Chazan został w 2014 roku odwołany z funkcji dyrektora Szpitala św. Rodziny - w wyniku decyzji prezydent Warszawy - po głośnej sprawie pacjentki, której mimo przesłanek medycznych w postaci wad płodu, odmówił legalnej aborcji, powołując się na klauzulę sumienia. Nie wskazał też kobiecie, choć zobowiązywały go do tego przepisy, innego lekarza lub placówki, gdzie można zabieg wykonać. Chazan odwołał się od tej decyzji do sądu, z żądaniem przywrócenia go na poprzednie stanowisko pracy. 

Trwająca przed sądem lekarskim sprawa profesora Chazana w sprawie odmowy przeprowadzenia aborcji wciąż trwa, prokuratorskie śledztwo zostało umorzone. 

Owczarski przekonywał na piątkowym briefingu przed szpitalem, że profesor Chazan dla wielu pacjentów był i jest "gwarantem realizacji prawa do życia i prawa do opieki zdrowotnej, przysługujących każdemu człowiekowi". Jego zdaniem, jedną z konsekwencji jego zwolnienia ze stanowiska była sytuacja, do której doszło w szpitalu w marcu 2016. Chodzi o głośny w mediach przypadek, gdy w 24. tygodniu ciąży wywołano przedwczesny poród dziecka, które oprócz zespołu Downa miało mieć nieprawidłowo działające nerki i wadę serca. Dziecko żyło przez 22 minuty. Organizacje pro-life twierdziły, że nie udzielono mu pomocy. 

- To zdarzenie to bezpośrednie pokłosie tego, że profesor Chazan przestał być dyrektorem tego szpitala. To bardzo krzywdzące dla profesora i dla mam, które korzystają z tego szpitala i jego usług – oświadczył Owczarski. 

Sam Chazan powiedział dziennikarzom, że jest w niezręcznej sytuacji, bo wygląda, jakby domagał się powrotu na dawną posadę, a tymczasem chodzi mu "o zasady – o to, by dzieci nie były zabijane; by prezydent stolicy zastanowiła się nad tym, że jej decyzja spowodowała, iż w całym kraju zwiększyła się liczba aborcji, bo lekarze ginekolodzy doszli do wniosku, że nie opłaca się protestować i trzeba posłusznie wykonywać aborcje w przypadku wszystkich dzieci, których rodzice podjęli taką decyzję". 

Owczarski mówił, że w mijającym roku podejmowano wiele działań pro life, wskazał w tym kontekście między innymi na zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem "Stop aborcji". Ocenił, że rządowy program "za życiem" to dobry krok, ale dzieci nienarodzone nadal nie są chronione. Zapowiedział, że w nadchodzącym roku będą kolejne działania, planowane są między innymi marsze "czas na rodzinę". 

Chazan poinformował też, że zwrócił się do ministra zdrowia z petycją, by aborcje nie były wykonywane we wszystkich szpitalach, lecz tych, które wykonują diagnostykę prenatalną.
- To bardzo ważne. W ten sposób można dokonać kontroli jakości diagnostyki prenatalnej. Na całym świecie jest tak, że dziecko po aborcji poddawane jest oględzinom, a jeżeli potrzeba badaniu cytogenetycznemu. Szpitale rejonowe, powiatowe, nawet szpital św. Rodziny takiej możliwości nie ma. To nie jest właściwe, to nie odpowiada standardom – powiedział Chazan. Dodał, że nie ma jeszcze odpowiedzi resortu w sprawie petycji. 

Trwająca przed sądem lekarskim sprawa profesora Chazana w sprawie odmowy przeprowadzenia aborcji – jak przekazała w piątek 30 grudnia 2016 roku rzeczniczka NIL Katarzyna Strzałkowska - wciąż jest w toku. 

Śledztwo w sprawie "narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarza szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie w związku z odmową przeprowadzenia zabiegu usunięcia ciąży" oraz "przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków" przez Chazana zostało umorzone w maju 2015 roku. Śledczy wskazywali, że dyrektor szpitala, a tym bardziej lekarz, nie jest funkcjonariuszem publicznym, więc niedopełnienie przez Chazana ciążących na nim obowiązków nie wyczerpało znamion przestępstwa. 

Z opinii biegłych złożonej do śledztwa wynikało, iż wady płodu stwierdzone około 21-22 tygodnia ciąży wskazywały na brak możliwości przeżycia dziecka po urodzeniu. Dziecko zmarło. 

- Nie ulega wątpliwości, iż spełnione zostały przesłanki warunkujące dopuszczalność zgodnego z prawem przerwania ciąży, i to niezależnie od jej zaawansowania. Po złożeniu pisemnego żądania przez pokrzywdzoną lekarze mieli obowiązek wszcząć procedurę prowadzącą do przerwania ciąży - mówił jesienią 2015 roku,  gdy decyzja o umorzeniu śledztwa stała się prawomocna rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Przemysław Nowak.
- Nie ulega również wątpliwości, iż profesor Chazan nie dopełnił ciążących na nim obowiązków związanych z powołaniem się na klauzulę sumienia. Na klauzulę sumienia powoływać się może wyłącznie lekarz mający wykonać świadczenie zdrowotne. Klauzula ta nie może być stosowana przez całą placówkę na zasadzie zbiorowego sumienia, narzucanego przez kierownictwo szpitala - wyjaśniał. (pap)