- Chora była jedna pielęgniarka, która zaraziła się od chorego i miała kontakt z wieloma pielęgniarkami – mówi Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny. - Z tego powodu kilkadziesiąt osób trzeba było odsunąć od pracy. Istniało zagrożenie czasowego wstrzymania pracy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, z którego pochodziło kilka pielęgniarek. Na szczęście dyrektor przesunął personel z innych oddziałów.

Wirus zawleczony z Ukrainy

Kilka dni temu do szpitala zgłosiła się rodzina z dzieckiem, wszyscy chorowali na odrę. – Pielęgniarka, która miała z nimi kontakt, została zarażona. Pielęgniarka, gdy już miała objawy choroby, miała kontakt z innymi pielęgniarkami. Przeprowadzono dochodzenie epidemiologiczne. Osoby, które były zaszczepione, nie mają objawów, mogły już wrócić do pracy.

- Sprawdzaliśmy, czy osoby, które miały kontakt z zarażoną pielęgniarką były zaszczepione. Jeśli urodziły się od połowy lat 70 w wzwyż, powinny mieć odporność – mówi Posobkiewicz.

Posobkiewicz podaje, że rocznie w Polsce jest ok. 100 przypadków zachorowań odry. W tym roku zachorowało już 71 osób.

- Wiele z tych przypadków zostało przywleczonych z Ukrainy przez osoby pracujące w Polsce – podkreśla Posobkiewicz. – W tym przypadku to też była najprawdopodobniej rodzina pochodzenia ukraińskiego. Dzięki dużej wyszczepialności, od końca lat 70 nie mieliśmy zgonów. Nikt już nie pamięta o tym, że zanim wprowadziliśmy obowiązek szczepienia przeciwko odrze, było nawet 200 tysięcy zachorowań i kilkadziesiąt zgonów.

6 czerwca br. Centrum Zdrowia Publicznego działające przy ukraińskim Ministerstwie Zdrowia poinformowało, że tamtejsza epidemia odry gwałtownie się rozwija. Tylko w jednym z ostatnich tygodni zanotowano 1132 nowych przypadków odry, a 11 osób zmarło. W sumie od stycznia tego roku zachorowało już blisko 20 tys. osób, z czego najwięcej w obwodzie lwowskim (2639).

Posobkiewicz podkreśla, że jest niebezpieczeństwo, że jeśli w Polsce coraz mniej ludzi będzie się szczepić i wyszczepialność w populacji spadnie, wtedy nie będziemy chronieni przed wirusem.

- Tak długo jak będzie duża wyszczepialność, będziemy mieć sytuacje bezpieczną – mówi Posobkiewicz. - Jeśli ilość osób zaszczepionych się zmniejszy, będziemy mieć do czynienia z kryzysem.

 

Odra szaleje w Europie

Polacy są (na razie?) bezpieczni. Zawdzięczają to przede wszystkim temu, że stan zaszczepienia w naszym kraju wciąż przekracza 95 procent wszystkich mieszkańców naszego kraju.

Problem – z powodu niskiej wyszczpialności – mają już m.in.: w Rumunii, Grecji, Francji czy na Ukrainie.

W Grecji, jak wynika z najnowszych raportów ECDC (Europejskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom), notuje się coraz więcej przypadków odry. Najnowsze dane pochodzą z marca i mówią o 549 przypadkach, w lutym było to 453 ( w tym jedna ofiara śmiertelna).

Z zarejestrowanych przez ECDC przypadków 84 proc. dotyczyło dzieci i dorosłych, którzy w ogóle nie byli w ogóle szczepieni. W wielu krajach, np. Rumunii, przyczyną rozprzestrzeniania się tej choroby jest niska wyszczepialność, utrzymująca się na poziomie ok 84 proc. populacji.  Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, by wynosiła ona 95 proc. (resztę stanowią dzieci, które są zbyt małe by przyjąć szczepionkę).