W czwartek został opublikowany raport NIK, która sprawdziła, jak działają apteki przyszpitalne w 24 placówkach (13 jednostek, których organem prowadzącym są samorządy oraz 11 lecznic klinicznych) na terenie województw: dolnośląskiego, lubelskiego, małopolskiego, mazowieckiego, podlaskiego i wielkopolskiego. Uwagi kontrolerów dotyczące przechowywania leków dotyczyły aż 54 proc. skontrolowanych szpitali.

Zdaniem NIK „lecznice nie wywiązywały się należycie ze swoich obowiązków, zarówno w zakresie wyposażenia aptek, jak i obrotu lekami. Zaniedbania były na tyle poważne, że w skrajnych przypadkach mogły zagrażać zdrowiu i życiu pacjentów”.

W raporcie z kontroli czytamy, że zdarzało się, że w szpitalach przechowywano także inne przeterminowane leki oraz o nieustalonym pochodzeniu, a także niewłaściwie postępowano z preparatami wycofanymi przez inspekcję farmaceutyczną z obrotu. W tych przypadkach NIK zawiadomiła dyrektorów lecznic o zagrożeniu życia i zdrowia pacjentów, a organy prowadzące o ocenach i wnioskach. Powiadomione szpitale błyskawicznie zareagowały – likwidując potencjalne zagrożenia.

Szpitale nie miały rzetelnych danych o lekach, które posiadają

Z raportu wynika, że „żadna ze skontrolowanych placówek nie prowadziła działalności w sposób zapewniający bezpieczeństwo farmakoterapii we wszystkich kontrolowanych obszarach, a stwierdzone zaniedbania dotyczące organizacji gospodarki lekami były na tyle poważne, że mogły zagrażać zdrowiu i życiu pacjentów”.

Z ustaleń NIK wynika także, że lecznice nie posiadały rzetelnych danych o posiadanych lekach.

W raporcie czytamy, że „sposób postępowania z lekami w dziewięciu szpitalach (37 proc. zbadanych placówek) nie gwarantował, że pacjent otrzyma pełnowartościowe medykamenty”. Kontrolerzy ujawnili przypadki przechowywania na oddziałach szpitalnych lekarstw przeterminowanych lub o nieustalonym pochodzeniu. Na przykład w jednym ze szpitali, znajdująca się na wszystkich oddziałach adrenalina była przeterminowana (od jednego do nawet 19 miesięcy) – stało się tak na skutek zaniedbań personelu działu farmacji, który przy wydawaniu nie poinformował, że lek był przechowywany poza lodówką i w związku z tym termin jego przydatności uległ skróceniu. Z kolei w innej placówce w apteczce oddziałowej przechowywany był przeterminowany o trzy miesiące silnie działający lek opioidowy. 

 

Szpitale nierzetelnie prowadzą ewidencję leków

Stwierdzone nieprawidłowości mogą wynikać m.in. z nierzetelnego prowadzenia ewidencji leków. W niemal 80 proc. skontrolowanych szpitali stwierdzono niezgodności pomiędzy faktycznym stanem magazynowym leków a ewidencjami.

Kontrola wykazała ponadto, że z uwagi na pomijanie aptek szpitalnych w systemie dostaw leków do badań klinicznych, 38 proc. z nich posiadało niezgodne ze stanem rzeczywistym dane ewidencyjne, dotyczące produktów leczniczych objętych badaniami klinicznymi.

Kontrola wykazała także przypadki przechowywania w apteczkach oddziałowych leków tożsamych z wykazywanymi w ewidencjach jedynie z nazwy, ale o zupełnie innych seriach i datach ważności, przypisanych do poszczególnych partii leków. Znaczna część szpitali nie dysponowała ponadto dokumentacją pozwalającą na jednoznaczne stwierdzenie, że wszystkie leki nienadające się już do podania pacjentom, zostały przekazane do utylizacji.

Leki niewiadomego pochodzenia na oddziałach

Ponadto kontrola NIK wykazała przypadki niewłaściwego przechowywania leków na oddziałach. NIK zwraca uwagę nawet na te pojedyncze przypadki przede wszystkim dlatego, że istniało potencjalne ryzyko podania pacjentowi leku nienadającego się do zastosowania. Kontrolerzy stwierdzili m.in. przechowywanie medykamentu o nieustalonym pochodzeniu wraz z lekami przeznaczonymi do użycia, brak oznaczenia daty otwarcia fiolki leku, czy też uszkodzenie opakowania w sposób uniemożliwiający stwierdzenie czy produkt nadaje się do podania pacjentowi.

Ponadto w jednym ze szpitali leki były przechowywane wraz z chemicznymi środkami do dezynfekcji, w innym zaś w lodówce do przetrzymywania leków cytostatycznych znajdował się jogurt.

Problem z przechowywaniem adrenaliny

NIK alarmuje także, że w niemal co drugim skontrolowanym szpitalu, adrenalina wchodząca w skład zestawów przeciwwstrząsowych była z nich wyjmowana i przetrzymywana w lodówkach w celu przedłużenia terminu jej przydatności. Tymczasem takie zdekompletowanie zestawów przeciwwstrząsowych, w celu osiągnięcia nieznacznych oszczędności, mogło opóźniać udzielenie pomocy w razie wystąpienia wstrząsu o gwałtownym przebiegu, gdyż personel medyczny zamiast natychmiast przystąpić do ratowania życia, musiał wyjąć adrenalinę z lodówki.

Szpitale nie zawsze wypełniały też obowiązek powiadamiania odpowiednich służb o wystąpieniu niepożądanych działań leków. Jeden ze skontrolowanych szpitali, zamiast w ciągu 15 dni od wystąpienia u pacjenta ciężkiego niepożądanego działania leku, zgłosił to dopiero w trakcie kontroli NIK, czyli po upływie 107 dni. Druga placówka w ogóle nie powiadomiła właściwych instytucji o występowaniu niepożądanych działań leku stosowanego w leczeniu białaczki limfoblastycznej u dzieci.

Za mało farmaceutów w aptekach szpitalnych

Ponadto NIK zwraca uwagę, że zdarzało się także (w czterech szpitalach), że  usługi farmaceutyczne realizowane były poza apteką szpitalną, która (według obowiązujących przepisów), była jedyną uprawnioną do tego jednostką. Zjawisko to dotyczyło przygotowywania leków cytostatycznych i radiofarmaceutycznych, będących substancjami silnie działającymi oraz modyfikowania mieszanin do żywienia pozajelitowego, wymagających odpowiednich warunków mikrobiologicznych i fizykochemicznych.

Izba ocenia, że praca aptek szpitalnych nie została zorganizowana zgodnie z obowiązującymi przepisami. Kadra kierownicza szpitali wskazywała na trudności z zatrudnieniem pracowników na stanowisko farmaceuty szpitalnego. W części placówek nie zatrudniano np. odpowiedniej liczby farmaceutów, i w efekcie usługi farmaceutyczne były tam realizowane przez osoby nieposiadające do tego uprawnień, np. przez techników farmacji z przekroczeniem ich uprawnień zawodowych.

W 21 proc. skontrolowanych aptek szpitalnych zatrudniony był tylko jeden farmaceuta. Zatrudnieni pojedynczy farmaceuci nie mieli zastępstwa, wykonywali więc swoje obowiązki także w trakcie urlopów lub zwolnień lekarskich, lub też apteki funkcjonowały opierając się wyłącznie na pracy techników farmacji. 

Pleśń w magazynach

Uwagi NIK dotyczyły także warunków lokalowych. Pomieszczenia niemal połowy skontrolowanych aptek szpitalnych nie spełniały wymogów technicznych: część nie posiadała np. dwóch odrębnych wejść (dla dostawców i personelu), stołów ekspedycyjnych, urządzeń wentylacyjnych, łatwo zmywalnych podestów oraz urządzeń eliminujących nadmierne nasłonecznienie. Zdarzało się, że medykamenty przechowywano w pomieszczeniach zawilgoconych i zaniedbanych.