Uczestnikami imprezy było 80 uczniów szkół ponadgimnazjalnych z całej Polski, finalistów eliminacji wojewódzkich. Mistrzostwa odbywały się w łódzkim kompleksie leśnym w Arturówku, gdzie zaaranżowano dziesięć stacji – na każdej z nich młodzi ratownicy musieli udzielić pierwszej pomocy poszkodowanym w różnych wypadkach.

Jak zaznaczyła rzeczniczka mistrzostw Martyna Barcicka, odgrywane przez pozorantów scenki inspirowane były dramatycznymi wydarzeniami, które naprawdę miały miejsce. Na przykład: ratownicy napotykali w lesie agresywnych mężczyzn będących pod wpływem alkoholu. Jeden z uczestników libacji został pchnięty nożem i mógł się wykrwawić. Inny pozorant pod wpływem narkotyków chciał popełnić samobójstwo.

Na kolejnej stacji trzeba było udzielić pierwszej pomocy kierowcy autobusu, który doznał zawału serca. W tym samym czasie u podróżującej autobusem kobiety w ciąży pod wpływem emocji zaczynała się akcja porodowa. Ratownicy musieli też zająć się poszkodowanymi w wyniku nieumiejętnego odpalania fajerwerków oraz drwalem z palcem uciętym przez piłę łańcuchową.

Zmaganiom 16 drużyn (każda reprezentowała inne województwo) przyglądało się 40 sędziów oraz gość honorowy – dr Mahesh Gunasekara, przedstawiciel Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca. Za skuteczność i fachowość działań ratowniczych przyznawano punkty.

Pierwsze miejsce i puchar prezydenta Bronisława Komorowskiego otrzymała drużyna z Bydgoszczy. Druga była drużyna z Płocka (mazowieckie), a trzecia – z Kościerzyny (pomorskie).

- Przygotowaliśmy nagrody dla wszystkich uczestników imprezy, niezależnie od wyników. W finale mistrzostw brało przecież udział 16 najlepszych drużyn PCK w kraju - podsumowała Barcicka. (pap)