ograniczenie pracy do maksymalnie 48 godzin w tygodniu.

"Naczelna Rada Lekarska, uwzględniając głosy środowiska lekarzy, którzy słusznie dostrzegają, że nadmierne obciążenie pracą wpływa negatywnie zarówno na jakość udzielanych pacjentom świadczeń zdrowotnych, jak i na możliwość regeneracji sił przez samych lekarzy, zwraca się do lekarzy o ograniczenie w najbliższym czasie gotowości do świadczenia pracy i wykonywania świadczeń zdrowotnych, również w ramach umów cywilnoprawnych, do maksymalnie 48 godzin w tygodniu" - napisali członkowie NRL w stanowisku opublikowanym na stronie internetowej organizacji.(pap)