Jak twierdzi Ryszard Kijak, sekretarz generalny Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, „zarozumiałość, nadmierna pewność siebie i arogancja elit rządzących staje się coraz większa, a tym samym ich skłonność do dialogu ze społeczeństwem – coraz mniejsza i zbliża się do zera”. Wyjaśnia on, że „zmodyfikowane przez Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Agnieszkę Pachciarz, a wymyślone wcześniej przez jej poprzednika Jacka Paszkiewicza kary związane z wypisywaniem recept przez lekarzy, wbrew logice, wbrew wszelkiemu poczuciu sprawiedliwości, mimo negatywnych opinii wielu autorytetów prawnych, zostały utrzymane, a NFZ i Ministerstwo Zdrowia nie chcą na ten temat dyskutować.

Agnieszka Pachciarz uważa też, że nie można zgodzić się na bezkarność lekarzy, gdy tymczasem lekarze w ogóle się takiej bezkarności nie domagają. Chcą natomiast zmiany katalogu 11 kar przewidzianych w umowie pomiędzy NFZ a podmiotem świadczącym usługi zdrowotne, w którym nie do zaakceptowania przez OZZL są tylko dwie kary. Chodzi o odpowiedzialność „za nieprawidłowo wystawioną receptę” oraz „za ustalenie lub oznaczenie poziomu odpłatności niezgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami” (każda z tych kar wynosi 200 zł).

W pierwszym przypadku, przesłanki do nałożenia kary są zbyt ogólne, co daje nadmiernie szerokie pole do popisu „złośliwym czy nadgorliwym” kontrolerom NFZ. Organizacje lekarskie zaproponowały zatem wpisanie do umowy następującego warunku: „kara za nieprawidłowo wystawioną receptę może być nałożona na lekarza, jeżeli ta nieprawidłowość spowodowała, iż recepta nie mogła być zrealizowana”.

Co do drugiej z kar, organizacje lekarskie nie zgadzają się z zasadą kwalifikowania leków do refundacji na podstawie wskazań zarejestrowanych przez producentów poszczególnych preparatów handlowych (Charakterystyki Produktu Leczniczego). Z tym sposobem ustalania poziomu refundacji związanych jest mnóstwo implikacji, o których wielokrotnie była mowa. Czynność ta jest żmudna i czasochłonna, o pomyłkę bardzo łatwo. Organizacje lekarskie domagają się refundacji na podstawie wskazań medycznych dla substancji czynnej zawartej w tych preparatach. Lekarz na recepcie – obok wypisanego leku – wpisywałby kod ICD rozpoznania choroby, a aptekarz na podstawie nazwy leku i rozpoznania określałby czy lek jest refundowany w danej chorobie czy nie (lub wybierałby ten preparat handlowy, który na pewno jest refundowany). Aptekarze i technicy farmacji mieliby obowiązek zachowania tajemnicy lekarskiej. Można by też wprowadzić zasadę, że jeżeli preparat został wpisany na listę leków refundowanych, to jest on refundowany w całym zakresie wskazań medycznych, a nie w zakresie wskazań zarejestrowanych przez producenta.

Niestety, obydwa pomysły zostały przez władze całkowicie zignorowane z powodu „zarozumiałości, pewności siebie i arogancji elit rządzących”. Zdaniem OZZL, mamy do czynienia z brakiem dobrej woli Rządu i Narodowego Funduszu Zdrowia.

Źródło: www.ozzl.org.pl