Wiceminister zdrowia Anna Łukasik powiedziała, że przeszczepy od żywych dawców wykonywane są w Polsce od 1996 roku. Od tego czasu przeszczepiono 655 nerek oraz 266 fragmentów wątroby pochodzących od osób, które ofiarowały je innej osobie, najczęściej komuś z najbliższej rodziny.
W 2014 roku wykonano 85 zabiegów, w których wykorzystano narządy od żywych dawców, najwięcej jak do tej pory. W 2013 roku wykonano 75 takich transplantacji, a w 2012 roku – 65. Najczęściej od żywych dawców przeszczepia się nerki, w 2014 roku wykonano 55 takich zabiegów; 30 osobom przeszczepiono fragment wątroby.
- Darowanie części siebie, własnych komórek, tkanek lub narządów, jest największą ofiarą i najwyższą formą altruizmu - powiedział profesor Lech Cierpka. Dodał, że ministerstwu zdrowia zależy nam tym, żeby w naszym kraju było wykonywanych więcej transplantacji z wykorzystaniem tkanek od żywych dawców.
Specjalista powiedział, że w Polsce takich zabiegów wciąż przeprowadza się zbyt mało. Jedynie 5-6 procent przeszczepianych narządów lub ich fragmentów pochodzi u nas od żywych dawców. W wielu innych krajach, takich jak Szwecja i Stany Zjednoczone, na takie transplantacje przypada 40 procent wszystkich przeszczepów.
Poza nerkami i fragmentami wątroby od innych osób wykorzystuje się również płuco oraz szpik kostny (lub pobrane z krwiobiegu dawcy komórki macierzyste).
- Nie bójmy się pomagać innym również i w ten sposób - powiedział 28-letni Krystian Mantycki, uczestnik pierwszego w Polsce tzw. przeszczepu łańcuchowego. W czerwcu 2015 roku przeprowadzono go w Klinice Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie.
Przedsięwzięcie to polegało na tym, że trzy pary wymieniły się między sobą nerkami. Nie mogły tego zrobić bezpośrednio z powodu niezgodnej grupy krwi lub tzw. niezgodności immunologicznej, czyli występowania przeciwciał anty HLA u biorcy. Dawcami nerek w tym przeszczepie byli: Jolanta Perlińska, Anzelm Wilk oraz Krystian Mantycki. Wszyscy otrzymali w czwartek odznakę i legitymację „Zasłużonego dawcy przeszczepu”.
Jolanta Perlińska powiedziała, że jest szczęśliwa, że mogła uczestniczyć w przeszczepie łańcuchowym, bo dzięki niemu jej brat otrzymał nową nerkę. 28-letni Krystian Mantycki podkreślił, że nie odczuwa żadnych skutków zdrowotnych tego, że oddał nerkę.
- Po operacji czuję się jeszcze lepiej, bo dzięki przeszczepowi znacznie lepiej czuję się również moja mama - dodał.
Koordynatorem pierwszego przeszczepu łańcuchowego była Aleksandra Tomaszek, która powiedziała, że w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus w Warszawie przygotowywany jest kolejny przeszczep łańcuchowy, tym razem z udziałem nawet czterech par.
- Brakuje nam jeszcze jednego ogniwa, mam jednak nadzieję, że wkrótce je znajdziemy. W naszej bazie jest już ponad 20 par, które gotowe są wymienić się nerkami - dodała.
Polskie prawo wprawdzie nie pozwala na pobranie i przeszczepienie nerki od tzw. dawcy altruistycznego, jednak art. 13 Ustawy Transplantacyjnej dopuszcza możliwość przekazania narządów osobie niespokrewnionej w przypadku „szczególnych względów osobistych”.
Tomaszek zapewnia, że oddanie nerki przy prawidłowej kwalifikacji jest bezpieczne dla dawcy i nie powoduje negatywnych konsekwencji dla jego zdrowia. Wszyscy dawcy narządów po operacji są pod stałą opiekę medyczną. Regularnie wykonywane są u nich różnego typu badania, nawet te niezwiązane z przeszczepem, takie jak gastroskopia przewodu pokarmowego.
- Nerki przeszczepione od żywego dawcy działają średnio 15 lat, czyli około 5 lat dłużej w porównaniu z przeszczepem od dawcy zmarłego. Wynika to z krótszego czasu niedokrwienia nerki, który trwa średnio poniżej 1 godziny, a nie około 30 godzin jak w przypadku dawcy zmarłego – podkreśla Tomaszek. (pap)