Trombektomia mechaniczna jest nową metodą usunięcia wewnątrz naczynia skrzepliny wywołującej niedokrwienny udar mózgu. Może być stosowana u niektórych pacjentów z udarem niedokrwiennym. W Polsce do 2016 r. pilotażowo przeprowadzono blisko 600 takich zabiegów w 25 ośrodkach.

- Zależy nam na tym, żeby trombektomia mechaniczna była finansowana z budżetu, bo dotąd wykonywano ją jedynie w ramach np. grantów naukowych  – prof. Danuta Ryglewicz, konsultant krajowa ds. neurologii.

Zdaniem prof. Ryglewicz ta metoda jest kolejnym krokiem w poprawie skuteczności ratowania chorych z niedokrwiennym udarem mózg.

Wiceminister Zbigniew Król zadeklarował, że chcą włączyć trombektomię mechaniczną do świadczeń gwarantowanych, tak żeby od lipca tego roku mogłaby być wykonywana. - Nie będzie to jednak procedura dla wszystkich osób z udarem niedokrwiennym, a jedynie dla tych, którzy się do niej kwalifikują – podkreślał wiceminister Król.

Teraz u pacjentów z udarem niedokrwiennym stosowana jest tromboliza dożylna, czyli trwający godzinę dożylny wlew leku, który rozpuszcza skrzep. Prof. Ryglewicz powiedziała, że szersze zastosowanie tej metody, jak również utworzenie sieci oddziałów udarowych w całym kraju doprowadziło do zmniejszenia śmiertelności z powodu udaru o 40 proc. w ciągu 20 lat.

Pacjenci nie mogą lekceważyć objawów

Liczba udarów mózgu w naszym kraju stale się zwiększa. Z danych przedstawionych w poniedziałek na konferencji wynika, że mamy już 91 tys. udarów rocznie, z tego 85 proc. to udary niedokrwienne.

- Podstawą sukcesu jest to, by pacjent, u którego wystąpi jednostronny niedowład, od razu dzwonił na pogotowie. Niech nie jedzie sam samochodem do szpitala, bo w karetce ratownicy medyczni mogą mu pomóc. Niech nie idzie do poradni neurologicznej, bo szkoda czasu, tylko od razu wzywa karetkę – podkreślała prof. Ryglewicz.

Wiceminister Król zwrócił uwagę, że decydujące znaczenie w przypadku udarów ma wezwanie pomocy, gdy tylko pojawią się pierwsze objawy udaru mózgu, takie jak drętwienie jednej ręki czy opadanie kącika ust.

Im szybciej chory zostanie przewieziony do szpitala, tym większe są szanse na skuteczne leczenie. - Czym większa strata czasu, tym większe uszkodzenia mózgu – podkreślała prof. Ryglewicz.

 

Lekarze mają dodatkowe godziny, by pomóc

Dr Adam Kobayashi z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie wyjaśniał, że trombektomia mechaniczna przeznaczona jest dla pacjentów w wyjątkowo ciężkim przebiegiem udaru niedokrwiennego, wywołanym zatkaniem skrzepliną dużych tętnic wewnątrzmózgowych. Jego zdaniem metodę tę można wykorzystać u 10 proc. pacjentów, a w przyszłości ewentualnie u około 20 proc. chorych.

- Trombektomia mechaniczna nie jest metodą zastępującą trombolizę dożylną – podkreślił prof. Kobayashi. - Można ją przeprowadzić w ciągu 6 godzin od wystąpienia pierwszych objawów udaru mózgu. Tzw. okno terapeutyczne dla trombolizy jest krótsze, leki rozpuszczające skrzeplinę należy podać w okresie 4,5 godzin.

Prof. Ryglewicz tłumaczyła, że najpierw wykonuje się trombolizę dożylną, a gdy ta nie jest wystarczająca, wtedy przeprowadza się trombektomię mechaniczną. - Leki, jeśli nawet nie rozpuszczą zalegającej w naczyniu skrzepliny, to ją zmiękczają, dzięki czemu łatwiej ją potem usunąć – dodała. Według niej zabieg ten byłby przydatny u 1,2-1,4 tys. pacjentów rocznie.

25 ośrodków jako referencyjne centra leczenia udarów

W Polsce 25 ośrodków przeprowadza trombektomię mechaniczą. Po wprowadzeniu finansowania tego zabiegu, będą mogły działać całodobowo przez siedem dni w tygodniu.

Ważne jest, by pacjent z udarem jak najszybciej trafił do najbliższego oddziału udarowego, w którym będzie diagnozowany. Jeśli będzie taka konieczność, zostanie przewieziony do ośrodka wykonującego trombektomię mechaniczną.

Z badań wynika, że po trombektomii mechanicznej 46 proc. pacjentów zachowuje całkowitą niezależność, a po trombolizie dożylnej – 26 proc.

- W naszym kraju od 20 do 25 proc. pacjentów po udarze nadal wykazuje ciężką niesprawność – podkreśliła prof. Ryglewicz.