O bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i przez to nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziecka prokuratura oskarżyła lekarza pediatrę z głogowskiego szpitala Katarzynę L. oraz lekarza z karetki pogotowia Radosława W.

Do wydarzeń opisanych w akcie oskarżenia doszło w styczniu 2013 r. Na izbę przyjęć szpitala w Głogowie przyjechała matka z chorą dziewczynką. Lekarz pediatra Katarzyna L. prawidłowo zdiagnozowała u dziecka zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i przyjęła je na oddział dziecięcy. Lekarka wezwała następnie karetkę, aby przewieźć dziecko do szpitala specjalistycznego we Wrocławiu, ponieważ z takim rozpoznaniem powinno być właśnie tam leczone.

Karetka została wezwana z przychodni ze Wschowy, z którą głogowski szpital miał wówczas podpisaną umowę na przewóz chorych. „Lekarka nie podjęła działań, aby dziecko przewieźć karetką Pogotowia Ratunkowego z Legnicy, stacjonującą w pobliżu głogowskiego szpitala” - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy Liliana Łukasiewicz.

Jak ustalili śledczy, kilka godzin po przyjęciu do głogowskiego szpitala u dziecka wystąpiły niezdiagnozowane objawy wstrząsu septycznego. „Powinny to skutkować dodatkową konsultacją anestezjologiczną oraz ponowną oceną stanu dziecka do transportu celem wyrównania stanu klinicznego. Należało podłączyć płyny infuzyjne i zabezpieczyć drogi oddechowe poprzez zaintubowanie dziecka, co ułatwiłoby prowadzenie sztucznej wentylacji w przypadku wystąpienia zaburzeń oddechowych i zwiększyło szanse dziecka na przeżycie podczas transportu” - powiedziała Łukasiewicz.

Takich konsultacji – jak podkreśla prokuratura – nie wykonano, a lekarz pogotowia ze Wschowy przyjął dziecko do karetki, która miała przewieźć je do Wrocławia. Według prokuratury w karetce stan dziecka pogorszył się. Lekarz zatrzymał karetkę i wezwał pogotowie ratunkowe, które udzieliło pomocy dziecku. Po trzech dniach leczenia na oddziale intensywnej terapii we wrocławskim szpitalu dziewczynka zmarła.

Katarzynie L. śledczy zarzucili, że nieprzytomne dziecko z objawami wstrząsu septycznego przekazała bez konsultacji anestezjologicznej do transportu w karetce. „Lekarka wiedziała również o pogarszającym się stanie dziecka i nie podjęła starań o przetransportowanie dziewczynki najbliższą dostępną karetką specjalistyczną będącą w dyspozycji pobliskiego pogotowia, lecz przekazała dziecko do karetki transportowej z przychodni z odległej Wschowy. Przez to nieumyślnie doprowadziła do śmierci dziecka na skutek niewydolności oddechowej i krążeniowej” - dodała Łukasiewicz.

Z kolei lekarzowi pogotowia Radosławowi W. prokuratura zarzuciła przyjęcie nieprzytomnego dziecka z objawami wstrząsu septycznego bez konsultacji anestezjologicznej do transportu w karetce.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. L. Odmówiła składania wyjaśnień, podkreśliła jednak, że przed transportem dziecka konsultowała się z lekarzami specjalistami z Wrocławia. W. wyjaśnił, że działał na zlecenie pediatry, a stan dziecka w chwili jego przyjmowania do transportu nie wskazywał na bezpośrednie zagrożenie życia. Dodał, że chciał ratować dziewczynkę, a jedynym rozwiązaniem było jak najszybsze przewiezienie jej do Wrocławia.

Lekarzom grozi do 5 lat więzienia. (PAP)

pdo/ gma/