O skierowaniu trzeciego już aktu oskarżenia w toczącym się postępowaniu poinformował w poniedziałek 18 stycznia 2016 dziennikarzy Tomasz Tadla z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Jak powiedział, wśród oskarżonych osób są byli pracownicy spółki Stryker, przedstawiciel współpracującej z tym koncernem spółki i pracownica szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, która miała przyjąć korzyść majątkową. 

- Udało się ujawnić, że spółka sfinansowała studia jednej z pracownic szpitala w Gorzowie Wielkopolskim. Ta osoba była zatrudniona w dziale zamówień publicznych, w związku z tym brała udział w przetargach, w których oczywiście wyłaniano tę spółkę (Stryker) jako dostawcę usług ortopedycznych - powiedział prokurator.

Dodał, że kobiecie sfinansowano studia podyplomowe na uczelni w Bydgoszczy. Kobieta przyznała się, że przyjęła taką opłatę. Twierdzi jednak, że nie uważała jej za  korzyść majątkową. 
 
Na ławie oskarżonych zasiądzie też prokurent firmy, który według ustaleń śledztwa pozorował udział w przetargach na dostawę sprzętu medycznego, aby było co najmniej dwóch oferentów i Stryker mógł w nim wygrać.
- Aby zapłacić wadium firma ta otrzymywała pieniądze od Strykera, po wygranym przetargu zwracała część pieniędzy, z potrąceniem wynagrodzenia za tę "usługę" - mówi Tadla. - W języku zamówień publicznych, używanym również przez podejrzanych i świadków w tej sprawie, taką  firmę nazywa się "zającem" - dodał prokurator. 
 
Kilkanaście innych zarzutów z aktu oskarżenia dotyczy wyłudzania mienia na szkodę firmy Stryker. Tak prokuratura zakwalifikowała mechanizm "martwych dusz", czyli wystawiania faktur i wypłacania pieniędzy z konta firmy za fikcyjne usługi wykonane na jej rzecz.
 
Czytaj: FBI tropi amerykańskich łapówkarzy w Polsce>>>

- Ten mechanizm służył właśnie po to, żeby wygenerować pieniądze, służące do wręczania łapówek - zaznaczył Tadla. 
  
Oszustwo na szkodę Strykera prokuratura zarzuciła pracownikom koncernu fałszującym podpisy osób, które miały wykonywać rzekome zlecenia i pobierającym z tego tytułu pieniądze. Jedną z oskarżonych osób jest była główna księgowa polskiego oddziału koncernu, której nazwisko figuruje już we wcześniejszym akcie oskarżenia. Tym razem prokuratura zarzuca jej wielokrotne poświadczenie nieprawdy  poprzez fikcyjne zatrudnienie osób, które miały wykonywać zlecenia. Figurowały one w dokumentacji 
między innymi dla ZUS i podatkowej. 
  
Spośród oskarżonych dwie osoby przyznały się do winy. Może im grozić kara do ośmiu lat więzienia. 
 
Śledztwo dotyczące firmy Stryker objęło kilkadziesiąt placówek zdrowotnych w całym kraju. To już trzeci akt oskarżenia, który trafił do sądu. W listopadzie 2015 roku katowicka prokuratura poinformowała, że oskarżyła byłego dyrektora szpitala wojewódzkiego w Rybniku o przyjęcie łapówki o wartości ponad 26 tys. zł. Według prokuratury Roman G. przyjął łapówkę między grudniem 2004 a lutym 2005. 
 
Zawarł w tym czasie z raciborską firmą turystyczną umowy w sprawie imprezy turystycznej o wartości 9440 dolarów - bez dokonania zapłaty, a potem wraz z żoną i znajomymi pojechał na wycieczkę do Argentyny, Urugwaju, Paragwaju i Brazylii. Rachunek o wartości 26 759 zł pokrył Stryker - jako rzekomy wyjazd szkoleniowy. Wcześniej i potem Stryker wygrał w rybnickim szpitalu przetargi na protezy; jedna z tych umów opiewała na 125 tys. zł.

Druga oskarżona wtedy osoba to pracownica firmy turystycznej Katarzyna R., która według śledczych w 2005 roku wystawiła dwie faktury poświadczające nieprawdę. 
 
W marcu 2015 roku łódzki sąd skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata była dyrektorkę jednego z łódzkich szpitali Bożenę W. oskarżoną o przyjęcie 22 tys. zł łapówki. Bożena W. miała od łapówki uzależnić spłatę długu placówki wobec firmy za dostarczony wcześniej sprzęt medyczny. Choć nie przyznała się do winy, dobrowolnie poddała się karze. 
 
Do winy przyznały się dwie inne osoby oskarżone w tej sprawie - byłaksięgowa firmy Stryker i były dyrektor finansowy tej spółki. Oboje opowiedzieli śledczym o wręczeniu łapówki i skorzystali z nadzwyczajnego złagodzenia kary. Dwoje kolejnych oskarżonych - syn Bożeny W., któremu zarzucono pranie pieniędzy z przestępstwa oraz była główna księgowa spółki Stryker - nie przyznali się do winy; w efekcie czego sąd musiał zdecydować o rozpoczęciu ich procesu. 
 
Prowadzone w Katowicach śledztwo objęło przedstawicieli firmy Stryker, lekarzy i osoby podejmujące decyzje finansowe w szpitalach w różnych częściach Polski. Według śledztwa przyjmowali oni łapówki w różnych formach, między innymi w postaci opłacenia wyjazdu na koncert Erica Claptona do Londynu, wycieczki do Ameryki Południowej czy sfinansowania studiów. Firma Stryker we wszystkich tych placówkach wygrywała przetargi. Prokuratura nadal bada wątek dotyczący zakładania lekarzom rachunków w szwajcarskich bankach. 
  
Część podejrzanych w śledztwie przyznała się już do winy i wyraziła chęć dobrowolnego poddania się karze. Znaleźli się wśród nich zarówno przedstawiciele firmy Stryker, jak i środowiska medycznego. 
  
Śledztwo rozpoczęło się przed kilkoma laty od oskarżenia przez olsztyńską prokuraturę jednej z dyrektorek tamtejszego szpitala. Po pewnym czasie do Polski trafiły materiały przesłane przez FBI. Chodziło o dokumenty uzyskane podczas prowadzonych w USA postępowań przeciwko koncernowi. Miał w nim istnieć fundusz łapówkowy, z którego korumpowano ordynatorów lub dyrektorów szpitali zasiadających w komisjach przetargowych.(pap) 
Dowiedz się więcej z książki
Osoby na eksponowanych stanowiskach politycznych. Przeciwdziałanie korupcji i praniu pieniędzy
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł